Pierwszy w sezonie
Paweł Szewc (Paweł Szewc)
2013-04-22
zasiadkę, choć już naprawdę byłem u granic wytrzymałości. Chciało się krzyczeć
ja chcę na karpie. Niestety wszędzie był jeszcze lód, gdzie chciałem pojechać.
Na szczęście akurat tak dobrze się złożyło, że Stawy Milickie szykują się na
otwarcie nowego łowiska karpiowego. Mając możliwość przetestowania łowiska o
powierzchni prawie 120 hektarów, które wolne było od lodu długo się nie
zastanawiałem tylko ruszyłem na karpie.
W piątek 12 kwietnia około godzin
południowych zjawiłem się na łowisku. Pogoda była paskudna wiało i lało i
oczywiście było dość zimno zwłaszcza, że tak duża powierzchnia wody zwiększa
siłę wiatru. Nic specjalnie nie kombinowałem, a ze względu na brak możliwości
używania środków pływających postanowiłem łowić z rzutu za pomocą siatek pva z
wykorzystaniem kiełbasek wykonanych ze stick miksu muszli GLM z dodatkiem
drobnego pelletu 6mm o tym samym smaku. Całość zalałem aminoliquidem Arctic
Krillem i przygotowałem kilkanaście kiełbasek do rzutów. Dodatkowo łyżką
zanętową wsypałem około 1kg pelletu 20mm o smaku halibuta. Łowiłem dość blisko
brzegu do 50 metrów kładąc zestawy jedne na 1,5metra a drugie na głębszej
wodzie około 2,5metra.
Ogrom wody nie nastrajał
optymistycznie na szybkie brania mimo tego, wreszcie byłem na karpiach i mogłem
zarzucić wędki. Miałem tak bardzo dość zimy, że nawet nie przejmowałem się
specjalnie deszczem i nawet dokładnie nie wiem kiedy przestał padać. Po
południu było już znacznie przyjemniej i mogłem posłać swoje zestawy do wody.
Wybór przynęt padł na kulki pływające 14mm Fluo o smaku truskawki, kulki
neutralne GLM oraz moją nową przynętę, która maksymalnie szybko pracuje zaraz
po wrzuceniu do wody. Ta przynęta nie jest kulka proteinową ale zupełnie czymś
nowym, co obecnie w sezonie 2013 razem z testerami będziemy testować.
Przepraszam Was, że nie napiszę więcej szczegółów dotyczących tej nowej
przynęty ale jest jeszcze za wcześnie i nie chcę ich zdradzać.
Wreszcie zestawy wylądowały w
wodzie a ja mogłem w spokoju wreszcie zasiąść i obserwować wędki. Woda wydawała
się jakby martwa ale cóż po jej zmierzeniu okazało się, że ma 7,5 stopnia a
więc jeszcze dość zimna. Ogrom wody dodatkowo potęgował myśl, że ciężko będzie
w tak krótkim weekendowym wypadzie trafić na jakiekolwiek branie. Mimo to
widoki są bardzo ciekawe, na zbiorniku jest bowiem 4 wyspy na których ptaki
zaczęły swoje wiosenne gody. Było więc na co zawiesić oko.
Wieczorem zajechał kolega wraz z
przyczepą kempingową i już razem mogliśmy sobie porozmawiać o nowej ciekawie
zapowiadającej się wodzie oraz pływających tam karpi. Siedząc sobie w spokoju
około godziny 20,30 usłyszałem delikatne na radiu pi pii pi i cisza. Nie
zastanawiając się dłużej wyszedłem na zewnątrz zobaczyć co się dzieje. Kiedy
byłem przy wędce swinger jeszcze raz delikatnie podjechał do góry a ja dłużej
nie czekając zaciąłem rybę. Przy tak niskiej temperaturze wody brania mogą być
bardzo delikatne i należy o tym zawsze pamiętać, dlatego na takie piśnięcia
zawsze reaguję. Poczułem dość spory ciężar, a szczerze mówiąc nie spodziewałem
się większej ryby jak 5-7kg w tak wczesnej porze tuż po zejściu lodu.
Rozpocząłem pompowanie. Ryba dość opornie ale powoli szła w kierunku brzegu.
Lekko zahaczyła o moją prawą wędkę ale tylko na krótko i mogłem spokojnie
holować rybę dalej. Pod brzegiem zaczęła nieco ostrzej szaleć choć było widać,
że nie ma takiej werwy i jest jeszcze dość ospała. Kilka ostrych szarpnięć i
mam karpia już w podbieraku. Przy jego wynoszeniu na matę widzę, że jest sztuka
ponad 10kg a więc jest bardzo dobrze. Waga wskazuje 12,80kg. Jestem szczęśliwy
i to niesamowicie. Wreszcie jest pierwsza ryba na macie podczas zaledwie kilku
godzinach spędzonych podczas pierwszej zasiadki. Jest naprawdę suuper.
Przerzucam kije i idziemy na dalszą pogawędkę.
Okazuje się, że karp wziął na
nową przynętę z czego dodatkowo jestem zadowolony, bo testy dopiero się
zaczynają a tu już pierwsza ryba złowiona. Dobrze rokuje to na przyszłość. Smak
nowej przynęty to legendarna truskawka. Tym bardziej, że na 6 wędek ryba
wybrała akurat nową przynętę ciekawie zapowiada. Na razie jest za wcześnie aby
cokolwiek specjalnie rokować więc poczekamy to i zobaczymy czy wszystko się
sprawdzi jak powinno.
Do rana nic specjalnego się nie
dzieje na łowisku. Panuje wielka cisza jakby przyroda jeszcze wpełni nie
ruszyła do życia. Rano robię pamiątkowe fotki. Wiem przecież, że mam pierwszą
historyczną rybę złowioną na nowym łowisku karpiowym. Na tą okazję nadaję rybie
imię RUDY ze względu na nazwę akwenu i miejscowość nad nim się znajdującą.
Wreszcie mogę wypuścić zdobycz z powrotem do wody.
Do końca zasiadki nic się już nie
dzieje. Jadę do domu bardzo zadowolony i pełen nowych nadziei na kolejne
wypady. Zobaczymy co nowa woda przyniesie podczas testowego łowienia, kiedy
zjedzie kilkunastu karpiarzy z całej Polski.
Do zobaczenia nad wodą