Pierwszy wymiarowy szczupak
Karol Świątek (karoc26)
2010-10-09
Pojechaliśmy: ja, Adam i Radek, którego tata nas zawiózł samochodem. Dzień wcześniej dokładne śledzenie pogody. Zapowiadają do -5*C w nocy. Cóż trzeba się ubrać grubiej. Spakowani, zwarci i gotowi wyruszamy o godzinie 8.00 rano. Mimo, że było nas 3 + kierowca, ledwo zmieściliśmy się z gratami do samochodu. O godzinie 8.30 jesteśmy na miejscu. Jeszcze przymrozek trzyma, ale słoneczko już nad ziemią, niebo bezchmurne - będzie dobrze! Spotykamy wędkarza, który był na nocce - w taką pogodę! Mówi, że nawet brania nie było, a łowił na trupka.
Wybraliśmy 3 stanowiska obok siebie, żeby można było gadać. No i jak zwykle solidne przygotowanie stanowiska, robienie zanęty, gruntowanie itd. Około 9.30 wszyscy byli już przygotowani. Kolega Adam przyjechał na trening, miał zamiar pobić swój życiowy rekord sztuk, lecz niestety mu nie wyszło. Natomiast kolega Radek rozłożył spławikówkę, bo chciał złowić sobie pare płotek, żeby rzucać na żywca. Zaś ja postanowiłem, że będę łowił na spławik - tak o, żeby posiedzieć nad wodą i również rzuciłem na żywca.
Początek nie zapowiada się dobrze. Ja po zanęceniu zerwałem cały zestaw. Nie zauważyłem, że żyłka zaczepiła się o podpórkę. No cóż - bywa, zawiąże zestaw od nowa, ale jedynym problemem jest odnalezienie miejsca nęcenia. Odległość miałem zaznaczoną na żyłce markerem. W tym czasie koledzy narzekają, że nie ma brań.
Zestaw od nowa zawiązany, chłopaki zaczęli coś łowić - jest już dobrze. Rzucam na oko w miejsce gdzie nęciłem i dorzucam jeszcze pare kul. Jakieś małe zaczynają brać, były one idealne na żywca. Żywiec pływa, my łowimy. Radkowi coś przestały brać, więc rzucał tylko 1 wędką na żywca i przyszedł do mnie. Między stanowiskami było z 5 metrów. Ode mnie doskonale widział swój spławik. A żeby było weselej włączyliśmy radio :)
I około 11.00 patrzę na wodę - spławika żywcowego nie ma! Szybko więc spoglądam na żyłkę, błyskawicznie się napina, więc popuszczam żyłkę z kabłąka, żeby dać rybie trochę czasu. W końcu zamknąłem kabłąk i zaciąłem. Czuje bardzo duży opór. Po krótkim holu Radek podebrał, jak się okazało szczupaka. Miarka wskazuje 52cm - pierwszy w życiu wymiarowy szczupły! Byłem bardzo ucieszony. Nigdy nie jadłem, a ludzie mówią, że jest dobry, więc go wziąłem, chyba mam do tego takie prawo. 1 na rok na spróbowanie to może być.
Potem na żywca Radek miał tylko branie, którego nie widział.. A płotka była cała pocięta. I aż do 14.30 łowiliśmy tylko na spławik płoteczki i leszczyki. Ogólnie złowiłem około 50 sztuk i szczupaka. Radek tylko 5 sztuk - łowił głównie na żywca. A Adam zawiedziony, że nie pobił życiowego rekordu, miał 119 sztuk i to było około 4kg. Z powrotem pojechaliśmy do domu z moją mamą.
Wreszcie złowiłem swojego pierwszego wymiarowego szczupaka. Początek (zerwany zestaw) nie zapowiadał się zbyt dobrze, lecz wyszło inaczej. Najważniejsze to było posiedzieć nad wodą, odpocząć od szkoły, której jak wiadomo, każdy ma dosyć :)
Pozdrawiam.