Płoć na pszenicę

/ 8 komentarzy / 15 zdjęć



Piękne płocie

Jeszcze dobrze nie wystygła klawiatura od artykułu „Bagrówki pełną wiosną”, jak intuicja męska wyciągnęła mnie nad jezioro w poszukiwaniu dużych płoci. Ostatnie doniesienia znad wody dotyczące intensywności żerowania ryb, które dochodziły do mnie m.in. po Mistrzostwach Koła, a także z indywidualnych relacji, nie były zbyt obiecujące. Generalnie bierze i to kapryśnie, taki sobie średniaczek „podleszczyk” po 20-25cm z ubiegłorocznego zarybienia. W ramach przygotowań do wędkowania zaparzyłem uprzednio dwa litry pęczku, litr konopi, które już od kilku dni czekały w lodówce na dogodną chwilę, a także zaopatrzyłem się w dwie puszki kukurydzy Pudliszki. Jeżeli chodzi o samą markę kukurydzy, to odpowiada mi ona najbardziej ze względu na to, że opakowania zawierają różnej wielkości ziarenka, co daje nad wodą dodatkowe pole manewru przy komponowaniu przynęty.

Łowisko
Postanowiłem zdecydowanie ominąć często odwiedzana zatokę znajdującą się w bliskości polany i udać się w bardziej zaciszne miejsce, gdzie dno jest bardziej zróżnicowane i porośnięte miejscami mchem zdrojkiem. Wybrałem jeden z pomostów wychodzących na jezioro około siedmiu metrów. Operując z tego pomostu, dla przykładu batem 7m, można osiągnąć stok ostro schodzący z dwóch i pół metra do nawet czterech. Miejsce to jest krótko oświetlone z samego rana. Podczas słonecznego dnia słońce przebija się delikatnie poprzez nadbrzeżne dębiny, dając nawet w upalny dzień miłe schronienie, aby w godzinach popołudniowych ponownie nagrzać łowisko łagodniejszymi już promieniami.

Sprzęt na stanowisku

Sprzęt i testowanie dna
Wyposażony w dwie odległościówki 4,20m, mając w zestawach 5g wagglery zabrałem się za gruntowanie i szczegółowe rozpoznawanie dna. Przy żyłce głównej 0,18mm założyłem przypony z żyłką 0,14mm, wyposażone w złote haczyki z długim trzonkiem, jeden nr 10 z przeznaczeniem na kukurydzę, drugi nr 12 z przeznaczeniem na pszenicę. Uprzednio wybrałem kierunek zasadniczy wędkowania na charakterystyczny pomost na przeciwległym brzegu. Na głębokości około 4m dno było czyste. Podciągając zestaw bliżej na odcinku około 2m znalazłem spory uskok dna i 3m głębokości. Lekko w prawo od wybranego kierunku najwyraźniej zahaczałem o jakąś roślinność. Jak się wkrótce okazało, znajdowała się tam łąka mchu zdrojka. Lepiej nie można było wybrać!

W związku z tym, że w dniu wędkowania miałem boczny północno-wschodni wiatr, mocno znoszący zestawy do lewej, postanowiłem lekko przeciążyć zestawy. Po położeniu zestawów na wodę podciągałem je do siebie, aż do momentu, kiedy antenka spławika wynurzyła mi się na 2-3cm. Miałem wówczas pewność, że pierwsza śrucina, umieszczona zaraz za przyponem jest ułożona dokładnie na dnie.

Zanęta i przynęta

Zanęta i przynęty
Nastawiając się głównie na płoć i zamierzając uniknąć kontaktu z leszczykami, zrezygnowałem z pinki, białych i czerwonych robaków. Decyzja padła na typową zanętę „Ziarno”. Zanętę skomponowałem dając litr pszenicy, ¾ puszki kukurydzy konserwowej, szklankę konopi. Ziarno zasypałem niewielką ilością mieszanek zanęty linowo, płociowo, karpiowej (pozostałości po ostatnich wypadach) i dodałem pół opakowania kleju zanętowego, aby umożliwić formowanie kul. Po dokładnym wymieszaniu ziarna delikatnym nawilżeniu, odczekałem chwilę aż klej dobrze zwiąże mieszankę i uformowałem kule zanętowe wielkości piłki tenisowej. Zanęciłem wokół spławików ustawionych w łowisku na prawo, na lewo i do siebie pole o wymiarach, mniej więcej 2x2m. Na jeden zestaw z większym haczykiem założyłem ziarenko kukurydzy, na drugi dwa ziarenka pysznego pęczaku. 

Lekko pęknięte ziarna pęczaku zakładam zawsze od strony miąższu na zewnątrz, starając się delikatnie przebić łupinkę tak, aby nie pękła. Daje to gwarancję, że ziarenko dobrze będzie się trzymało nawet podczas podskubywania przez ryby.

Wędkowanie

Pierwsza tura
Będąc teoretycznie w miarę dobrze przygotowanym, nie pozostało nic innego, jak tylko wprowadzić teorię w czyn. Przyznaję bez bicia, że pierwsze cztery godziny wprowadzania od 9.00 do 13.00 skończyło się na sporadycznych podskubiwaniach i zapięciu, raczej przypadkowym kilku leszczyków. 

Brak efektów zrzuciłem początkowo na stosunkowo późne godziny wędkowania oraz zmieniającą się pogodę, Wiatrem kręciło raz w lewo, raz w prawo. W końcu z kierunku północnego zachodu solidnie się zachmurzyło. W powietrzu zapachniało deszczem, więc postanowiłem sobie zrobić krótką przerwę obiadową. 

W międzyczasie z przewidywanego opadu jedynie trochę pokropiło, wiatr się ustabilizował i na dodatek pojawiło się słoneczko. Po trzygodzinnej przerwie i głębokich przemyśleniach, powróciłem na łowisko z zamiarem odegrania się. Przygotowałem podobną mieszankę jak przed południem i z silną wolą walki zasiadłem na uprzednim stanowisku. 

Sprzęt na stanowisku

Druga tura
Ponownie zanęciłem kilkoma kulami, dodatkowo posłałem po dwie garści pszenicy i kukurydzy. Przez pierwsze pół godziny panował spokój Krótko po siedemnastej na spokojnej tafli jeziora dało zaobserwować się punktowe bąbelki. Lekkie wystawienie lub przytopienie i spokój, lekka wystawka i spokój. Jedną z takich wystawek kwituję szybkim zacięciem i jest pierwsza ryba. Oczywiście nic innego jak leszczyk, żyletka i na dodatek zapięty pod płetwę. Wiem już teraz, co podżera moją pszenicę. 

Dochodzi 17.30. Kolejny raz pyk, pyk i zdecydowane przytopienie, tym razem na zestawie z kukurydzą. Zacinam i z chwilą jak spracowała szpula kołowrotka od razu robi mi się gorąco. Stara jak świat odlegościówka Syrius Jaxona wygięta w pałąk, a ryba mocnymi szarpnięciami odchodzi na boki i do dna. Doprowadzam rybę bliżej pomostu na długość wyczynowego podbieraka, który używam podczas wędkowania batem. Srebrno złoty błysk i ryba odchodzi. Ani to mi nie wygląda na karpia, ani na karasie, czy też płoć. Nic mi z doświadczenia te zrywy nie przypominają. Przez chwilę zmagamy się na długości wędziska, a każdy odjazd udaje mi się amortyzować wykorzystując przedramię i elastyczność wędziska. W końcu srebrno-złotawy owal udaje mi się wprowadzić do małego podbieraka. Patrzę i przez chwilę swoim oczom nie wierzę. Łeb ryby jak u płoci, ale oko lekko żółte z ciemnawym księżycem u góry rogówki nie takie. Całkowicie zbija mnie z tropu ten złotawy połysk na dużej łusce. Jeszcze raz spoglądam na łeb ryby i płetwy, wspomnieniami wróciłem do pięknej i walecznej ryby złowionej przed laty na Odrze w Nowej Soli i już jestem pewien, że to piękny jaź. Waga pokazuje 1,15kg i 49cm r e w e l a c j a.

Piękne płocie

Ochłonąwszy z pierwszych emocji, donęcam łowisko trzema kulkami. Myślałem, że na kolejne branie będę musiał po tym zamieszaniu trochę poczekać, kiedy spławik prawego zestawu, na którym jest pszenica, lekko się przytopił, podniósł na dwa centymetry i zniknął pod wodą. Zacinam w tempo. Czuję na blanku typowe szybkie uderzenia pach, pach, pach i po chwili zygzakiem wprowadzam do podbieraka pierwszą płoć. Już na oko widać, że ma dobrze powyżej 25cm. Kolejny rzut, mija pięć minut i bez brania. Nic dziwnego. Okazuje się, że haczyk zaczepił o podwodną roślinkę. Poprawka i dosłownie w chwili ustabilizowania się zestawu następuję bliźniacze branie. W końcu osiągnąłem zamierzony cel, którego efektem są całkiem przyzwoite płocie. Wystarczyło, że na chwilę spuściłem spławik z oczu, kiedy zdecydowanie zniknął mi pod wodą. Tym razem to nie było spokojne holowanie po początkowym przytrzymaniu, a krótkie podciągniecie i dobijanie do dna, aż w końcu jest ta najbardziej oczekiwana. Może nie największa, może jeszcze nie typowa „bagrówka”, ale płoć 33cm jest już płoć godna uwagi. Płocie brały intensywnie prawie 1,5 godziny. Oczywiście nie wszystkie brania udawało mi się zaciąć skutecznie. Skutecznie udało mi się za to wyeliminować ziarnem drobnicę i ściągnąć w łowisko przyzwoite płoteczki. Piękną okrasą całego wędkowania był oczywiście waleczny jaź. 

Wnioski
Używając do nęcenia i wędkując ziarnem, trzeba czasami wykazać odrobinę cierpliwości. Jak mamy możliwość posypmy trochę ziarnem przez kilka dni, a jeżeli w łowisku są ładne płocie, to na pewno one i nie tylko z chęcią z takiej zanęty i przynęty skorzystają.

 


4.1
Oceń
(46 głosów)

 

Płoć na pszenicę - opinie i komentarze

FELIPEFELIPE
0
Bardzo chętnie bym sobie posiedział nam takim jeziorkiem, u mnie niestety same zaporówki. Fajne opowiadanie i bardzo fajna lekcja dla młodych adeptów wędkarstwa. (2015-06-10 21:56)
nizgornizgor
0
Nęcenie pszenicą i zairnem konopii przez kilka dni zagwarantuje obfite połowy płoci. (2015-06-10 22:05)
kabankaban
0
Wspomnienie z moich początków wędkowania: pszenica i pęczak z dodatkiem suszonego nostrzyku zbieranego we własnym zakresie to najlepsza przynęta i zanęta zarazem na świnki, brzany, płocie, leszcze... . Teraz mało komu się chce przygotowywać przynęty i zanęty domowej roboty skoro oferta sklepów jest tak bogata. (2015-06-13 21:56)
vmaxervmaxer
+1
Pęczak i pszenica sypana do wody zwabi nie tylko płocie ale i piękne leszcze. Warto próbować. (2015-06-15 08:24)
wojciech-sapijawojciech-sapija
0
5 Leci ale mi narobiłes ochoty ,koncze gotowac obiad ,pęczak dochodzi w termosie i lece na płocie )))) (2015-06-15 11:23)
pstrag222pstrag222
0
Peczak to świetna zanęto-przynęta Leszcze,liny,płocie go lubią ***** (2015-07-20 21:05)
piotr48piotr48
0
przeczytałem przed chwilą super pozdrawiam ja również lubię łowić płocie a nie płoteczki (2015-09-20 15:08)
piotr48piotr48
0
chciałbym zgłosić jeszcze jedną uwagę mianowicie płocie uwielbiają łubin ale sekret tkwi w jego ugotowaniu mianowicie musi być miętki inaczej płocie będą rozłupywać ziarenka pozdrawiam (2015-09-20 16:11)

skomentuj ten artykuł