Płocie i krąpie na Prima Aprilis
Sebastian Krasucki (Sebastian75)
2010-04-02
Jest tutaj jeszcze dość ciasno, krzaki i niewygodnie, woda pędzi, bo główki zalane. Ciężko operować tak lekkim zestawem, chwila nieuwagi i wszystko z wiatrem może poszybować na drzewo. Przenoszę się dalej, spotykam Pana Olka, który właśnie wyciągnął z nurtu ładnego krąpia, lecz ja tam nie dorzucę. Co prawda mam wodery ale grunt jest miękki jak masło, wpada się po kolana i nie jest łatwo wyjść z błota. Próbuję bliżej, jeszcze parę dni temu to wystarczyło, rzeka jednak z dnia na dzień zmienia się. Łowię na czerwonego. Dwa Jasie malutkie i płoteczka. Ruszam dalej. Rozlewiska, płytko, próba - nic. Pójdę pod most kolejowy tam ostatnio były wielkie krąpie a i płoć powyżej 25 cm również.
Pod mostem przeciąg, że mało głowy nie urwie, zmieniłem zestaw na 2,5 gr. Wszystko plącze się, dochodzi południe – czy już tak zostanie – jeszcze godzinka i wracam, no cóż. Przesunąłem się za most wzdłuż betonowego ogrodzenia mączkarni wronieckiej. Zatrzymałem się między dwoma krzakami, które normalnie są parę metrów od wody na podwyższeniu, dzisiaj stoją w wodzie, znajduję miejsce – i nie liczę na nic wielkiego. Woda płynie dość szybko ciekawe jak głęboka i ile przeszkód po nią. Dzisiaj straciłem już 4 haczyki, moje ulubione skończyły się. Wypuszczam znowu lekki zestaw 0,7 gr. na małym grunciku nic, nic - i jest piękna płoć, a zaraz druga – wreszcie siatka w wodzie. Ciekawe czy jest ich więcej.
Zwiększam głębokość i rzucam odważnie w nurt jak najdalej (a nie jest łatwo, bo wiatr aż wygina wędzisko i te krzaki). Zaczęły się piękne brania: płocie jak marzenie powyżej 24 cm, i krąpie do ok. 30 cm, jest co robić – w ciągu 3 godzin 15 dużych krąpi i 12 pięknych płoci – ale niespodzianka i to nie prima aprilis choć 1 kwietnia. Warto iść nad Wartę, choćby wydawało się, że nie warto…..