Płocie mutanty - 43cm z Dunaju
Zenon Sagan (koko1802)
2011-04-10
Późnym wieczorem zagotowałem wodę i zaparzyłem ziarno pszeniczne oraz zagotowałem kaszkę mannę na swój sposób, kukurydza puszkowana, zapakowanie sprzętu i krótki odpoczynek nocny.
Niedzielny ranek nie należał do najlepszych względem temperatury powietrza. Termometr wskazywał 2 stopnie celsjusza o godzinie szóstej rano. Ale to nie ma znaczenia kiedy coś jest zaplanowane.
Wyjeżdżam nad wodę jestem przed siódmą rano , pogoda zimna ale bezchmurnie i bez wietrznie.
Rozkładam sprzęt w postaci bolonki i wędziska karpiowego . Przynęta na bolonce zaparzona pszeniczka , a na karpiówkę włos z kukurydzą. Miejscem połowu jest rzeka Dunaj. Woda jest głęboka na co najmniej 7 metrów. Nurt wody jest miejscami porywisty, a miejscami woda jest bardzo spokojna. Karpiówka wędruje na silniejszy prąd rzeczny , a bolonka na wypatrzone miejsce bardzo spokojnej wody, o gruncie nie mniej jak 5 metrów. Siadam na krzesełku i wpatruję się w panoramę Dunaju kiedy to mgły powoli zanikają. Nieoczekiwanie szczytówka od bolonki zanurza się w wodzie, branie bardzo agresywne ale bez skutku. A czas oczekiwania był długi.
Zmieniam przynętę na zaparzoną kaszkę mannę. Nie musiałem długo czekać po zarzuceniu przynęty i postawieniu bolonki na stojaku nieznacznie spławik zadrżał , więc wziąłem kij do ręki żeby nie było znowu niespodzianki. Stało się tak jak myślałem znowu agresywne branie , lekka przycinka i szczytówka bolonki gnie się do wody. Opór jest jakby to mały karpik , albo leszcz ale po podciągnięciu pod powierzchnię wody widzę płoć , i to nie małą ,tylko dużą płoć na pierwszy rzut oka około 35 cm . Ale po wyciągnięciu płoć okazuje się moją rekordową płocią o wymiarze 43 cm. Długo nie czekałem kiedy na karpiówce mam branie, karpiówka zarzucona jest na grunt bez zestawu spławikowego. Dwa mocne szarpnięcia , kij jest już w dłoniach , trzymam za żyłkę z lekkim podciąganiem i jest znowu szarpnięcie i odjazd , przycinka i jest znowu opór , myśli skierowane są do karpia, ale przyciągam pod powierzchnię wody i widzę znowu duży okaz płoci.
Siedziałem do godziny jedenastej przed południem , złowiłem jeszcze trzy płocie , płocie olbrzymy. Kiedy zaczęło wiać wiaterkiem brania ustały nie było zatem powodu żeby siedzieć i próbować dalej .Rybki zostały sfotografowane i wróciły do wody powrotem.
A ja wróciłem z satysfakcją dobrego połowu do domu.
Życzę wszystkim wędkującym takich i jeszcze lepszych połowów.