Po pierwsze - nie szkodzić a dane nam będzie połowić
Magdalena (Szpulka28)
2014-03-03
Ostatnio coraz częściej słyszymy o zasadach "C&R" czy "górnych limitów". Ale czym jest to spowodowane? Czy osoby, które podburzają naszą wędkarską brać robią to z jakiegoś wyżej określonego powodu i ku szczytnemu celowi? A może bezmyślnie powtarzają to co uda im się zasłychnąć lub przeczytać?
Celem zasady C&R ma być zwiększenie populacji ryb w naszych wodach. Górne wymiary ochronne mają umożliwić innym wędkarzom złapanie tej swojej życiówki. Fajnie. Głośne debaty, te wszystkie petycje mogą niedługo doprowadzić do tego, że zasady owe wejdą w życie i trzeba się będzie z tym pogodzić, a obawiam się że wielu wybierze inną (tę gorszą) drogę. Ale nie o tym chciałam.
Myślę, że największym napędem popychającym wędkarzy do głoszenia tych zasad jest zmniejszająca się populacja ryb w naszych polskich wodach. Zastanówmy się głębiej – czym może to być spowodowane?
Możliwe, że duży wpływ ma Gospodarka Rybacka, która nie jest szczególnie kontrolowana czy ograniczana. Jakieś tam zasady są, ale powiedzcie mi - kto ich przestrzega? Osobiście, gdy 3 razy w tygodniu odwiedziłam moje ulubione jezioro, widziałam jak rybacy ciągnęli sieci i jeszcze się z nas „głupich wędkarzy” naśmiewali. I gdzie tu jakiekolwiek limity odłowu? A może wyciągali puste sieci, bo do tej pory już odłowili większość i nic im się w nie zaplątać nie chciało? No nic tam-takie gdybanie. Ale musicie przyznać, że coś w tym jest. Niepokoi mnie także podejście tzw. starych wyjadaczy, którzy wychodzą z założenia: "jak ja nie wezmę to oni sieciami wyłapią". Jeżeli każdy będzie tak myślał i zabierał bez opamiętania to faktycznie może być kiepsko.
Do tego, z roku na rok, nas wędkarzy jest coraz więcej. To jak zaraźliwa "choroba". Zaś sprzęt wędkarski jest coraz bardziej wyszukany, coraz bardziej dostępny - każdy może znaleźć coś na własną kieszeń. Tylko ciśnie mi się na myśl pytanie-czy to naprawdę jest problem? Uważam bowiem, że obcowanie z przyrodą otwiera oczy. Mogę to opisać na własnym przykładzie, ale temat może rozwinę w innym wpisie, bo znów nie o to tu chodzi. W każdym bądź razie, mam na myśli to, że jeżeli przestrzegamy nad wodą porządku, pilnujemy limitów, wymiarów i okresów ochronnych, a więc nie kłusujemy to nie powinniśmy znacząco szkodzić przyrodzie. Nie znaczy to, że wcale na nią nie wpływamy, ale wypełniając rzetelnie rejestry połowu pomagamy zarządcom wód określić jakimi rybami i ilościami muszą zarybić dany zbiornik przy okazji określając dla nas limity połowu.
No tak, ale kolejnym problemem są kłusownicy. Jakże mniej ich jest od nas wędkarzy, a szkodników wytępić się po prostu nie da. A może da? Ten temat jest poruszany ciągle. I aż mi się krew w żyłach gotuje, a scyzoryk sam w kieszeni otwiera kiedy czytam, że ktoś „widział lecz nic nie zrobił”. Przecież nikt nie każe go łapać i związywać. W dzisiejszych czasach każdy ma komórkę. Trudno odejść na bezpieczną odległość i zadzwonić? Nie mam słów na to. Następny temat, o którym można się rozpisywać. Za małe kary powodują, że czują się ponad prawem. Jak nie będziemy reagować to ryb też łapać nie będziemy!
No i wreszcie, moim zdaniem, czynnik najważniejszy, bo dotyczy każdego z nas (nie tylko z wędkarstwem związanych). Zanieczyszczenie wód. Niech każdy przed sobą się przyzna w jaki sposób próbuje dbać o środowisko, a przynajmniej mu nie szkodzić.
Zacznijmy od weekendowych wypadów. Jedziemy nad wodę i co widzimy? Śmieci, śmieci i jeszcze raz ŚMIECI! Tak trudno zabrać ze sobą puste opakowanie po robakach lub zanęcie?! Czy jak były pełne to trudniej je było przytaszczyć nad wodę, niż po zużyciu zawartości puste schować do plecaka i wyrzucić do śmietnika? Temat był poruszany nie raz ale niestety rzeczywistość jaka jest każdy wie.
Mycie samochodów nad wodą, na szczęście, już chyba za nami. Ale jak poradzić na spływające z pól nawozy i środki ochrony roślin? Eutrofizacja wód to kolejny czynnik wpływający negatywnie na nasze zbiorniki. Nadmierny rozwój glonów, zarastanie zbiorników. Są ograniczenia ale obawiam się, że to nie wystarczy. Tylko jak walczyć z rolnikami? Może kupować żywność ekologiczną? Do tego dochodzi odprowadzanie nieoczyszczonych ścieków do rzek. Makabra obozowiczów i domków letniskowych (lecz nie tylko).
A czy zastanawiamy się nad tym jak nasze codzienne czynności wpływają na jeziora i rzeki? Codziennie możemy pomagać rybom przetrwać. Mówi się, że co piąta kropla wody w niemieckiej rzece to ściek. To samo grozi naszym wodom. Rozwój przemysłu w Polsce brnie na przód. Ilość ścieków się zwiększa. Także ludzi przybywa, a co za tym idzie, zwiększa się zużycie wody. Zastanówmy się zanim puścimy wodę ciurkiem podczas mycia zębów czy zmywania naczyń. Jej zużycie można zmniejszyć na wiele sposobów. Trzeba tylko chcieć! Ograniczmy też zużycie detergentów (płynów do naczyń, środków piorących), bo one również mają właściwości użyźniające. Nie mówię, że mamy zamienić się w brudasy, ale np. przed umyciem patelni można nadmiar tłuszczu zebrać papierem toaletowym dzięki czemu do umycia będzie trzeba zużyć mniej płynu.
A emisja dwutlenku węgla do otoczenia? Zamiast jechać do sklepu samochodem można się przejść lub pojechać rowerem. Niestety stajemy się narodem leniwym i wygodnym. Zastąpienie auta komunikacją miejską nas nie zabije, a też zmniejszy ilość spalin, które rozpuszczają się w kropelkach wody i wraz z deszczem trafiają do naszych wód. Gasząc niepotrzebnie palącą się żarówkę również zmniejszamy ilość wyemitowanego dwutlenku węgla.
Trzeba patrzeć dalej. Każda zmarnowana żywność to pewna ilość ścieków jakie powstały przy jej wyprodukowaniu. Na litr przetworzonego mleka zużywa się od 0,8l (w nowoczesnych zakładach) do nawet 15l wody (w tych starszych o mniej zaawansowanej technologii).
A czy wiedzieliście, że do wyprodukowania 1kg papieru potrzeba nawet 250l wody? Przed zmarnowaniem kartki papieru warto sobie o tym przypomnieć.
Do każdego wyprodukowanego produktu dochodzi zużycie energii oraz ilość spalin wytworzona w trakcie transportu. Także zwiększa się ilość odpadów, która ma niemały wpływ na środowisko.
Można na ten temat książkę napisać. Ja chciałam tylko nakreślić temat.
Szanujmy przyrodę a ona nam się odwdzięczy, prędzej czy później! Chcemy łapać ryby? Najpierw spójrzmy na siebie krytycznym okiem później poprawiajmy innych. Ja ciągle staram się szukać nowych rozwiązań... A Ty?