Początek na Wiśle - zdjęcia, foto - 5 zdjęć
W ubiegłym tygodniu zmogło mnie choróbsko musieliśmy więc wyjazd na ryby odwołać. Cały tydzień kombinujemy gdzie ruszyć. Po głowach chodzi nam głównie Wisła. Zdaniem sąsiada woda na Wisełce wyraźnie opada, może więc spróbujemy. W sobotę robimy jeszcze rekonesans na małej żwirowni położonej nieopodal naszego miasteczka. Zrobiliśmy rundę dookoła. Jest kilka dość fajnych miejscówek ale od przebywających na miejscu wędkarzy dowiedzieliśmy się że na razie to brania nie powalają. Wracając do domu na pytanie gdzie ruszamy wszyscy jednogłośnie opowiadają się za królową polskich rzek. Postanowione więc, ruszamy na ,,kwadraty’’.
W niedzielę niedługo po 6 meldujemy się na brzegu. Ponieważ na brzegu nie mamy absolutnie żadnej konkurencji nasz wybór pada na ,,cypelek’’. Młodego i moja ulubiona miejscówka jest naszym pierwszym tegorocznym łowiskiem. W roku ubiegłym dokładnie w tym samym miejscu ,,otwieraliśmy’’ sezon na Wiśle, tyle że w tym roku o jeden dzień wcześniej. Pogoda z gatunku tych o których chciało by się jak najszybciej zapomnieć. Rozstawiamy się z nadzieją że będą pierwsze ryby. Ryby a i owszem, były. Sąsiad wyciągnął z gruntu małego jazia oraz krąpia tej samej wielkości. Ma chłop farta, on już łowi w nowym sezonie, a my…., no cóż my zaczniemy następnym razem. Trafiła się jeszcze kaczka która w locie tak przyłożyła w żyłkę że o mało wędki mi z podpórki nie wyrwało. Co by tu jeszcze o tej naszej wyprawie napisać, było ……… zimno.
Już wyjeżdżając zauważyliśmy że na końcu zjazdu z wału w prawo, pojawił się poprzeczny, wykonany pługiem rów, zakładam że nie zrobił tego nikt z wędkarzy. Przyznam że pierwszy raz jestem świadkiem czegoś takiego na tym łowisku (nawet nie słyszałem o takiej praktyce). Część miejscówek na kwadratach położonych jest bezpośrednio przy drodze biegnącej wzdłuż brzegu, siłą rzeczy więc część wędkarskich bambetli częściowo rozłożonych jest na owej drodze. Nie ma problemu w przypadku przejazdu samochodów, czego nie można powiedzieć o traktorze z podpięta kosiarką. W roku ubiegłym uczestniczyłem w następującej zabawie. Pewien tubylec etapami kosił łąkę położoną pomiędzy wałem a rzeką. Dojazd do łąki jest wzdłuż wału ale to byłoby zbyt proste i mniej zabawne. Traktorzysta za każdym razem wybierał dojazd nad brzegiem zmuszając każdorazowo wędkarzy do ewakuacji, widać uznał że to zabawne. Niby słodko z rolnikami to nigdy nie było, ale żeby drogę przeorywać?. Łąka o której mowa i tak od drogi nadbrzeżnej oddzielona jest wyoranym rowem (przejazd osobówką niemożliwy). Nikt po owej łące nie jeździ, nikt nic nie niszczy, nie kradnie, no bo co można nawyrabiać na łące? Nie ogarniam………………………….
pozdrawiam
Autor tekstu: Krzysztof Jankowski
dominik1998iou | |
---|---|
Panie Krzysiu widzę, że tym razem wpis pisany był zasadą minimalizmu, ale na następnym wypadzie dam panu okazję do dłuższej wypowiedzi. (2015-03-17 15:27) | |