Początki z wędkarstwem podlodowym


Wędkarstwo podlodowe - na początku miało to być coś w stylu „łowię, bo trzeba jakoś przetrwać zimę”. Kojarzyło mi się to z marznięciem nad przeręblem, z miniaturową wędeczką i prawie zerową liczbą brań. Jednak po pierwszej wyprawie na lód całkowicie zmieniłem zdanie.
Ale zacznijmy od początku. Pod koniec grudnia 2013 pojechałem z bratem ciotecznym, z którym często wędkuję – Krzyśkiem do sklepu wędkarskiego po potrzebne akcesoria. Pan Cezary doradził nam w wyborze sprzętu. Zakupiliśmy potrzebne wędki, kołowrotki i resztę „dupereli”. Zima jakoś nie prędko się zbliżała. Wujek żartował sobie z nas, że kupiliśmy podlodówki i chyba sobie nie połowimy. Jednak zima przyszła, trochę opóźniona. W połowie stycznia można było wchodzić już na lód na moim stawie. Nie pozostało nic innego jak umówić się z Krzychem na rybki w najbliższą sobotę. Zadzwoniłem do niego i wszystko zaplanowaliśmy. Pobudka przed 7.00, szybkie śniadanie i nad wodę. Na dworze -15°C. Wiercimy otwory i obławiamy blaszką podlodową. Brania są, ale ryby mogłyby być większe. Jednak przy takiej temperaturze każda ryba cieszy. Łowimy razem 8 okoni, każdy po 4. Na wyprawę zabrałem sprzęcik do nagrywania i udało się co nieco zmontować . Zamieszczam tu filmik z tej wyprawy i jednocześnie proszę o subskrybowanie naszego kanału, bo to nie ostatni film wędkarski na kanale, a każda subskrypcja czy łapka w górę to dla nas porcja motywacji.

 


0
Oceń
(0 głosów)

 

Początki z wędkarstwem podlodowym - opinie i komentarze

skomentuj ten artykuł