Początkujący początkującym walki z lodem i nie tylko
Piotr Głażewski (joker)
2009-02-22
Zima to niekoniecznie pora uwielbiana przez wszystkich wędkarzy, ale przyznam szczerze, że moją sympatię powoli zdobywa. Powiedzenie " raz spróbujesz i polubisz" wypowiedziane przez mojego kolegę (ZIELU) potwierdziły się niemalże proroczo i chwała mu za to dlatego i ja nie zaprzestaję tego dzieła i zachęcam tych, którzy wrogo komentują lód i nie mogą się doczekać aż zniknie by móc powędkować.
Pierwszy krok jaki poczyniłem w kierunku wędkarstwa pod lodowego to obalenie dziwnych często słyszanych mitów, że trzeba być szalonym by siedzieć na mrozie co zapewne zniechęca już na starcie. Najlepszą receptą jest zasięgnięcie opinii u źródła. Internet owszem daje wiele możliwości ale osobiście powiem, że mnie dopiero szarpnęło za serce jak wybrałem się nad wodę popatrzeć jak robią to cierpliwi fachowcy i co o tym mają do opowiedzenia. I tak to podczas pogawędki na lodzie pokrytym skrzypiącym śniegiem były brania i niezłe okazy, troszkę emocji a najważniejsze że znalazła się iskra zapału i dla mnie.
Proponuję spróbować naprawdę warto. Wymagania sprzętowe nie rujnują budżetu rodzinnego co na pewno jest ważne i chociażby dla tego powinniśmy podpatrzeć już walczących z tym żywiołem by nie kupować czegoś co często nam się nawet nie przyda. Nie będę się rozpisywał o sprzęcie bo w większości przypadków robimy zakupy jak nie pod zróżnicowaną kieszeń to pod wymagającą rękę, mówię tu o wyważeniu tej kruszynki wraz z kołowrotkiem by władać niemalże jak szpadą - lekko i skutecznie.
Skupię się raczej na samej zasiadce. Zauważyłem ciekawe zjawisko przy robieniu przerębli, otóż gdy wykonywałem otwór przed samym łowieniem brania występowały po dość długim okresie oczekiwania a gdy wieczorem zrobiłem otwory i odświeżyłem je tylko rano przed wędkowaniem pierwsze branie wystąpiło już po niespełna 10 min. Nie jest to zapewne wygodne dla kogoś kto ma odległości większe do łowisk ale myślę że czasami się opłaci gdy dotlenimy i pod nęcimy te nasze stęsknione okazy a następnego dnia przysiądziemy z najdelikatniejszym kiwoczkiem i zaczekamy na jego gimnastykę.
Co do skuteczności brań to następnym moim spostrzeżeniem będzie stanowisko nad przeręblem.
Częstsze brania będziemy mieć gdy usiądziemy twarzą do słońca umożliwiając jak największej ilości promieni słonecznych trafić na naszą waleczną przynętę. Nie ma może to większego znaczenia przy szukaniu okazów na głębszym gruncie ale uwierzcie, że różnica w częstotliwości brań jest znaczna. Następnym plusem tej postawy będzie mniejsze zaszronienie lub lodowacenie żyłki w miejscu styczności z lustrem wody, co ma priorytetowe i decydujące znaczenie na czystość sygnalizacji brania.
Myślę że porad technicznych jako początkujący podlodownik za wiele nie przekażę ale te, które poprawiły moje wyniki warto zastosować. Do całej porady chcę dołączyć coś co zapewne nie wszystkim przypadnie do gustu a mianowicie kolejny APEL tym razem skupiony tylko na jednym detalu.
Ze względów bezpieczeństwa i dbania o życie i zdrowie ludzkie pamiętajmy by przy dłuższych zasiadkach zabierać ze sobą NIE ALKOHOL !!! na błędnie pojęte rozgrzewanie się, a termos z kawą lub innym gorącym i pobudzającym napojem. Pamiętajmy że alkohol wstępnie daje uczucie ciepłą w układzie pokarmowym lecz gdy już jego moc wejdzie w reakcję z organizmem daje uczucie senności i błogiego samopoczucia co może być zgubne nie tylko dla nas ale i tych, którzy by musieli nam udzielać jakiejkolwiek pomocy.
Nie mam nic przeciwko temu by uczcić połów w domu lub wspólnym piknikiem z przyjaciółmi, który jest bezpieczniejszy, integrujący i najważniejsze że odbywa się na brzegu i po spakowaniu całego sprzętu nie prowokując losu.
Z wędkarskim pozdrowieniem POŁAMANIA KIJA - joker
"Tekst przygotowany na konkurs wedkuje.pl". BR