Podbierak Uniwersalny
Jakub W (Jakub Woś)
2015-03-28
Kiedyś straciłem swoją wiarę w podbieraki. Pierwszy jaki w życiu kupiłem kosztował około 50zł. Po jednym sezonie częstego użytkowania teleskopowa sztyca przestała działać jak należy. Wysuwała się do lekko ponad metra. Dalej wyciągnąć się nie dało. Wściekły na ten sprzęt oddałem go koledze, który stwierdził, że jemu może się jeszcze przydać. Do końca sezonu radziłem sobie bez podbieraka. Nadchodził kolejny sezon i przygotowania do niego. Wpadłem w wir zakupów i dałem szanse kolejnemu podbierakowi. Kolejna firma i tym razem wydane 79zł. Początkowo byłem zadowolony. Przetrwał sezon i zimę. Po zimie przy próbie pierwszego rozłożenia rozsypał się zatrzask. Wściekłem się. Stwierdziłem, że koniec z podbierakami. Małe ryby wyjmę na kiju a większe rękami.
Pierwszy raz zacząłem odczuwać brak podbieraka już wiosną. Zanęciłem ciekawą miejscówkę z zamiarem łowienia karasi i linów. Od mojego zanęconego oczka oddzielał mnie pas liści grążela. Aby rybę przyholować do brzegu musiałem poradzić sobie z 2 metrowymi zasiekami z liści i pąków grążela. Brania były piękne. Zacięcie i hol. Hol, który niemal za każdym razem kończył się właśnie w tych liściach. Ryba dostawała trochę luzu na żyłce i po chwili odpływała wolna spinając się z haczyka. Oczyszczenie z liści trasy do holowania ryb nie zdawało egzaminu, brania się skończyły. Ryby płoszyły się na mój widok a osłona z liści pozwalała łowić bez strachu, że spłoszę ryby. Żałowałem, że nie mam podbieraka. Sztyca 2,5m załatwiłaby sprawę.
Innym razem trafiłem piękne łowisko kleniowo jaziowe na Wiśle. Stroma burta i nawisy traw a pod nimi piękne rybska. Rybska na tyle duże, że na kiju do góry nie wyciągnę a ręka za krótka żeby sięgnąć do wody. Schodzenie po stromej skarpie po zdobycz skutecznie płoszyło resztę ryb.
Stwierdziłem, że podbierak jest mi konieczny.
Pomyślałem, skoro każdy i tak rozpada się po sezonie, szkoda kasy na drogie i kupie coś taniego. Nie będzie żal jak skończy żywot po roku.
Wybór padł na Podbierak Uniwersalny Robinson. Niecałe 45zł, trzy dni czekania i podbierak był w moich rękach. Oliwkowa siatka sprawiała wrażenie mocnej. Lekkie daraluminiowe rurki sztycy wydawały się solidne. Postukałem, naciskałem zatrzask i też się nie rozleciał. Pomyślałem, ze sezon powinien wytrzymać.
Sezon się kończył a moje zdziwienie rosło. Najtańszy z moich dotychczasowych podbieraków okazał się najlepszy. Podbierak solidny jak na takie pieniądze. Do tego 3 częściowa teleskopowa sztyca sprawia, że jest bardzo poręczny. Oczywiście nie które metody wymagają specjalistycznego sprzętu. Zapewne ciężko by było podebrać wielkiego karpia. Przy brodzeniu też nie byłby najlepszym rozwiązaniem. Jednak bez problemu radził sobie w większości sytuacji przed jakimi go stawiałem i uważam, że nazwa „podbierak uniwersalny” tym razem jest trafna.