
Podbieranie ryby przez zazdrosnego wędkarza! Łowiąc w miejscowości Strumień na Wiśle pobrał mi duży leszcz, śmiem twierdzić ,że nawet bardzo duży, bo 'na oko' to mógł mieć ponad 70cm. Ale w tym przypadku ten wymiar jest mało ważny ,bo tylko chodzi o sam fakt jak wędkarze mogą być zazdrośni o złowioną rybę przez kogoś innego! Otóż, wędkarz łowiący obok mnie (nie znałem go) przyszedł do mnie patrząc jak 'walczę' z rybą. Po chwili wziął mój podbierak i podszedł bliżej wody. Nie protestowałem wierząc w jego dobre intencję. Wszystko było prawidłowo, podbierak w wodzie czekał na rybę, ALE! gdy leszcz był już w zasięgu podbieraka dostał taki cios jakby dzidą. Wtedy ryba się zdenerwowała, szarpnęła bardzo mocno i było po wszystkim. Na moje pytanie 'i co zrobiłeś' na jego twarzy pojawił się jakiś głupi, dziki uśmiech.Jestem bardzo spokojnym i nie wybuchowym człowiekiem, więc jakoś to przeżyłem. Odszedł bez słowa. Od tej pory, a minęło już ponad trzydzieści lat pozwalam ryby podbierać tylko żonie i przyjacielowi. Nigdy , ale to nigdy sąsiadowi ze stanowiska obok. Życzę wszystkim miłych i nie zazdrosnych sąsiadów na stanowiskach obok.Pozdrawiam Bogdan
![]() | witiakwicol1 |
---|---|
Tak to czasem bywa z ludźmi których zazdrość powoduje utratę czagoś pięknego lecz właśnie takie sytuacje powodują że nie chcemy pomocy nieznajomych.Mnie tak dostało gdy walczyłem z metrowym boleniem i trzy razy był podbierany lecz z takim samym skutkiem jak tobie zakończyła się moja walka.Ja zawsze sobie wmawiam że następnym razem będzie lepiej.Pozdrawiam. (2011-04-02 07:54) | |
![]() | mlotek2222 |
Witam widziałem kiedyś identyczńą sytuację tylko że osoba mająca rybę na wedce nie chciała żeby ktoś jej pomógł ,osoba wedkująca obok pomogła w identyczny sposób i nie spotkała sie z miłym podzieńkowaniem (2011-04-02 09:39) | |
![]() | IREK44 |
Zazdrość i dobre intencje nie idą w parze.Pozdrawiam (2011-04-02 19:16) | |
![]() | niutek40 |
Witam, tak to wleśnie jest wędkarstwo powinno relaksować , uspokajać i o to w tym chodzi,a nie byc powodem zazdrości miedzy wedkarzami . (2011-04-03 11:24) | |
![]() | robson1 |
Ciekawa sprawa....... Byłem kiedyś świadkiem podobnej sytuacji na Warcie.Sąsiad wędkarza który holował ładnego leszcza ( na płyciżnie przy główce widziałem z daleka jego spory grzbiet) chciał pomóc podbiegł bez podbieraka i o zgrozo,pociągnał za zyłkę i oczywiscie wyrwał haczyk z pyska,a leszcz oczywiście zaraz zwiał.Ale było to raczej z głupoty i niewiedzy,a nie specjalnie. (2011-04-03 21:34) | |
![]() | lowca1987 |
Witam. Ja takiej sytuacji jeszcze nie miałem. Nie wiem co wtedy bym zrobił. Fajnie napisane jest ta przygoda zostawiam 5 (2011-04-03 22:01) | |
![]() | krokiet697 |
TRZA BYŁO MU TAK W ŁEB PRZYŁOŻYĆ (2011-04-05 21:12) | |
![]() | u?ytkownik54091 |
Oczywiście, że można było, ale ja jestem niespotykanie - spokojny człowiek.Pozdrawiam Bogdan. (2011-04-06 06:31) | |
![]() | cyprinustbg |
miałem podobną sytuację walczyłem ze sporym linem zawołałem sąsiada bo miałem podbierak złożony wszystko szło dobrze do póki chłop przy wkładaniu podbieraka do wody nie uderzył nim centralnie w moją rybę która de facto wraz z przyponem i haczykiem zerwała się i poszła w głębię.Gość skwitował to tekstem że grunt mu się pod nogami obsuwał.. (2011-04-06 23:38) | |