Witam wszystkich wędkarzy :)
Jest to mój pierwszy wpis także nie liczcie na wile :D
W tym sezonie liczyłem na spore rybki na mojej rzece, lecz z początku sezonu rybki nie chciały współpracować więc nie złowiłem niczego ponad 2 kg. Nastawiałem się na szczupaka lecz został on prze łowiony do końca jego okresu ochronnego:) Postanowiłem poszukać klenia. Znalazłem miejscówkę kleni podczas zasiadki na grunt. Łowiłem tam okazy do 35 cm. Podczas porannej zasiadki na grunt
w wędkę mojego kuzyna coś tak uderzyło że w ostatniej chwili zdołał chwycić wędkę. Jednak po chwili rybka się spięła z braku doświadczenia w holu. Był to medalowy kleń, 2 kg miał minimum. Rzucałem tam później na woblery lecz nic się nie działo. Nadszedł czerwiec do mojej rzeczki wpłynęły karpiki po 15 cm z gruntu brały na całej długości rzeki we wszystkich miejscach. Wpłynęły też karpie do 1.5 kg i wyjąłem kilka. Szczupaka nadal nie było. Nadeszły upały, ryby kompletnie przestały brać więc zacząłem jeździć nad zalew do Połańca i na Wisłę. Tutaj także mało co się łowiło więc wakacje obfitowały karpiami ze stawu u wujka. Wakacje pod względem ryb były zmarnowane. Jeszcze raz postanowiłem wybrać się nad moją rzekę i sprawdzić czy nie pokazały się jakieś szczupaki. Około 500m przed upustem mam branie. Odczekałem chwilkę bo łowiłem na żywca i zaciąłem. Początkowo nie mogłem do oderwać od dna i to już mi dało do myślenia że to sum. Po około 10 minutach holu rybka osłabła i jak przypuszczałem był to sum. Nie miałem go jak podebrać gdyż nie wziąłem ze sobą podbieraka, więc musiałem go podebrać ręką, a nie umiałem tego gdyż nigdy suma ręką nie wyciągałem. Po 4 próbach ryba się wypięła i mnie ochlapała całego :) Miał on około lub ponad 6 kg. Nadszedł wrzesień i pora na szczupaki. Pewnego razu przeszliśmy z kolegą znaczną część rzeki na żywca i nic nie wzięło. Udaliśmy się więc na kanał który odpływa od rzeki. Już przy samym końcu gdzie można łowić mój kolega miał 2 potężne brania lecz je zmarnował. Chodziliśmy tam później i brania były lecz nic nie mogliśmy dobrze zaciąć. W końcu ja wyjąłem pierwszego szczupaczka około 0.5 kg. I po tym przełamaniu mój kolega złowił 3 szczupaki po około 2 kg(2 jednego dnia a dzień wcześniej 1), ja wyjąłem tam 4 szczupaki w wadze od 1 kg-1.5 kg. Ja wziąłem tylko 2 a kolega brał wszystkie, nawet nie chciał słyszeć o wypuszczeniu. Później zacząłem jeździć na ciepły kanał do Połańca. Brały tam głównie leszczyki oraz certy, nic dużego. Jednak pewnego dnia na spinning uderzył mi sum którego nie mogłem zawrócić wybrał mi około 70m plecionki i osłabł. Był już niedaleko ode mnie i wiedziałem że ma co najmniej 10 kg. Zrobił ponowny odjazd i przetarł plecionkę na kamieniach. Kolejny sum stracony. Później już tylko na Wiśle złowiłem 2 większe szczupaki i odwiedzałem moją miejscówkę i wyjąłem tam jeszcze 2 kilowego szczupa i 2 pistolety.
Dziś sprzęt wyczyściłem i schowałem na zimę gdyż kopią u mnie rzekę i nie ma gdzie łowić a na inne wody już dla mnie za zimno:). W sumie mam wpisane w rejestrze 34 wyjazdy a było ich może z 50 :D
Ten rok był dla mnie nie zbyt udany. Liczę że w następnym połowię nieco więcej :D
Pozdrawiam :)
Autor tekstu: Damian Sekuła