Połów belony - belonowa wyprawa
Krzysztof Kłos (klos)
2010-05-18
Gdy dotarliśmy około 6 rano w okolice Międzyzdroi , morze było spokojne, bardzo mała fala, nad głowami gromadziły się ciemne chmury , z których lada moment może zacząć padać deszcz, na szczęście liczyło się to co jest przed nami a nie nad nami i tak grupka licząca około 20 osób zaczęła powoli wchodzić do morza. Po 10-15 minutach kolega z towarzystwa Tomek A. zacina rybę, po krótkiej chwili okazuję się, że na brzegu ląduję nie duża troć około 50cm. Wędkujemy dalej, minuty mijają a efektów w belonach niestety nie ma. Po krótkiej rozmowie z kolegami którzy przyjechali ze mną w aucie, postanowiliśmy zmienić miejscowość, i tak udaliśmy się do Dziwnowa, koledzy z drugiego auta pojechali do Dziwnówka. Reszta brygady została na miejscu, z nadzieją że Belona zacznie agresywnie gonić przynętę.
Po przyjeździe do Dziwnowa zauważyliśmy sporą falę na morzu, no ale na darmo nie przyjechaliśmy, więc odpowiednio ubrani wchodzimy do wzburzonego morza. Krótka chwila i zacinam pierwszą Belonę, niestety gdy podnoszę ją do ręki wypina się i machając ogonem i ucieka w głębie. Następnie kolega Adam P. zacina Belonę i w końcu pierwsza ryba ląduję w siatce. Niestety pierwsza i ostatnia w tym miejscu. Postanowiłem zadzwonić do Mirka, który z resztą ekipy zostali w okolicy Międzyzdroi, i niespodzianka przez telefon słyszę, że po prawej stronie mola w samych Międzyzdrojach jest ryba i koledzy mają już po kilka sztuk, więc szybkie pakowanie i wracamy. Wchodząc na plażę niedaleko mola widzę jak koledzy ciągną Belonę, jedna , druga , trzecia…. osoba zacina Belonę. Pomyślałem no w końcu trochę połapiemy. Zaczynam wędkowanie i pach siedzi, jest teraz tylko nie popełnić takiego samego błędu jak w Dziwnowie, udało się, rybę mam w ręce wkładam do siatki a ona sru do góry i znów mi pomachała nie poddaję się widząc, że koledzy ciągną rybę zmieniam przynętę, zakładam blaszkę typowo belonową, srebrno-niebieski śledzić 22g.
Rzucam daleko około 30-40 metrów, ściągam raz szybko raz wolno, lewo i prawo, robie wszystko żeby sprowokować rybę do ataku i nagle czuje opór, zacinam i zaczyna się walka, 2 minuty i ryba odczepiona ląduje w siatce. W wodzie brodziliśmy w około 15 osób,( koledzy z Dziwnówka nie wrócili ), każdy ciągnie rybę, wszędzie widać zgięte wędki. Widzę że koledzy obok maja po 6-7 sztuk i dalej ciągną.
Ciekawą metodą łapał Mirek z Mariuszem, mianowicie chodzi o „duńska” metodę połowu bez kotwiczek. Z tego co się dowiedziałem, są to jedwabne haczyki na Belonę. Robione z jedwabnej nici znajdującej się na lince. Wtedy nadmiar niepokaleczonych ryb można spokojnie wypuścić do morza, bo nie ma sensu zabierać Np. po 20 sztuk do domu. !! Muszę dowiedzieć się więcej jak robić te haczyki, bo chce spróbować tej metody i warto było by żeby wszyscy koledzy o kiju, łapali Belonę nie kalecząc jej.
Wyjazd naprawdę udany, Mirek wyłowił 12 szt. Adam 11 szt.( w tym dwie na brązowy medal WŚ ) Tomek 9. Przemek 6, ogólnie padło spokojnie 60 Belon, koledzy w Dziwnówka również nałapali sporo ryb, około 10szt na głowę, a do tego byliśmy główną atrakcją turystów którzy odpoczywali w Międzyzdrojach, spore grupki ludzi zbierali się na plaży z aparatami, a nawet z kamerkami i uwieczniali połów ryb, padało bardzo dużo pytań czasami były oklaski.
Naprawdę było bardzo fajnie, kolejny weekend spędzony nad morzem trzymając „koleżankę Wędkę’’ w dłoniach . Niestety koledze padł aparat i mam tylko kilka fotek z wyjazdu, ale na pewno długo tego wyjazdu nie zapomnimy.
A już w sobotę 22 w moje urodziny spotkamy się kolejny raz w Dziwnowie tym razem adrenalina będzie większa w końcu zawody
Pozdrawiam Wszystkich i do zobaczenia nad wodą