Pomagają rybom w wędrówce na tarło - moim zdaniem
Tadeusz Butmankiewicz (JANTA)
2009-11-25
Przeczytałem uważnie ten artykuł i mało mnie nie pokręciło. Znowu wędkarze muszą coś uzdrawiać, coś naprawiać, coś ratować etc. Bo jakiś urzędnik zawalił. Bo prawo, podatki i przykazania Boże są dla biednych i głupich. Pan notariusz się pomyli celowo,( bo wziął pieniądze) poszkodowany obywatel swoich oczywistych praw, które są zgodne z ustawą musi dochodzić przez wiele lat przed sądem, często umiera nie doczekawszy się załatwienia sprawy. Kiedy 5 razy pomyli się sąd wtedy jest to nazwane pomyłką oczywistą i uznane, że sąd się nie pomylił. Obywatel się nie może pomylić bo jest to dla niego wyrok.
Żyjemy w ciemnogrodzie, w państwie absurdów głupoty, ciemnoty, kołtuństwa i wzajemnych układach złodziei z policjantami, przerażenie budzi fakt, że jest to już skala zjawiska nie do opanowania. Kult urzędnika w naszym kraju sięgnął kultu świętej krowy w Indiach. Kiedy starałem się o zezwolenie na wybudowanie domku jednorodzinnego, gmina mało, ze narzuciła mi bryłę tego domku, to jeszcze musiałem mieć zgodę od konserwatora zabytków, ponieważ 2,5 km dalej były ledwo z ziemi wystające ruiny zamku. Ponadto musiałem mieć zezwolenie od konserwatora przyrody, gdyż gdzieś tam rosły wiekowe drzewa.
Budujący obok mnie nie mieli takich wymogów ponieważ dali w łapę komu trzeba. Nie to jednak jest najważniejsze. Zastanawiam się gdzie są ci wszyscy konserwatorzy zabytków, przyrody , ekolodzy, plus zieloni gdy zatwierdza się założenia i projekty zapór wodnych. Dlaczego dopiero wówczas gdy obiekt zacznie być budowany lub zostanie wybudowany wszyscy się budzą wraz z naszymi kochanymi władzami związkowymi, które każą nam krzyczeć. Teraz wszyscy się budzą i krzyczą jeden przez drugiego. A ty wędkarzu jak chcesz aby kłusownik zaopatrywał władzę w ryby działaj, bo przecież to twój obowiązek za to płacisz składki.
W innym kraju jest to nie do pomyślenia aby w sytuacji gdy ryby idą na tarło dochodziło do takich sytuacji. Tam państwo organizuje całe akcje. Wędkarze zostają u nas skazani tylko na siebie i na zagrożenie ze strony kłusoli, pozostaje wołanie na pustyni. Kłusownicy i inni mają wówczas żniwa rybne. Kiedyś oglądałem i podziwiałem piękną przepławkę na jednej z głównych rzek Polski byłem nią wręcz zauroczony gdyby nie pewien miejscowy wędkarz, który przypadkowo stał na koronie wału zapory bawiąc się łowieniem uklejek.
Dowiedziałem się od niego, że zanim ryby dotrą do przepławki muszą pokonać około 30 sieci różnego kalibru. Te, którym uda się wejść do przepławki to tam zostają odłowione. Kiedy słyszę, że nasze rzeki górskie (dopływy Wisły) mają być zarybione łososiem, to ciarki mi przechodzą przez cały organizm gdy pomyślę o zaporze we Włocławku. Kto znowu chce wydać nasze pieniądze na coś co jest zwykłym oszustwem.