Zaloguj się do konta

Poniedziałkowe historie Ace'a - cudowny przyłów

Kilka dni mnie nie było. No cóż, wyprawy wędkarskie, a później problemy natury technicznej.
Przechodząc do konkretów. Pierwsza z historii jest na moim blogu od kilku dni. Pisząc ją, zastanawiałem się nad innymi. Doszedłem do wniosku, że jest ich tak dużo, że warto by napisać cały cykl. Historie pojawiać się będą cyklicznie, co poniedziałek ( historia II nie pojawiła się wczoraj - w poniedziałek - ze względu na brak internetu ). Także nie przedłużając, zapraszam do lektury, tej , wcześniejszej i kolejnych histori...

' Cudowny przyłów '

Kilka lat temu, może nie tak dawno jak czas ostatniej historii, ale kilka wiosen już minęło, wybrałem się na moje ulubione łowisko, na czerwcowe leszcze. Zabrałęm ze sobą, grubą teleskopówkę, którą wygrąłem na zawodach drużynowych ( gruba, ciężka, słaba - ale jako, że nagroda, postanowiłem ją wypróbować ).
Dzięń był bardzo gorący, czerwcowe słońce wycisnęło moje ostatnie poty podczas 3 kilometrowej, pieszej podróży nad jezioro. Obładowany sprzętem, w ciężkich gumakach... ah ale czego się nie robi dla rybek.
Na miejscu byłem około godziny 14:00. Z doświadczenia wiedziałęm, że na moje łowisko leszcze wpływały około 16:00 i najlepiej żerowały przez dwie godziny. Wszedłem na niedużą, starą, chwiejącą się kładeczkę i popatrzyłem na wodę.
Po mojej prawej stronie widniało małe jeziorko na którym woda gotowała się aż od drobnicy. Po lewej zaś zza wysokich trzcin słyszałem jak na wielkim jeziorze, szczupaki uzupełniają swoje zapasy po niedawno skończonym tarle. Przed sobą miałem, słąbo jeszcze zarośnięty, choć budzący się już do życia, przesmyk, między dwoma jeziorami. W najszerszych miejscach ( tam gdzie akurat łowiłem ) miał około 5 metrów. Wszędzie w okół było mnóstwo roślinności wodnej, trzcin, kapeli, połamanych gałęzi. Woda mętna już od kwitnącej roślinności niepozwalałą mi dostrzec dna ( łowisko ma około metra głębokości ), lecz co chwilę widziałem błyszczące się w słońcu, pokaźne rybki.
Mimo tego, że łowisko jest tak płytkie, lekki prąd wody i bujna roślinność, stwarzają idealne miejsce dla wszelkiego rodzaju ryb. Łowiłem tam już piękne leszcze, płocie, okonie, szczupaki, węgorze, a nawet karasie i kiełbie. O dziwo jeszcze nigdy nie udało mi się złowić tam lina, ale to historia na inna okazję.
Rozłożyłem więc sprzęt, zanęciłem lekko i zacząłem łowić. W pudełku miałem trochę białych robaków, kukurydzy i dosłownie kilka dendroben. Jedynym 'problemem' ( dlaczego w cudzysłowie ? o tym niedługo ) który pojawiał się w dobrze zanęconym łowisku były krąpie, o których napiszę oddzielną historię.
Zacząłem łowić. Rzucałem wzdłuż prawego brzegu, około 10 metrów, tuż przy gęste już trzciny. Brań było mnóstwo jak zawsze. Na początku troszkę drobnicy, krąpie, małe okonki. Około godziny 15:30 zanęciłem ponownie i już pojawiły się pierwsze leszczyki. Najpierw malutkie, poźniej coraz większe. Średnią i najczęstszą zdobyczą, są tu 35-40 centymetrowe leszcze, ale trafiają się i sporo większe.
Zdarza mi się zabierać rybki do domu, szczególnie jeżeli chodzi o leszcza, którego jest tutaj mnóstwo i tego właśnie dnia postanowiłem zabrać kilka największych. Około 16:15 uderzył pierwszy fajny leszczyk. Przyjemny hol, mimo, że na grubym sprzęcie i w podbieraku wylądował około 1,5 kg leszcz. Mimo tego, że łowisko jest tak płytkie, ryby nie płoszą się i w dobry dzień można złowić na prawdę spore ilości leszcza. Po około pół godzinie miałem już trzy, około 1,5 kilowe rybki. W tym momencie na moje łowisko przyszło jeszcze dwóch wędkarzy. Mimo, że kładeczka była niestabilna i bardzo słaba, zaprosiłem ich do siebie i pozwoliłem łowić obok. Rozkładając się , pogratulowali mi leszczy. W tym momencie mój spławik przytopił się lekko, po czym wynużył nienaturalnie wysoko i powolutku ruszył na środek przesmyku.
- Jest następne branie - powiedziałem po czym zaciąłem, czując średni opór dodałem - następny leszczyk.
Ryba powoli i spokojnie dała się podprowadzić na środek przesmyku. Wtedy jeszcze nie wiedziałęm, że tego właśnie chciała. W momencie kiedy była tuż przede mną, przekręciłem wędkę w drugą stronę, by zatrzymać ją i przyciągnąć do siebie. Wędka wygieła się w pół, a ryba płynęła dalej. Lekko przerażony spojrzałem na znajomych.
- Leszczyk powiadasz? heh - powiedział jeden ironicznie.
Ryba po chwili zawróciła i ruszyła w stronę trzcin. Musiałem z całych sił odciągać ją od zarośli. W tym momencie pojawił się przy powierzchni... Okoń... Wielki...
Nigdy wcześniej nie widziałem takiej ryby. Zaczęła się panika. Miejsca na hol było tak niewiele. Sprzęt zupełnie nie nadawał się na hol siłowy, a ryba nic nie robiła sobie z moich prób walki. Okoń co chwila murował, a że łowisko było płytkie przy każdym takim odjeździe balem się, że wejdzie w leżące na dnie kołki, lub porwie zestaw. Po kilku chwilach udało mi się podprowadzić go bliżej i wsadzić do podbieraka.
Kilka chwil patrzyłem na szamotającą się w podbieraku rybę i nie mogłem uwierzyć w to co widzę. Kiedy podciągnąłem podbierak i złapałem rybę w rękę, rozmawiający głośno jeszcze przed chwilą koledzy, siedzieli w ciszy. Hak wbity był bardzo głęboko. Pociągnąłem leciutko za żyłkę i... pękła. Jeszcze jeden odjazd, jedno mocniejsze szarpnięcie i ryba uciekła by z moim hakiem.
Zabrałem rybę na brzeg i trzęsącymi się rekami zmierzyłem rybę. 43 cm. Życiówka ( do teraz: na Polskich łowiskach ).
Większość ryb wypuszczam, czasami tylko zabieram coś do domu, jeżeli chodzi o okonie, to zdecydowana większość dużych ryb trafia do wody. Mam do nich niesamowity sentyment i szacunek, a ich wolny rozrost przyczynia się dodatkowo do moich decyzji. Jednak wbity głęboko hak i męczący hol zrobiły swoje.
Tego dnia nie złowiłem już nic więcej. Po tym okoniu jakby miejsce umarło. Wiele razy zastanawiałem się czy to była ławica okoni, która przepędziła ryby z łowiska i sądząc po następnych przygodach o których Wam opowiem, tak mogło być.
Od kilku miesięcy ( od kiedy zaczęliśmy 'zabawę' z naszym teamem ) szukam wszystkich moich zdjęć z rybami. Znalazłem już mnóstwo, nawet z czasów dzieciństwa i niesamowicie boli mnie fakt, że nie mogę znaleźć zdjęcia tego okonia. Pozostaje mi, dodać zdjęcie zeszłorocznego garbusa podobnej wielkości.
Następną historią jaką opiszę, będzie to opowiadanie ' Ściana deszczu i czarne dno '.


Pozdrawiam !

Opinie (15)

Lin1992

Jak zwykle ciekawie opisana historia. Moje gratulacje. [2012-11-14 12:07]

kamil11269

Ciekawy wpis [2012-11-14 14:48]

maverick314

Bardzo ciekawy wpisik ode mnie 5 pozdrawiam [2012-11-14 15:01]

użytkownik

Dzięki dzięki ! Za tydzień kolejna ! Pozdrawiam :) [2012-11-14 15:27]

kajko11

Świetnie się czytało, garbus to też moja ulubiona (obok węgorza) rybka. Za waleczność większość odzyskuje wolność. [2012-11-14 17:36]

marekp

Coś pięknego.***** [2012-11-14 19:12]

użytkownik

Bardzo piękna przygoda, połamania :) [2012-11-14 21:26]

mszpetman

Oczywiście 5. Gratuluję tak wspaniałej przygody :) [2012-11-14 22:36]

użytkownik

Kolego czytałem z przyjemnością,***** [2012-11-15 09:32]

użytkownik

Dzięki wielkie za ocenki i komentarze ! Jako, że całkiem sporo ludzi zainteresowało się tymi opowiadaniami, a mam ich przygotowanych całkiem dużo, co powiedziecie na troszkę bardziej rozbudowane wersje tych historii w wersji "dla leniwych" tzn. w wersji czytanej ( mp3 / video ). Z odrobiną muzyki, może kilka efektów dźwiękowych, do tego kilka fotek. Oczywiście wersje pisane pojawiać będą się nadal tak samo, co tydzień, ale ciekawi mnie co Wy myślicie na temat takie pomysłu. Pozdrawiam ! [2012-11-15 11:48]

zbych51

Jestem za , a nawet przeciw jak mówił klasyk - też zreszt wędkarz szuwarowo-bagienny. Pozdrawiam i życzę dalszych sukcesów i ciekawych opisów. ***** [2012-11-15 22:22]

klensnik

Zazdroszczę Ci takich połowów i przygody z tym związanej. Ja mam "swoje małe jeziorko" (PZW) i połowy raczej mizerne. Jednak przyjemności z tym związanej nikt nie odbierze...Wiesz coś o tym. Pozdrawiam. [2012-11-16 11:45]

Spawciu

wole pisane bo nie zawsze jest miejsce do sluchania w szkole a czytac zawsze sobie po cichu mozna [2012-11-18 11:15]

pniok

Za opis oczywiście całe 5. Rónież lubie takie miejsca jak opisałeś. Szuwarki, osłonięte z obu stron i niewielki grunt ale właśnie w takie miejscówki wpływają okazałe rybki i różnego gatunku. Można liczyc na niespodziankę i to jest to co wędkarze lubią najbardziej :):). Pozdrawiam. [2012-11-23 09:04]

użytkownik

Jeszcze raz dzięki wielkie za komentarze i ocenki ! Bardzo fajnie że zaglądacie na mój blog ! Mam do Was maleńką prośbę, z racji tego, że pisujemy na kilku forach i portalach i wpisów na blogu przybywa, bardzo ciężko jest znaleźć czas na przeglądanie ich, oraz zawartych w nich zdjęciach, w celu zorientowania się czy nie pojawiły się nowe komentarze. Komentarze z oceną wpisu są oczywiście ważne, ale mam tu przede wszystkim na myśli komentarze z jakimi kolwiek pytaniami odnośnie tekstu lub nie. Bardzo bym prosił o zadawanie tych pytań w prywatnej wiadomości ( przynajmniej w starszych wpisach ) będzie mi dużo łatwiej odpowiadać na nie na bierząco, a to pomoże zarówno mi jak i Wam. Wiadomość ta pojawi się pod wszystkimi starszymi wpisami. Pozdrawiam i połamania kija !! [2013-01-17 10:09]

Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za komentarze Internautów.

Czytaj więcej

Łowisko Tuszynek

ŁowiskoNa Łowisko Tuszynek wybraliśmy się w drugiej połowie lipca na k…