Poranne liny-wyprawa wędkarska
piotr figurski (pioter94)
2011-05-13
Czytając na forum dokładnie sprawdzałem jak jak bierze Pan Lin. Gdy zobaczyłem wpisy kolegów że lin się już dość ruszył postanowiłem zapolować na tą cwaną i waleczną rybę. Łowisko na którym zamierzałem łowić jest to dość duży dziki staw który w najgłębszym miejscu nie przekracza 1.5m. Nastawiłem się jedynie na lina ponieważ karaś gdzieś zaginął. Nęciłem gotowaną kukurydzą własnej roboty przez 3 dni wpadło do wody ok 2 kg kuku (nęciłem zawsze wieczorem). Dzień w którym miałem zapolować na lina był niezbyt obiecujący. Meteorolodzy zapowiadali na wieczór bardzo silną burzę której miał towarzyszyć intensywny deszcz bardzo się przeraziłem ale cóż prawdziwy wędkarz nigdy nie odpuszcza. Wybrałem się o 6 rano pogoda była do przyjęcia staw wyglądał dość uroczo i zapowiadał się całkiem udany połów. Pierwsza dawka kuku poszła do wody lecz na hak dawałem kukurydzę z puszki. Po ok. 20 minutach zaczęły się pokazywać pierwsze bąbelki na wierzchu wody. Sprzęt którym się posługiwałem to 2 kije pikerki, żyłka 0,20 przyponowa 0,16 spławiczek 1,5 g i hak 8. pierwsze ryby padły po godzinie łowienia jednak były to małe sztuki w przedziale 20-25 cm. Siedząc i oczekując na branie wpłynął mi w łowisko łabędź który zaczął rozrabiać. Gdy przegoniłem łobuza myślałem że mogę się już zmywać do domu. Jednak dziwnym trafem bąble się pokazywały dość intensywnie. Zarzuciłem wędki i po ok.5 minutach wziął mi największy lin wyprawy troszeczkę dał popalić ale biezpiecznie go podebrałem. Później trafiały się linki w granicach 30-40 cm. Kończąc swą wyprawę zaczęły się zbierać czarne chmury z których zaczął padać deszcz. W tym szczególnie udanym dniu złowiłem 20 linów (mój rekord). Do domu zabrałem 2 sztuki na zapowiadającego się grilla. Proszę o wyrozumienie ponieważ nie idzie mi pisanie takich opowiadań i jest to mój pierwszy raz ;).