PoSIEKane woblery na treningu
Maciej Kominowski (Komin92)
2019-08-26
W ostatnią sobotę 24.08 br wybrałem się z kolegą Tomkiem pomachać trochę patykami, ale od początku jak zawsze w moich artykułach krótka informacja jaki sprzęt nam towarzyszył.
Mój sprzęt
Wędzisko to raczej miękki ale nie bardzo kluskowaty Mikado chubster 3-15g 305cm – kijek kupiony z przeznaczeniem pod woblery.
Młynek to chyba jeden z najczęściej używanych przeze mnie mikado kamisori w rozmiarze 3000 z plecionką 0,10 . Uprzedzając pytania , kołowrotek zdecydowanie NIE wyważa kija i leci on strasznie „na pysk”
Tomek uzbrojony był w
Wędzisko Inspira do 28g
Kołowrotek to daiwa ninja 4000 linke w granicach 0,14/0,15
Wracając do naszej przechadzki nad Poznańskimi betonami, zaczęliśmy od Cybiny w której okazało się, że nie ma prawie wody. Przeszliśmy więc na drugą stronę wyspy i szliśmy wzdłuż Warty zatrzymując się kilka razy aby połowić. Doszliśmy do miejsca w który odchodzi Cybyina. Miejsce bardzo obiecujące bo tworzy się tam sporo zawirowań, są wystające kamienie i piaszczyste dno.
Z założenia na tym wypadzie ja łowię tylko na woblery, a Tomek w sumie rożnie, ale rzeka jest tak płytka , że przy nawet małej główce obławiając przybrzeżne kamienie łapie się sporo zaczepów.
Tomek zapina na agrafce woblera firmy SIEK którymi ja macham od samego początku, i jak się okazało do samego końca. Modele zobaczycie na zdjęciach nie ma większego sensu pisać nazw bo przecież i tak wszystkie SIEKI siekają wodę aż miło.
Kilka machnięć mojego towarzysza pod prąd i siedzi pierwszy sandacz, niewielki ale cieszy. Ja obławiam rzucając z prądem a prowadząc w górę Warty. Woblera staram się przyciągać z głównego nurtu do brzegu i przy kamieniach prowadzić go już do końca. Machamy około 20 min, upalne słońce daje się we znaki kilka brań zaliczamy w tym potężnego okonia którego widziałem ale nie trafił.
Pragnienie i widok po drugiej stronie nadwarciańskiego baru z zimnym piwkiem wygrały, zdejmujemy buty podciągamy spodnie i przeprawiamy się przez Cybine. Wody w najgłębszym miejscu było do kolan tak więc nie było problemu. Bierzemy po butelce zimnego chmielowego napoju bezalkoholowego i idziemy pod most gdzie widać kilka ciekawych zawirowań w korycie.
Tomek postanawia usiąść i chwile odpocząć, ja jednak nie daję za wygraną i macham gdzie i jak się da. Nagroda przyszła już po chwili machania, potężny strzał i... nie wiem jeszcze co jest po drugiej stronie ale walczy fajnie a przypomnę kij do 15g. Poprosiłem kompana o pomoc w podebraniu ryby którą okazał się SUM-ik około 60+ cm . Zmotywowany sumem współtowarzysz bez zastanowienia chwyta za kij. Wracamy w miejsce w którym się przeprawialiśmy i próbujemy szczęścia z drugiej strony. Udało mi się wydłubać okonia dwadzieścia kilka cm i nic więcej, a więc mamy 2-1 . Spacerek drogom rowerową przechodzimy już mostem nad Warte i szybko schodzimy tuż pod niego. Miejsce to znacie z moich inny artykułów , to miejsce nigdy mnie nie zawodzi a Tomek pokazuje , że mam rację wyciągając kolejnego sandacza.
Całą zabawę kończymy około godziny 20-stej na „dzikszym” odcinku tej jakże przepięknej rzeki. Wyprawa wędkarska była dla nas treningiem przed Street Fishing Poland w Poznaniu , na który wszystkich serdecznie zapraszam. Będzie okazja do zbicia razem piony, pogadania i wymienienia się doświadczeniami.
Pozdrawiam
Maciej