Zaloguj się do konta

Rzeka Ebel Abanga w Gabonie

Po niedosycie z ostatniego wędkowania w Ebel Abanga postanowiliśmy, tym razem we trzech, jeszcze raz zmierzyć się z kryjącymi tajemnice wód rzeki Abanga. Daleko ale jeśli ma się dzień wolny, czemu nie spróbować… jak zwykle ranek, ruszamy… aż tu niemiłe zaskoczenie. Dowiadujemy się, że most w Kango, miasteczku oddalonym od nas ok. 50 km, został poważnie uszkodzony i niewiadomo czy jest przejezdny. Ponoć barka wypełniona piachem uderzyła w jedno przęsło… nic to, ruszyliśmy. Na miejscu okazało się, na szczęście dla nas, że tylko ciężarówki nie mogą przejeżdżać, więc zadowoleni pojechaliśmy dalej. Dotarliśmy na ok. 10-tą, tym razem zainstalowaliśmy się na drugim brzegu, gdzie podobno są ryby i lepiej biorą. Ok montujemy sprzęt, grunt, nie za mocny ale jednocześnie nie słaby jak poprzednim razem. Obok nas, dosłownie pod mostem, miejscowi robią pranie, kopią się i … myją samochody. Niezrażeni zaczynamy, każdy z nas na haczyku ma słodkowodną krewetkę, ponoć najlepsza przynęta. Ha i zgadza się, po niespełna kilku minutach jeden z nas ma branie, no nie ja ;). Ryba i wędkarz szarpią się, drugi kolega podlatuje z osęką, bo ryba niemała. Lucjan Płowik ok. 3,5 kg. Aaa no, teraz powoli odkrywamy, co to za zwierzyna. Początkowo myśleliśmy, że te Lucjany żyją tylko w morzu ale okazuje się, że i wody rzeczne nie są im obce. Ja czekam i zaraz też branie… coś małego, trochę walczy ale niezaspecjalnie. Wyciągam, ups jakiś sumowaty, może z kilogram. Słyszałem, że w tych wodach są sumy elektryczne więc nie przymierzałem się do odczepienia, a może to właśnie to? Jeden z miejscowych, potwierdza – poisson courant, czyli ryba elektryczna (Malapterurus beninensis). Mówi, że nie zabije ale boli… nawet jeśli chce się ją zabić, to tylko suchym kijem. Na szczęście miałem szczypce z izolacją, więc... Łowimy dalej. Ja już więcej nic szczególnego nie złapałem, no poza kilkucentymetrowymi Tilapiami, które wracały do rzeki. Reszta lepiej, kilka ryb, niektóre podobne do naszych brzan, tylko z deka przerośnięte;). W obiadowej porze przerwa na piwo i coś na zęba. Po południu wróciliśmy nad rzekę ale już nic specjalnego nie było. Powrót. Nazajutrz zabrałem się za przygotowanie obiadu ze świeżych ryb. Mój sumik i dwie kilkunastocentymetrowe ryby Ablette (Alestes macrophtalmus), sos nyembwe z ryżem ugotowany ‘al dente’. Pychotka, zwłaszcza sumik: tłuste, białe mięsko i prawie bez ości, dwie pozostałe też dobre ale, niestety, zaoszczone na maksa ;) Z kolei znajomy, który złapał te ryby podobne do brzan, zrobił rosół z jednej z nich. Niestety, ponoć był gorzki i kolega zatruł się, no i jak to bywa przy lekkim zatruciu - drzyzdawka kiblowa. Okazało się, że te ‘brzany’ są niejadalne w czasie tarła, a miejscowi nazywają ją ‘ ryba wymiotna’. Ha, trzeba na przyszłość zapamiętać ;)
Jak dla mnie fajna ta rzeka tylko daleko od nas i na razie trzeba będzie poczekać z kolejnym wyjazdem, albo odkryjemy coś w pobliżu nas.

Opinie (2)

użytkownik

Kogo to interesuje . Jesteś korespondentem Wedkuje.pl , coś w stylu Radio Europa ?  Najlepiej jeszcze sobie nazwisko zmień a i tak nikogo nie będą interesować te afrykańskie ryby i rzeki. [2012-03-19 18:27]

użytkownik

Nie , no żartowałem. Przepraszam Kolego Jacku. Odbiło mi naprawdę . Chcę zrobić na tym portalu jesień średniowiecza i do dlatego tak wyszło. Moderator mnie wkurzył - bo to człowiek stronniczy i zawołany miłośnik amurów. Zemścił się za to ,że go zgasiłem ostatnio w dyskusji albo udowodniłem rację - i dlatego zablokował mi konto ..... Przepraszam . Co się zaś tyczy artykułów to nie warto brać pod uwagę tego co pisałem.... Mam nadzieję ,że będziesz cieszył się wędkowaniem w tych jakże egzotycznych i nieznanych nam miejscach. Powodzenia wszelako pojętego życzę oraz sukcesów wędkarskich . Pozdrawiam ! [2012-03-19 21:04]

Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za komentarze Internautów.

Czytaj więcej