Poznać lód
(Spear)
2015-12-01
Jeziora zawsze zamarzają od brzegu w kierunku otwartej wody i na wiosnę odmarzają w takim samym kierunku. Od brzegu do środka. Ta zasada jest powszechnie znana, lecz chciałbym zwrócić uwagę na rzeczy, o których do tej pory nie wiedziałem. W zależności od pogody i charakterystyki jeziora, mogą się tworzyć liczne i różne w swojej budowie "pułapki". Niektóre mniej groźne, inne praktycznie zabójcze dla kogoś nieprzygotowanego.
Na lodzie przezroczystym, tym pierwszym, owszem zobaczymy co mamy pod stopami, ale problem powstaje, gdy zaczyna padać śnieg, Cieniutka warstwa białego puchu może skutecznie pozbawić nas kontroli nad sytuacją. Jeszcze gorszą możliwością jest łamanie się pokrywy lodowej dużymi płatami na niezbyt głębokiej wodzie. Spiętrzająca się w kierunku dna kra, może wbić się w dno lub o nie zahaczyć, pozostawiając niczym nie wypełnioną dziurę w wodzie. Mróz prawdopodobnie szybko zetnie wodę cienką warstwą lodu, a padający śnieg skutecznie zatuszuje ślady jakichkolwiek ruchów pokrywy lodowej. W efekcie idący po stabilnej i grubej pokrywie wędkarz, niespodziewanie wchodzi na cienki lód i bez ostrzeżenia ląduje w wodzie. W ocenie mojego kolegi, jest to najniebezpieczniejszy typ "pułapki", bo haczące o dno kawały lodu działają jak lodowe ściany, po których nie można w żaden sposób wyjść. Jedyny ratunek w kolcach lub innych wędkarzach. Zdjęcie "B" przedstawia właśnie taką pułapkę i jak napisałem wcześniej, nie wprawione oko nie zauważy niebezpieczeństwa.
Drugą rzeczą na którą należy uważać są miejsca gdzie gromadzi się powietrze pod lodem. Sprawa na pozór błacha, lecz tylko pozornie.
Trzecią rzeczą jest sam lód. Większość pewnie wie, że najmocniejszy lód to "pierwszy lód", zwany inaczej "czarnym". Zazwyczaj jest zbity, twardy i jednorodny. Mogą występować pewne różnice gdy np. fale połamią świeżą taflę, a za chwilę mróz zwiąże to wszystko razem, tworząc wyraźną nieregularną powierzchnię. Najgorszym lodem jest, jak to kolega określił "lód szpilkowy" (zdjęcia poniżej).
Lód szpilkowy jest bardzo kruchy i zbudowany jest ze swego rodzaju lodowych szpilek, które nie są do końca ze sobą powiązane. Wytrzymałość tego lodu jest dużo niższa niż lodu pierwszego, dodatkowo można się nim ostro poranić gdy wpadniemy do wody. Tworzeniu się takiego lodu sprzyjają skoki temperatur, z minusowych na plusowe i opady topniejącego śniegu. Należy pamiętać, że padający śnieg nie pomaga w zamarzaniu, przeciwnie, tworzy pewnego rodzaju termiczną kołdrę, lekko ogrzewającą lód. Wystarczy aby śnieg zaczął topnieć i zaczynają się tworzyć miejsca szczególnie niebezpieczne.
Gdy już wpadniemy
Najważniejsze to zachować przytomność umysłu i nie panikować. Jeżeli mamy kolce to znaczy, że mamy łeb na karku i najprawdopodobniej uda nam się wydostać z tej mroźnej pułapki. Jeżeli jakimś cudem nie mamy kolców, co jest skrajnie nie odpowiedzialne. Wtedy należy zaalarmować pobliskich wędkarzy. Naturalną rzeczą jest oczywiście wołanie o pomoc i jest to pierwsza rzecz, jaką zrobi każda osoba będąc w niebezpieczeństwie. Zmierzam jednak do najważniejszej rzeczy. Zapytałem kolegę, czy da się wyjść z wody bez kolców. Owszem, da się, ale nie jest to łatwe. Aby wydostać się z wody, należy oprzeć się plecami o lód, rozłożyć szeroko ręce na lodzie i próbować wypchnąć się nogami. Gdy już uda nam się wydostać, to w żadnym wypadku nie wstajemy, nie siadamy. Jedyną rzeczą jaką należy zrobić to turlanie się w bezpieczne miejsce. Punktowy rozkład masy na taflę jest mniejszy niż w przypadku wstawania czy siadania.
Gdy widzimy, że ktoś wpadł
Nadrzędną zasadą przy niesieniu pomocy innym, jest własne bezpieczeństwo. Jak kumpel Kuba powiedział "Martwy ratownik to nie ratownik".
Gdy zobaczymy, że któryś z naszych towarzyszy wpadł do wody, w pierwszej kolejności należy zadzwonić po pomoc. Drugą rzeczą jest znalezienie czegoś na przedłużenie ręki. Może to być pasek, rękaw od kurtki, gałąź, lub cokolwiek innego, co sprawi, że sami nie znajdziemy się w pobliżu przerębla. Dobrze jak są dwie osoby, lub nawet trzy, wtedy wyciągnięcie nieszczęśnika powinno odbyć się sprawniej. Oczywiście po wyciągnięciu przytomnego kolegi, zaczynamy się turlać w bezpieczne miejsce.
PL;mso-fareast-language:PL;mso-bidi-language:AR-SA">
Łowimy?
Jesteśmy wędkarzami i wątpię, aby ktoś był w stanie odciągnąć nas od wody. Nieraz słyszymy o gamoniach, którzy w czasie roztopów wchodzą na cienki lód, czy o"żeglarzach", którzy dryfują sobie na krach po rzece. Nie trzeba nikomu tłumaczyć, że to skrajnie nie odpowiedzialne. Już niedługo, o ile oczywiście pogoda pozwoli, ruszymy na lód, ale pamiętajmy o zdrowym rozsądku, bo to najważniejsza rzecz na rybach.
Podziękowania
Podziękowania dla kolegi Jakuba Kurpiewskiego z Mazurskiego Wodnego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego, za podzielenie się swoją wiedzą i zdjęciami, a wszystkim ratownikom życzę jak najmniej pracy w nadchodzącym sezonie podlodowym.
Połamania!