Zaloguj się do konta

Prywatność czy złudny relaks?

Wędkowanie, odpoczynek nad wodą czy moczenie kija. Te i wiele innych określeń słyszymy na co dzień w naszym wędkarskim żargonie. Nasuwa się zawsze tylko jedno bardzo istotne pytanie – jaką miejscówkę wybrać?
I tu niektórzy zwolennicy odpoczynku nad wodą stoją przed trudną decyzją.
Słyszałem już różne anegdoty łącznie z tą, że „na jeden raz w roku aby wyskoczyć z maluszkami nad wodę to szkoda czasu na zabawę w egzaminy i wszelkiego rodzaju formalności urzędowe, tu chodzi jedynie o obcowanie na łonie natury, a nie - czy się coś złowi czy też nie”.
Nie podzielam do końca tego zdania gdyż właśnie takie pierwsze wyprawy bez względu na rodzaj wód oraz poziom przygotowania do nich, w znaczny sposób wpływają na ukształtowanie fundamentu naszych podopiecznych w dziedzinie wędkarstwa, a w szczególności w przypadkach, kiedy to właśnie z ich inicjatywy podejmujemy decyzje o wyjeździe.
Cóż jeśli już postawiliśmy na swoim i wybraliśmy w drodze kompromisu łowisko specjalne to nie zapominajmy, że dopingowanie i STAŁA opieka są priorytetem do przypieczętowania pełnego sukcesu i radości naszych pociech. Nie zapominajmy szczególnie na tego typu prywatnych i w miarę intymnych miejscach, że szczególnie duże okazy tam występujące potrafią skusić się na naprawdę mizerne przynęty.
Ileż razy byłem świadkiem kiedy to dorośli opiekunowie okadzeni dymem z grillowanych wędlin, ściskając w dłoni chłodne szkło stawiali za priorytet własny relaks zapominając o pociechach wpatrujących się godzinami w zaczarowany spławik, ile było przypadków kiedy malcom nikt nie asekurował podczas walki z nieproporcjonalnym przeciwnikiem lub poplątanym sprzętem. Starałem się w miarę możliwości i odwagi zwracać uwagę na tego typu incydenty ale w niereformowalnych przypadkach okazywało się to być po prostu patologią oraz niebezpiecznym posunięciem z mojej strony, sytuacją z którą ciężko było sobie samemu poradzić a wędkujący w pobliżu koledzy udawali po prostu, że tego nie widzą.
Opisywałem już kiedyś podobną sytuację jaka zaistniała na zawodach dziecięcych, kiedy to rodzic udał się świętować wspólne spotkanie z kolegami, a w tym czasie młody podopieczny - uczestnik zawodów na widok własnej krwi na palcu po prostu zemdlał zataczając się do wody.
Z żalem muszę stwierdzić, że mijają lata, a przybywa nam w dalszym ciągu przykrych zdarzeń i świadectw bezmyślności.
Po tragicznych często skutkach solidaryzujemy się w smutku ale po pewnym czasie część społeczeństwa wrzuca w niepamięć wszystko to co nas pośrednio lub bezpośrednio dotknęło i jak gdyby nigdy nic, napełnieni ułańską fantazją i nieśmiertelnością płynącą z wynalazków cywilizacji, mknie ku nowej przygodzie.
Biorąc pod uwagę właśnie takie częste alternatywne rozwiązania i wybór intymniejszych od publicznych - łowisk specjalnych, oraz możliwością zapewnienia sobie większej prywatności, pamiętajmy, że woda w każdym miejscu i o każdej porze jest niespotykanie tajemniczym żywiołem, który nie lubi kiedy jest lekceważony.
Życząc wszystkim miłego relaksu oraz płynących z nim beztroskich chwil zapomnienia o szarej rzeczywistości pamiętajmy o reagowaniu na bezpieczeństwo naszych najmłodszych adeptów sztuki wędkarskiej.

Opinie (0)

Nie ma jeszcze komentarzy do tego artykułu.

Czytaj więcej