
pellet i składniki do zaprawiania kukurydzy - zdjęcia, foto - 3 zdjęć
PRZEDŚWIĄTECZNE WĘDKOWANIE
Niedziela 17.04.2011r. Prawie wybłagany u żony wyjazd nad jezioro. Przed świętami trzeba zrobić wędzonki i jeszcze chociaż trochę posiedzieć nad wodą. Kosztowało mnie to tydzień przekonywania i tłumaczenia małżonce i w końcu argument uporządkowania grobu ciotki w Wągrowcu przemawia. Nad wodą jestem po 16.00. Jest całkiem przyjemnie. Lekki wiaterek, słonecznie, zieleń aż tryska z drzew. Najpiękniej chyba wyglądają modrzewie, które świeżą zielenią igiełek zdecydowanie odbijają się na tle lasu. Szybkie rozpakowanie, przygotowanie zestawów oraz sprawdzenie katamaranu. Dwa kursu do kempingu związane z zapakowaniem sprzętu na łódź i od 18.00 jestem na platformie i mam wyrzucone zestawy. Jeden na ciężko, karpiówka z nowym zestawem (lead core) i pelletem halibut. Drugi odległościówka na czerwonego robaczka. Woda pozdrowiona porzekadłem zaczerpniętym od przyjaciela Czecha „Dzień dobry wodo, witam cię pięknie, bądź dla mnie hojna” Cisza spokój, gdzie nie gdzie nieśmiały plusk drobnicy. Sytuację o 19.00 ożywiła chmara pliszek, która z wielkim jazgotem zleciała na połamane przez lód trzciny. Po kolejnej pół godzinie spławik odległościówki zadrgał i powoli przesuwa się w prawo. Oczywiście ciśnienie od razu podskoczyło i mnóstwo myśli przeleciało przez głowę. Co to może być, lin, karaś, karpik? Chwila refleksji, zacięcie i o mały włos nie spadłem z siedzenia. PUSTO! Robak ścięty, pozostało tyle co na haczyku. Dochodzi 20.00 kolejne branie. Tym razem jedzie w drugą stronę. Zacięcie, jest coś. Po chwili okazuję się, że 15 cm krąpik , zimny jakby wyjęty z zamrażalnika. Łapię jeszcze jednego podobnego osobnika, robi się w minucie bardzo zimno, zapada zmrok, kończę wędkowanie ostatnie przed świętami. Zawsze coś.
Autor tekstu: Marek Dębicki