Przepływanka bez spławika, wypuszczanka
Waldek Wojewoda (waldek)
2009-03-16
Ta przepiękna metoda połowu jest jedna z najstarszych technik wędkarskich. Trzeba troszkę ją przypominać aby młodsze pokolenie braci ędkarskiej całkowicie jej nie zapomniało. Może i jest wypierana przez inne metody połowu ale nic nie straciła na swej skuteczności i atrakcyjności. Coraz więcej z nas staję się leniwymi i wybiera stacjonarne metody połowu jak grunt, czy spławik na jeziorku stawiku i zalewie. Oczywiście i tak można ale kilkukilometrowy spacer z wędka znakomicie działa na cholesterol i samopoczucie. Wypuszczanka bez spławika.
Co należy a czego nie aby skutecznie łowić w/w metodą. Podstawowym błędem popełnianym przez znajomych mi wędkarzy jest nieprecyzyjne wymierzenie głębokości łowiska. Haczyk z naszą przynęta wlecze się po ziemi i nawet jeśli rybka złapie za przynętę to branie zwykle jest opóźnione. Gdy zanęta jest zbyt wysoko a ryby mizernie biorą po prostu albo jej nie widzą, albo nie skuszą się na tak podaną.
Drugim błędem jest zastosowanie nie dpowiedniego obciążenia. Często stosuje się jedno ciężkie obciążenie w okolicy przyponu i zbyt duży spławik. To powoduje przy zarzucaniu olbrzymi plusk a łowiąc w małej dzikiej rzeczce ma to ogromny wpływ. Trafniejszym jest zastosowanie choćby spławika o mniejszej wyporności a obciążenie rozłożyć na jedną śrucinę nad przyponem i jedna dociążajacą na przyponie.
Następna sprawa jest nęcenie. Ważna sprawą jest ilość zanęty - obecnie za dużo wrzucamy jej do wody podczas takiego sposobu połowu. Za dużo ale także nie wszystko jednorazowo w dany dołek bo woda zrobi za szybko swoje. Zanęta a raczej piach, glinka traszkę płatków, robaczków no troszkę zanęty też trzeba ale to wszystko na spacerowe łowienie. No chyba że ktoś łowi na przepływanke ale w jednym miejscu cały czas a nie spaceruje po dołkach. Wtedy zanęta wygląda troszkę inaczej.
Wiadomo jest że jeśli prąd bystry weźmiemy więcej gliny niż piasku i na odwrót. Po wymieszaniu gliny z piskiem dodaję troszkę właściwej zanęty i płatków - lepię niewielkie kulki nie takie do siatkówki oczywiście. Zwróćmy uwagę na fakt że rzeka przy dnie płynie znacznie wolniej niż na powierzchni. I jeszcze jedna b. ważna sprawa dotycząca przynęty. Zbyt często i zbyt wygodnie stosujemy przynęty łatwo dostępne za które musimy jeszcze zapłacić / białe robaczki, ochotka, kasze, grochy itp. itd.
Ale posłuchajcie. Pewnego razu razem z bratem chodzimy brzegami Widawki i pod zwalonym drzewem widzimy małe stadko ryb. Brat był pierwszy więc zaczął puszczać leciutką przepływanke pod to drzewo. Nic i nic zaczął zmieniać to na robaka, to na ochotkę, pęczak i nic. Ryby omijały jego przynęty i klapa. Zrezygnowany odpuścił i odszedł w inny dołek. Nie wierząc że ryba jest a nie bierze postanowiłem wrócić w to miejsce i poobserwować. Zauważyłem że ryby wypływają i atakują coś co spada z drzewa.
Złapałem jakiegoś robaczka nawet nie wiem co to było zdjąłem obciążenie i puściłem.
Po chwili jak się domyślacie na brzegu wylądował piękny jelec . Po godzinie miałem kilka jelców, płotek i jazi. Brat powiedział mi stare przysłowie głupi ma zawsze szczęście lecz ja uważam, że może i szczęście też ale przede wszystkim to umiejętność czytania wody i zastanowienie się co może myśleć ryba w takiej sytuacji. To podobny instynkt jak u człowieka gdy lubi i przyzwyczai się do schabowego czy zastąpi go mielonym - nigdy. Cieszmy się samym pobytem nad woda i obserwujmy ją dokładnie.
Cześć.