Przeżyć życie.

/ 17 komentarzy / 4 zdjęć


„Czas upływa” zauważyłem że większość moich blogowych wpisów zaczyna się od nawiązania do płynącego czasu. Nie wiem czy to dla tego że mając chwile na przemyślenia spędzane głównie nad wodą zauważam jak świat wokół mnie się zmienia. Doświadczam przemian przyrody i uświadamiam sobie że cały świat nie stoi w miejscu i nie składa się jedynie z pracy i pędu za mamoną.
To właśnie dzięki wędkarstwu udaje mi się zwolnic  a niejednokrotnie przetrwać ciężkie chwile i wyciszyć złe emocje które niejednokrotnie zajmują miejsce w mojej duszy.  Dzięki wędkarstwu udaje mi się spędzać więcej czasu sam na sam z moją córką i cieszyć się ze wspólnie spędzanego  razem czasu. 
Ale przede wszystkim udaje mi się zaobserwować wspaniałości przyrody. Rzeczy zwykłych codziennych małych i dużych które w moich oczach urastają do wielkości spektaklu. Pomijam spektakularne wschody i zachody słońca, cudowne rozgwieżdżone niebo. Tajemnicze opary nad wodą.  Dźwięki przyrody zarówno te nocne jak i dzienne.
Kto z nas wygrzewał się w słońcu poranka razem ze żmiją bez obaw, kto jadał kanapki wspólnie z kaczkami czy łabędziami, kto obserwował ptaki i owady i kto zaprzyjaźnił się z dzikimi nadbrzeżnymi myszami. Ten wie o czym pisze i co staram  się przekazać.
Niestety spora część społeczeństwa traci to wszystko woli oddać swoją duszę mamonie i pędzić za kawałkiem papieru lub przyrostem zer na kontach z twarzami wciśniętymi w monitory komputerów i smartpchone’ów .  Ich życie śmignie nieprzeżyte i w obliczu choroby czy  śmierci nie pozostanie im nic poza wystawnym pogrzebem .
A nam zostanie coś czego nie odbierze nam nikt i nic. Życie przeżyte i docenione gdzie każda chwila jest zagospodarowana na życie właśnie a nie na jak to mój ojciec ma w zwyczaju  mawiać produkcję kupy.
Ja musiałem dojrzeć do tego wszystkiego i przeżywanie życia przyjąłem za jedną z najwyższych wartość i tą z kolei przekazuje swoim dzieciom najbliższym . Staram się wpłynąć na małżonkę i wespół domowników. Niejednokrotnie tocząc uparte i ciężkie boje o przeżywanie życia właśnie.  Przyznam że jak kropla skałę drąży tak i moje krople powoli rozpuszczają pancerze otaczających mnie osób. Moje otoczenie zwolniło i zaczyna się zastanawiać nad przeżywaniem życia.
W tym roku objawiło się to w końcu wyjazdem na wakacje spontanicznym oczywiście kosztem kolejnego remontu. Z małżonką podjęliśmy decyzję że jedziemy i olewamy niepomalowane mieszkanie czy też popękane chodniki przed domem. Praca nie ucieknie a życie tak stwierdziliśmy i po raz pierwszy od dziesięciu lat całą rodziną wypoczywaliśmy.
Moje dzieci czerpiąc przykład z mojego stylu życia  nauczyły się do przyrody i siebie szacunku a ja stale uczę je przeżywania życia. Moi rodzice którym najtrudniej było pogodzić się z moją filozofią życia po tylu latach mojego uporu w końcu nieco zwolnili i zaczęli również przeżywać swoje życie.
Ale jak to się mówi życie nie jest do końca idealne . Mój styl bycia i zarazem życia powoduje konflikty z rodziną, znajomymi i przyjaciółmi którzy  biorą udział w wyścigu szczurów. Powoduje on nie akceptację u wielu ludzi. Którzy notorycznie pytają. Jak możesz jechać na ryby gdy rdzewieje ci płot czy masz nieskoszony trawnik?  Ano mogę trawę zdążę skosić płot odmalować i zdążę również na ryby. Odpowiadam zdziwionym twarzom. Często ze strony zdziwionych ludzi padają pytania kiedy ty znajdujesz czas na to wszystko? Odpowiadam znajduję nie przesiaduję przed telewizorem czy też telefonem. Zajmuję się przezywaniem życia łącząc niejednokrotnie hobby z pracą i kila czynności spajając bezkonfliktowo w jedno. Chociaż by pisanie tego artykułu łączę z nerwowym zerkaniem na centralkę sygnalizatorów w oczekiwaniu na branie.
Podsumowując ten nieco przydługi wpis chciałem zaapelować abyśmy wspaniałe możliwości technologiczne jakie daje nam obecnie wykreowany świat wykorzystali do przeżywania życia. A nie do pędu za kawałkami papieru czy też nienamacalnymi zerami na kontach. Apeluje również abyśmy oderwali swoje twarze od telefonów , telewizorów i komputerów. W końcu zwolnili i zaczęli zauważać świat, innych ludzi oraz piękno otaczającej nas przyrody. Wpłynie to na pewno korzystnie na was i zacznie kreować wasze otoczenie w sposób korzystny. Co z kolei wpłynie na waszego ducha i wasze zdrowie. Dzięki czemu będziecie mieli szansę przeżyć swoim życiem życie.

 


4.4
Oceń
(19 głosów)

 

Przeżyć życie. - opinie i komentarze

u?ytkownik200880u?ytkownik200880
0
Łowisko adamac? :) (2017-04-11 21:20)
Tomas81Tomas81
+2
BRAWO, BRAWO, BRAWO!!! O to właśnie chodzi, o oderwanie się od coraz uboższej duchowo rzeczywistości w której pędzi się tylko do kasy. Choć kontakt z przyrodą to nie najważniejsza rzecz, ryby też muszą być ;-) Wielkie 5*****! (2017-04-11 23:16)
przemyslaw-ratajczakprzemyslaw-ratajczak
+1
Brawo Ty :-) (2017-04-12 07:38)
filip-lepkowiczfilip-lepkowicz
-2
Piękny wpis! (2017-04-12 08:06)
kabankaban
+3
W podobny sposób od kilku lat wyglada i moje podejście do życia i dobrze mi z tym a rodzina nie narzeka. Opinia innych mnie nie interesuje. Pozdrawiam. (2017-04-12 09:50)
barrakuda81barrakuda81
+2
Szkoda tylko że ryb jakby mniej...:-) Szukając altrenatywy dla wędkarstwa które poza niewątpliwymi walorami rekreacyjnymi i "duchowymi" przynosi mi niestety z roku na rok coraz mniej satysfakcji znalazłem dla siebie także inną dziedzinę zdecydowanie bardziej sportową i  nie mniej fascynującą i także obfitującą w podobne doznania ale to temat na inne forum:-) To co napisałeś to bliska mojemu podejściu do świata "filozofia". Świat który nie my stworzyliśmy szufladkuje nas i tworzy niewolników systemu.Mamy pracować jak najwięcej, brać kredyty, wydawać, konsumować i... gdy przyjdzie czas robić miejsce dla następnych takich jak my. Nie o takiej przyszłości marzymy bo każdy z nas jest wyjątkową, myślącą i odczuwającą istotą a nie kupą bezmyślnego mięsa. Chcemy od życią czegoś więcej - tak jak napisałeś.Chcemy je przeżywać a nie tylko "produkować kupę" ( spodobało mi się to stwierdzenie ).. Wędkarstwo według mnie mylnie nazywane jest sportem, to raczej sposób na życie - jego styl. Daje nam tak wiele i jestem pewnien że nas wzbogaca. Skonczę ten przydługi wywód tak jak go zacząłem - niestety ryb znacznie już mniej...*****. (2017-04-12 11:55)
erykomerykom
+1
Do autora tego wpisu: czytając ten artykuł widzę dosłownie siebie i Moje odczucia.Już dawno odpuściłem wyjazdy za granicę za mamoną na rzecz prawie codziennego przebywania nad wodą i obcowania z przyrodą.Niestety wielu młodych ludzi żyje w wirtualnym świecie nie wiedząc że życie im szybko minie a jak dla mnie pobyt na dwodą wygrywa znacznie:) (2017-04-12 21:23)
pompipspompips
+1
@erykom Dokłądnie Panie Kolego na mnie przyszło opamiętanie gdy przez przepracowanie osłabiłem i zrujnowałęm swój organizm do takiego stopnia że z bardzo poważna chorobą w ostatniej chwili wylądowałem w szpitalu. Miałem kilka tygodni by na nowo poukładać sobie w głowie. Poukładałem i zmieniłem piorytety. Mam czas dla rodzinny na hobby na wypoczynek i życie właśnie. Ale jak wspominałem we wpisie wywołuje to nieakceptację otoczenia i znajomych. Nie mniej przeżytego życia nikt mi nie zabierze.  (2017-04-13 11:06)
erykomerykom
+2
Znajomi niech nadal gonią za kasą to szybciej zakończą swój żywot a My nadal będziemy nad wodą sie wylegiwać w spokoju i ciszy patrząc jak taki Kowalski rano wyjeżdża z domu i wraca wieczorem bo ciągle mało kasiorki :) (2017-04-13 19:36)
kamaelkamael
0
A ja myśle że najważniejsze jest zachowanie proporcji. Przeprwacować życie .... nie, przesiedziedzieć na rybach .... też nie. Znam takich, którzy dla ryb zaniedbują siebie, rodzine, dom to też nie fajne. (2017-04-14 20:09)
pompipspompips
+2
@kamel jak ktoś nie potafi zachować balansu tojego problem.W inteniecie krąży pasata o profesorze któy do słoja włózył piłki golfowe potem kamienie później piach a na końcu wlał tam dwa piwa. Pomijając piwa to głównie chodziło o to żę im większa gradacja rzeczy włożonych do słoika tym sprawy ważniejsze i mniejsza tym miej ważne ogólnie chodziło oto że jak nie zachowasz kolejnosći wkłądania do słoika to małe nieistotne rzeczy wyprą te ważnie. Nie skoszona trawa nie moze stać w pierszeństwie przed wypoczynkiem i czasem dla rodziny. Co da ci skoszenie tawy jak twoje dziecko będzie smutne ? Co da ci pomalowanie płotu jak nie wypoczniesz na rybach i swoje zmęczenie i negatywne emocje przelejesz na rodzine. Balans i gradacja problemów rzeczy materialnych i duchowych.    (2017-04-15 16:13)
kamaelkamael
-1
#pompips - wszystko co piszesz jest strasznie subiektywne. Dla mnie względny porządek, ładny trawnik, zadbany dom daje komfort psychiczny i uspokaja przede wszystkim  duchowo. Jest to bardzo przyjemne uczucie, wrócić z pracy i zobaczyć fajny zadbany trawniczek. Ale jest to rzecz bardzo subiektywna, jedni mogą mieć dosłownie syf w pokoju/domu i im to nie przeszkadza, a inni będą jednak czuć dyskomfort psychiczny. Osobiście nie będę się też dobrze czuł na rybach jeżeli wiem że zostawiłem w domu żone z wieloma niezrobionymi rzeczami. Kolejna kwestia to potrzeby rodziny. Gdybym miał zamiar przeżyć życie bez uwzględniania ich potrzeb nie zakładałbym rodziny. A ponieważ ją mam, muszę się też liczyć z tym że też mają własną wizje życia i ta wizja może odbiegać od męża który spędza większość swojego życia będąc na rybach. Mniejszy problem jest gdy rodzina sama chce/uwielbia spędzać czas na rybach. Wszystko ok jeżeli nikt ich nie naciska aby tak było, ale często bywa inaczej. Nasze pasje często nawet nieświadomie narzucamy bliskim.... Natomaist w pełni zgadzam się z tobą że życie nie polega na gonieniu za pięniądzem, lepszym autem, ładniejszym domem i nowym zegarkiem. Jest to faktycznie wielka głupota i zmiarnownie życia i tutaj nie polemizuje. Tak jak pisałem proporcje są najważniejsze. (2017-04-16 08:12)
pompipspompips
+2
Oczywiście kolego masz rację że nawet najlepsze hobby staje się nie przyjemne gdy ktoś na siłę zmusza do udziału w nim. Ale jak wspominałem wcześniej dopiero choroba otworzyła mi oczy to że stawiam wypoczynek i rodzinnie spędzony czas nad wszystko inne nie oznacza że mój dom przypomina ruinę trawnik busz a dom chlewnię. Ja mam tylko inną gradację wartości która jak wspominałem we wpisie często spotyka się z niezrozumieniem. Mam dużą rodzinę 3 dzieci myślę że z powodu hobby raczej ich nie zaniedbałem. Ale z powodu pracy i prac dodatkowych zdarzało się to bardzo często. Co z tego że rodzina miała zapewnioną większą liczbę środków finansowych jak nie było ojca męża. Dlatego balans jest tak ważny, teraz uważam że moja rodzina jest szczesliwsza nie brakuje środków i nie brakuje mnie. To że pewne sprawy toczą się wolniej nie ma negatywnego wpływu na moje życie. (2017-04-19 08:37)
AskanAskan
0
Do katedry nie noszę pieniędzy tylko do sklepów wędkarskich i widząc jak ludzie całymi rodzinami zmierzają do przybytku nie zazdroszczę im takiego wyboru.Przede wszystkim CISZA na wodzie to jest to.Jak jadę na rowerze z ryb do domu w ciuchach nie za bardzo czystych jeszcze do tego w niedzielę to mam czasami wrażenie że wstydzą się mnie moi sąsiedzi albo czasami zazdroszczą tego luzu.Oni sa stłamszeni przez SYSTEM.Jak owdowiałem w 86-tym roku a dzieci były małe to brałem też na ryby ale nie połknęły bakcyla i zajmują się swoimi sprawami i staram się do nich jak najmniej wtrącać.Ryby,gdy od 19-tu lat jestem emerytem to moje główne zajęcie,gdy pracowałem to wędkowało sie tylko z doskoku albo na urlopie,czasami na wymuszonym L-4.Przez kilka lat pracowałem w kopalni tylko na nocki i także miałem więcej czasu na wędkowanie,było wtedy więcej entuzjazmu i zdrowia.Pod oknami mam ogródek w którym ryje moja żona a ja wykonuję tam cięższe prace bo to lubię.Flaszkę też od czasu do czasu trzeba wychylić,nie za często ale już w obecnych czasach  nie ma tego koleżeństwa jak kiedyś.Balowanie u sąsiadów i znajomych z pracy było częste a teraz każdy jakoś DZIADZIEJE i na pewno zdrowie już nie to.Piorytet to jednak ryby a zaszczepił mnie ojciec w latach 60-tych a póżniej połamał swoje kije pieczołowicie wykonane z dolnika OLSZYNY a szczytówki JAŁOWCA,nawijadelko z gwożdzi a przelotki z drutu miedzianego.Poszły pod siekierkę bo zacząłem na wagary żeby wedkować.Ale póżniej wykonałem sobie swój kij i musiałem go chować a był zrobiony z kawałków bambusa kupionego w Składnicy Harcerskiej i dorabiane rurki łaczeniowe a kołowrotek kupiłem najtańszy,muchowy.I to było to i siedzi to we mnie do tej pory a sprzętu mam tyle że co roku rozdaję w kole lub znajomym na wodzie.Pozdrawiam wszystkich z takim PIORYTETEM.Pa (2017-04-19 09:48)
SuperGroverSuperGrover
+3
Ze żmiją troszkę Cię poniosło, ale sam artykuł fajny. (2017-04-26 08:41)
Szpulka28Szpulka28
+3
Piękne i prawdziwe! Gratki za udany wpis. Nawet jak się ktoś nie zgadza to jeżeli przeczytał to może coś w głowie zostanie i podświadomie zacznie czerpać z życia coś co było dotychczas poza zasięgiem. Gratuluję podejścia i pozdrawiam :) (2017-04-27 21:08)
rysiek38rysiek38
+3
Wpis jak najbardziej na miejscu , sensowny , z przesłaniem i akurat bynajmniej w moim przypadku jak najbardziej na czasie - Zgadzam się w 100 % a teraz nawet w 200-tu.życie w ciągłej gonitwie to nie zycie. Co do WYIMAGINOWANYCH OBOWIĄZKÓW też się zgadzam ,kontrolowany bajzel który mam obecnie może poczekać na potem a relaks na łonie przyrody nie tymbardziej że sytuacja za oknem jest spoko i szkoda by przegapić moment, posprzątam jak pogoda nawali a nastąpi to pewnie niebawem no chyba że wcześniej kamael wpadnie i nawracając mnie na "poukładanego" posprząta za mnie :-) - jakby się dało to 5 X 5  P.S. co do płotu - czy pomalowany czy nie tak samo się przez niego przełazi :-) (2017-05-02 09:34)

skomentuj ten artykuł

Sklep wędkarski internetowy, duże okazje tanie wędki i kołowrotki online - zdjęcia i fotki

Wędkarstwo wiadomości