Wypad na Bagry na szczupaka
paweł b (obiwan)
2013-10-28
Jest godzina szósta rano, na zewnątrz jeszcze noc i słychać tylko od czasu do czasu przejeżdżający tramwaj. Wstaję i zbieram się na Bagry gdzie kilka dni wcześniej z kolegami umówiłem się na godzinne spiningowanie.
Ta niespełna godzina przedwieczornego łowienia rozbudziła we mnie nadzieje na spotkanie z drapieżnikiem.
Już o siódmej jestem nad wodą i oprócz mnie jest jeszcze jeden co nie może spać i ma nadzieję na grubą rybę a konkretnie na "szczupłego".
Przygotowałem dwie wędki jedna na okonia a druga na coś grubszego.
Zaczynam od delikatnego zestawu chociaż widzę że woda aż gotuje się od drobnicy i szczupły na pewno tam gdzieś się kręci.
Nic nie skubie na moje wynalazki więc bez przekonania biorę zestaw na szczupłego i rzucam woblerem przechodnim,
który dostałem od kolegi a on dostał go też od kogoś.
Woda jest bardzo czysta i już wiem dlaczego wobler jest przechodni - ma po prostu kiepską akcję (przechyla go na bok).
Dobra mówię dwa rzuty jeszcze tym wynalazkiem, pomyślę komu go dam i zmiana na coś bardziej pewnego.
Jak się okazało zaraz po tym jak tak pomyślałem dwa metry ode mnie widzę jak w wobler uderza gruby okoń a za nim może trzy podobnej wielkości garbusy.
Okonia nie wyjąłem a nadzieja znowu ożyła. Łowisko jest na tyle specyficzne ,że jak trafisz okonie to trzeba się spieszyć żeby stado nie odpłynęło i musisz szybko łowić. Te odpłynęły jednak po pół godzinie poczułem na kiju lekkie puknięcie, zacinam i wędka pokazuje swoją paraboliczną akcję. Na pewno siedzi okoń to wiem na pewno, na tyle znam to szarpanie wędką. Racja okoń i to duży 37cm ale trzeba się spieszyć , żeby pociąg z okoniami nie odjechał w siną dal. Drugi rzut i jest , znowu 37 pokazuje miarka i trzeci rzut i siedzi tym razem mniejszy ale tylko o dwa centy. Nieźle myślę ale pociąg odjechał i nie wiadomo kiedy wróci ze swoimi pasiastymi pasażerami.
Nadzieja że wróci już umarła kiedy zadzwonił telefon i kolega opowiada że dzień wcześniej połowił na pomoście.
Myślę sobie że trzeba to sprawdzić tym bardziej, że tu gdzie byłem nic się nie działo. Zabieram cały majdan i taszczę wszystko na znany mi pomost.
Zaczynam znowu szukać okoni jednak biorą maluchy 25cm, 26cm. A-ha małe wtedy bo przecież wiadomo dlaczego.
Słońce zaczyna grzać coraz bardziej i chyba pora się zbierać, nawet dzwonie do żony że już koniec łowienia i jeszcze parę rzutów (każdy to zna - jeszcze parę rzutów hehe).
Biorę wędkę na szczupłego i już w pierwszym z tych paru ostatnich rzutów do gumy przykleja się szczupły na 44cm.
To nie będą ostatnie rzuty wiem na pewno.Zaczyna się polowanie i wybieram tylko duże gumy, a szczupaki biorą jakby czekały w kolejce do szczepienia.Dominuje kolor jasny z brokatem. Pięć szczupaków i koniec , koniec szczepienia wszystkie wróciły do wody.
Teraz niech rosną i za jakiś czas zapraszam do kontroli.