Przypony Kostal na duże szczupaki i nie tylko
Sebastian Kowalczyk (Sebastian Kowalczyk)
2014-07-02
Zdążyłem! Zapada zmierzch ale jeszcze żerują. Rapy śmigają w warkoczu jak złe. Kątem oka widzę, że od strony brzegu wzdłuż ostrogi pod wodą idzie sum. Ukleja wyskakuje w popłochu z wody na długości kilku metrów. Szybko określam swoje siły. Wędka mocna, kołowrotek palcem nie robiony i 150 metrów świeżutkiej, markowej plecionki. Warkocz tworzy w tym odcinku rzeki ogromne rozlewisko. Jest gdzie powalczyć i właściwie mogłoby się się udać. Z nurtem nie pójdzie, bo oprócz niewielkiego warkocza woda tu prawie stoi. Szybko wyciągam z pudełka dużą, płytko schodzącą imitację uklei z grzechotką w środku. Nerwowo szukam przyponu. Jest! Znajduję jedyną paczkę z dwoma wolframowymi drutami. Szybko przywiązuję jeden z nich do plecionki. Zakładam sprawdzonego woblera. Tym razem "sypnęło" uklejami na krańcu warkocza. Zbój dalej grasuje. Biorę z całej siły zamach i słyszę - TRZASK! Wobler leci i leci i leci... a mi przed nosem dynda plecionka z krętlikiem i kawałkiem przyponu. Jakby to powiedział minister Sienkiewicz - h&j, d&pa i kamieni kupa. Takiego woblera już nie kupię bo już nie są obecnie produkowane...Całe szczęście, że mi na rybie nie strzelił, bo bym chyba wędkę ze złości na kolanie złamał... Drugiego z paczki wyrzuciłem... Miejscówkę też muszę zmienić bo przy grasującym sumku sandały nie podejdą... po prostu szkoda gadać.
Najciekawsze jest to, że takie wypadki zdarzają mi się cyklicznie. Jedyne przypony, które chyba nie pękają w najmniej nieoczekiwanym momencie, to grube druty do prowadzenie dużych jerków. No ale przecież nie będę używał ich do łowienia sandaczy, do boleniowego woblera też ich nie założę bo mi rapy ze śmiechu poumierają. O delikatnych przyponach okoniowych to już szkoda gadać. Niektóre prawie rwą się w rękach.
Ile by nie kląć na różnego rodzaju przypony, to i tak jesteśmy na nie skazani. Biorąc pod uwagę moc jakie osiągają plecionki w obecnych czasach, przypony chroniące przynętę przed zębiskami drapieżników, są zazwyczaj najsłabszymi elementami zestawu. Co najciekawsze ceny wykonanych z najróżniejszych materiałów drutów, osiągają ostatnimi czasy ceny, przekraczające niekiedy wartością same przynęty. Wyroby niektórych producentów omijam szerokim łukiem. Niektóre muszę kupić, choć mnie już kiedyś zawiodły z powodu braku wyboru. Są to jednak sytuacje w których musimy dokupić sprzęt będąc już na wyjeździe lub w drodze na łowisko. Całe szczęście żyjemy w czasach internetu. Obecnie można w owym internecie trochę pogrzebać i znaleźć produkty różnych firm, czasami mniej popularnych ale za to godnych uwagi i wydania kilku lub kilkudziesięciu złotych.
Na tej właśnie zasadzie przez ostatnich kilka sezonów przerobiłem parę mniej i bardziej znanych marek. Jedną z tych, które mnie przez ostatnie kilkanaście miesięcy jeszcze nie zawiodły, to druty firmy Kostal. Do tej pory łowiłem przyponami Kostal Dynamic, które chociaż opisane jako przypony na szczupaka, świetnie sprawdziły się również podczas łowienia sandaczy. Druty Dynamic dostępne są w długościach od 15 do 50cm i wytrzymałościach od 8 do 16 kilogramów. Stalowe linki wykonane z mikrowłókien (19sto krotny splot) są miękkie i elastyczne. Nie odkształcają się i nie strzępią, nawet po spotkaniu z największym drapieżnikiem. Jest to bardzo ważne, ponieważ przypony oferowane przez niektórych producentów, są wręcz jednorazowego użytku. Kontakt z ostrymi jak brzytwy szczupaczymi zębami, sprawia, że linka jest postrzępiona i przez to osłabiona. Czym to się finalnie kończy, wie każdy doświadczony spinningista. W przypadku przyponów Dynamic, nic takiego się nie dzieje. Wędkarze, którzy cenią sobie finezję, mogą używać nawet na największe szczupaki i sandacze przyponów do 8 kilogramów. Świetnym rozwiązaniem są tytanowe przypony z serii Titanium. Dostępne wytrzymałości od 7 do 15 kilogramów w różnych długościach, obsłużą jerki, duże woblery i inne spore przynęty, których poprawna praca nie wymaga zbytniej miękkości przyponu. Drut do 15 lub 16 kilogramów spokojnie poradzi sobie nawet z niemałym sumem. Na koniec mogę tylko dodać, że poświęcając odrobinę czasu, przypony Kostal można znaleźć w internecie po świetnych cenach. Niech moc będzie z Wami!