zakopany po brzegi... - zdjęcia, foto - 12 zdjęć
Wszystko zaczęło się na tydzień przed majówkami, kiedy to wraz z tatą, bratem i kuzynem zaczęliśmy planować, w które z miejsc pojechać. Decyzja padła na Dzierżenin, miejsce, które polecił nam znajomy i jak się okaże później „bez łódki nie podchodź”.
Zaczęły się przygotowania: szykowanie i przeglądanie sprzętu, pakowanie, przygotowanie zanęt oraz przynęt. Ostatnie szlify przy sprzętach ukończyliśmy na dwa dni przed wyjazdem i wzięliśmy się za zakupy, w końcu spędzimy nad wodą dwa dni, więc wypadałoby coś przegryźć. ;p
rusznikarze
Ostatniego dnia kwietnia po pracy byliśmy już spakowani i gotowi do drogi, pełni zapału i radości z nadchodzącej majówki. Jeszcze tylko mała drzemka i ruszamy.
1 maj godzina 4:00 jesteśmy w samochodach i ruszamy do Dzierżenina na długo wyczekiwany połów. Pogoda raczej nie dopisywała, bo trochę siąpiło, ale nikt nie miał zamiaru poddać się z powodu mało sprzyjającej aury. W końcu dotarliśmy na polecone przez znajomego miejsce i… okazuje się że tam jest tylko jeden zjazd dla łódek i kawałek pomostu. Wędkarzy łowiących z łódki było sporo ponieważ jak się później okazało z brzegu nie ma co łowić bo za płytko (poniżej 1m) i wszędzie tylko trzciny i bagna. Słusznie zauważył jeden z wędkujących mówiąc „bez lodki nie podchodź”.
Zaczęliśmy więc kombinować co teraz?, gdzie jechać? Decyzja padła tym razem na Czarnowo. Mimo okropnej pogody (bo rozpadało się na dobre) na miejsce dojechaliśmy w miarę szybko nie tracąc nadziei na udane wędkowanie. Zbliżamy się już do wody i co widzimy… cały brzeg już zajęty. No nic pomyśleliśmy przejedziemy kawałek łąką (zresztą jak większość wędkarzy tam łowiących) i coś znajdziemy. Tata widząc mokrą trawę i cały czas padający deszcz miał złe przeczucia co do jazdy łąką; zażartował nawet „jedź przodem… ;)” a ja co? „Ja nie pojadę?!” Pojechałem, a reszta czeka; uda się czy się nie uda? No i się nie udało w połowie drogi zakopałem się w błocie po sam bagażnik!
Na początku było trochę emocji bo nie było chętnych żeby mnie wyciągnąć (sam też bym po siebie tam nie wjechał ale to tak nawiasem z perspektywy czasu ;D), a deszcz padał coraz gorszy ;(. Na szczęście niedaleko była wieś i znalazł się sympatyczny jegomość który chętnie pomógł mi wykaraskać się z kłopotów. W między czasie okazało się, że takich przygód z pomocą wyciągania ma kilka dziennie przy takiej pogodzie. Offroad przy tym to pikuś żartowaliśmy sobie stojąc przemoczeni i rozmyślając co dalej… o powrocie nie ma mowy, zwłaszcza po tym co przeszliśmy.
Pomyśleliśmy do trzech razy sztuka, nic gorszego już nas nie spotka i pojechaliśmy nad Zalew Zegrzyński. Po dotarciu na miejsce i znalezieniu miejscówki około 11:00-12:00 rozłożyliśmy parasol wędkarski, krzesełka, wędki i grilla. Po rozpoznaniu miejscówki zarzuciliśmy wędki. Pomimo deszczu było bezwietrznie więc można było tak ustawić parasol, żeby nie zacinało. Jako przynęty używaliśmy rosówki, białe robaki i kukurydzę; jednak najbardziej skuteczną przynętą okazały się czerwone rosówki No.3. Łowisko miało około 1,5-2m głębokości i sporo „zieleni” rosnącej w wodzie. A gdzie zaczepy tam i ryby ;)
Deszcz powoli ustawał więc rodziła się nadzieja na lepszą pogodę i jakieś wyniki. Zaczęliśmy się z braćmi zajmować grillem, aż tu nagle słyszymy „dajcie podbierak” wołał tata, a my na to „nie żartuj, dopiero co zaczęliśmy wędkować”. Jak się okazało podbierak się przydał. Po krótkim, ale emocjonującym holu na brzegu ukazała się pierwsza złowiona ryba. Okazał się nią piękny Linek 35cm i 0,76kg. Wzbudził w nas nadzieję, że jednak są tu ryby.
Hmmm… pomyśleliśmy, złe dobrego początki, ale potem tylko drobnica brała tak do 15:30 kiedy to podczas robienia zdjęć bach! Wędka się wygięła! Zaciąłem czuję opór. Krótki hol (oczywiście nie obyło się bez walki oraz ucieczki w gęste zarośla) i jest piękny Karaś 41cm i 1,50kg. Pomyślałem ta jedna rybka wynagrodziła mi wszystkie niedogodności jakie znosiłem wybierając się na majówki ;p. Tego dnia było jeszcze trochę drobnicy.
Zasadziliśmy się więc na nockę z nadzieją że może podejdzie coś większego. Trafił się Karaś 35cm i 0,75kg. Później do rana już tylko cisza, wędki stały jak zaczarowane. Dopiero nad ranem następnego dnia około 6:30-7:00 kuzyn trafił coś sporego, niestety nie udało mu się wyholować tej ryby bo uciekła w grążele ale miło się patrzyło na tę walkę i wygiętą w pół wędkę ;), w końcu po paru godzinach bez emocji coś się działo.
Do 11:00 nie było wielu emocji ale za to przestało padać i wyszło małe słoneczko więc mogliśmy zacząć suszyć rzeczy. Pół godziny później kolejne branie, piękna walka z rybą, trochę problemów z holem, ryba walczy zaciekle, ale udaje się wyholować; jest kolejny piękny karaś 39cm i 1,25kg.
Kiedy około godziny 18:00 postanowiliśmy się zbierać, nagle brat ma branie. Zacina, a ryba ucieka w zarośla walcząc jak tylko może. Po kilku manewrach i emocjonującym holu wyciągnął pięknego karasia, który miał 35cm i 0,82kg.
Do końca naszego pobytu już nic więcej nie skubnęło; szczytówki i spławiki były jak zaczarowane, ale i tak byliśmy zadowoleni, że po dwóch nieudanych podejściach „łowiskowych” trzecie zakończyło się sukcesem i z całkiem niezłymi osiągnięciami ;)
Około godziny 20:00 byliśmy już spakowani, stanowiska wysprzątane na cacy (nawet po innych wędkarzach - śmieciarzach ;/) i ruszyliśmy w kierunku domku na… ciepłą herbatę ;)
Po powrocie mieliśmy okazje spotkać się z rodzinką oraz znajomymi i opowiedzieć Im o naszej przygodzie prezentując zdjęcia. ;D
Autor tekstu: Piotr Witkowski
u?ytkownik31907 | |
---|---|
piękny okaz 5 z niego i za przygodę (2010-06-18 09:36) | |
amazur83 | |
Piękne karasie. Gratuluje. (2010-06-18 09:55) | |
jacenty75 | |
No to ładnie, łapię nad Zalewem od ładnych x lat co prawda przeważnie na spinning ale takich karasi to jeszcze tam nie widziałem. Zasłużone gratulacje dla kolegów i życzę kolejnych udanych wypraw. (2010-06-18 10:22) | |
Gruzinek | |
Pogratulować no i pozazdrościć - okazy piękne, zdjęcia - a tym samym cała wyprawa jeszcze piękniejsza, ciekawsze i godna zazdrości (2010-06-18 11:30) | |
u?ytkownik24522 | |
Za opowiadanko oczywiście piąteczka***** Podobało mi sie to że nie brakowało wam zapału, i ono zaowocowało pięknymi rybkami. Brawo.............. (2010-06-18 18:07) | |
hubi | |
Witam super wpis piąteczka pozdrawiam. (2010-06-18 20:41) | |
The Piterson12345 | |
Piękne karasie i śliczny linek :) prawda.. do 3 razy sztuka . wytrwałosć ona podstawa jest bo bez niej nie uda sie .. ehh jakie tam jeszcze tajemnice skrywa ten zbiornik.. za artykuł ***** pozdrawiam (2010-06-18 23:10) | |
wiechu1603 | |
Bardzo fajna przygoda, a do tego piękne rybki. Nic tylko pogratulować. Pozdrawiam i życzę kolejnych udanych wypadów nad wodę i oczywiście zostawiam piątkę. (2010-06-19 02:54) | |
Lutii | |
Witam serdecznie!!!Bardzo fajna ta przygoda i na dodatek zakonczona sukcesem jak dla mnie to przygoda na 5 i rybki na 5 !!!Gratuluje i aby wiecej takich polowow!!!POZDRAWIAM SERDECZNIE!!! (2010-06-20 10:05) | |
kinio-s82 | |
najważniejsze to się nie poddawać. piękne okazy., gratuluje wytrwałości., pozdrawiam i polamania kija na następnych wyprawach., (2010-06-20 13:55) | |
Rufin | |
Nie licha historia!!!Najważniejsze,że wędkarska wytrwałośc i cierpliwośc zostały wynagrodzone pięknymi rybkami i równie pięknymi wspomnieniami,które na długo pozostaną w pamięci. (2010-06-20 19:26) | |
sicco | |
no niezle wyniki :) 5 za swietne opowiadanie oby wiecej takich przygód (2010-06-23 21:34) | |