Pstrągi na muchę z górskiej rzeki Dolnego Śląska.

/ 1 komentarzy / 5 zdjęć


Jest piątek dnia 12.08.2016 roku. Od rana jestem w pracy a myślami błądzę gdzieś po wodach mojego regionu. Co będzie jak wrócę, jak dotrę do domu po pracy, co zrobić na szybko aby wyrwać się na ryby? Aby żona za bardzo się ni bulwersowała. Na szczupaki (nie dopisują mi ostatnio), może na okonie, które też niezbyt ze mną współpracują! Wiem! Brykam na pstrągi z mojej małej górskiej rzeczki.
             Sprzęt leży przygotowany już od dłuższego czasu, chyba o nim trochę zapomniałem, bo ciągle uganiam się za pasiakami i esoxem.
             No to zaczynamy od początku!
            Jest Piątek! Ja w robocie jak co dzień! Dobiega godzina szesnasta a ja jeszcze tyram, jednak moje myśli odkąd stąpałem dziś z łóżka (oczywiście prawą nogą) są na wyprawie wędkarskiej. Będą pstrągi (chyba będą pstrągi). Kończę już niebawem obsługiwać mój rejon doręczeń, gdyż tak się składa że jestem listonoszem i ludziom listy roznoszę J! Tak jestem już w domu. Na szybko łykam obiad i do żoneczki ładnie się uśmiecham (nie za bardzo ona lubi jak znikam na ryby) oraz informuję ją że zmykam na dwie godzinki na rybki! Ku mojemu zaskoczeniu żoneczka uśmiecha się do mnie i życzy mi połamania kija, czego już dawno z jej ust nie usłyszałemJ Więc tym bardziej naładowany emocjami całego dnia lecę do garażu i pakuję sprzęt do wozu. Dużo tego nie ma. Muchówka, kamizelka z potrzebnymi przynętami i drobiazgami, wodery bo rzeczka nie głębsza jak po klejnoty mężczyzny, podbierak i okulary polaryzacyjne. I w drogę!
            Dojeżdżam na moją najlepszą miejscówkę po godzinie osiemnastej. Szybko wyskakuje z samochodu. Wskakuję w wodery, zakładam kamizelkę z potrzebnymi muchami i drobiazgami, uzbrajam kijek, dowiązuję moim zdaniem najbardziej łowną muszkę, szybko wypełniam rejestr połowu i znikam wśród pokrzyw, traw i innych utrudniających życie roślin. Po kilku minutach przedzierania jestem nad brzegiem rzeki (nie rzeki a rzeczki), kilka wymachów i mucha na wodzie. Łowię! Drugi rzut i pach! Jest walczy jak gladiator o przetrwanie, wyskoki, świece ale w końcu ląduje w podbieraku i jest pstrąg 35 cm. Po szybkiej fotce moim tandetnym telefonem wraca do swego królestwa król rzek Salmo Trutta. Łowię dalej, kolejne dwa rzuty i jest następny wymiarowy kropas! Następnych kilka rzutów i jest kolejny znów wymiarowy pstrąg. Myślę sobie zarybili rzekę wymiarowym pstrągiem czy co gdyż jeszcze miesiąc temu łowiłem takie nie wiele ponad 20cm. Minęło może z pół godziny łowienia a ja zaliczyłem cztery wymiarowe kropasy! Mijają kolejne minuty a ja ciągle wyjmuję ryby. Nawet już wszystkich nie fotografuję bo szkoda mi ryb i czasu przed zmierzchem. Trafiają się też lipienie, które teraz są rzadkością w mojej rzeczce.
             Na koniec podsumowując złowiłem chyba z 12 wymiarowych pstrągów, kilkanaście sztuk nie zasługujących na wyjmowanie miarki i aparatu (czytaj mojego lipnego telefonu) oraz chyba 8 sztuk lipieni nie wymiarowych. Dwa lipienie sfotografowałem na domiar tego gdyż prze ostanie czasy nie było ich w mojej rzeczce z powodu Kormoranów jak i miejscowej Oczyszczalni Ścieków która nagminnie podtruwa populacje Pstrąga i Lipienia. Tutaj też chciałbym nadmienić że ów wymieniona oczyszczalnia ścieków jest sprawcą wytrucia moim zdaniem około 50%populacji pstrąga jak i lipienia w tamtym 2015 roku.
            Cóż mogę jeszcze dodać na koniec, złowiłem kilkadziesiąt ryb szlachetnych w rzeczce o której jakoś ostatnio zapomniałem. Zapomniałem ze względu na brak ryb. Ale chyba się myliłem! Ale za to jeszcze pokrótce napiszę o wspomnianej wcześniej oczyszczalni ścieków. W tamtym roku na przełomie lipca i sierpnia poszła z niej taka dawka „oczyszczonych ścieków” że pracownicy oczyszczalni jak i straż pożarna wybierała podbierakami padnięte pstrągi i lipienie. Oczywiście wszystko obeszło się bez najmniejszego rozgłosu zarówno w gminie jak i w zarządzie koła PZW. No ale cóż to jest Polska!
            Wszystkie te zdarzenia odbyły się w okolicach Świerzawy w powiecie złotoryjskim na rzece Kaczawa na wprowadzonym w tym roku odcinku "no kill" - być może zasługa tej decyzji spowodowała wzrost liczebności ryb? Nie wiem ale mile się zaskoczyłem. Oczywiście jeszcze musze coś wspomnieć o sprzęcie jaki używam, a mianowicie:
- kijek Robinson Diaflex Fly 4 AFTM-a
- kołowrotek Okuma Airframe 4-6 AFTM-a
- linka muchowa Cortlanda 4 AFTM
- do tego jako przynęty były używane suche muszki imitujące robactwo latające nad rzeczka.
            Napiszę jeszcze że jest to mój pierwszy wpis na blogu a moja Żoneczka pierwsza przeczytała ten tekst. Pozdrawiam wszystkich sympatyków Wędkarstwa Muchowego i nie tylko.
 
"Artykuł zgłoszony do konkursu tekst tygodnia"
 

 


4.9
Oceń
(10 głosów)

 

Pstrągi na muchę z górskiej rzeki Dolnego Śląska. - opinie i komentarze

wariatmaly714wariatmaly714
+1
Super ode mnie ***** cala piątka za relację. Dodam, że ja zanim zacząłem łowić pstrągi spinem to łaziłem za nimi jakieś 6 miesięcy ;) (2016-08-14 15:08)

skomentuj ten artykuł