PZW - Omówienie i lekka polemika z działaczami
Lechosław Warzyński (patagonia)
2020-09-09
Od kilku tygodni na you tube, działacze PZW dzielą się z Nami swoimi przemyśleniami i odpowiadają na pytania internautów. Już na wstępie zaznaczę, że to bardzo dobry ruch. Jeśli wybieramy ich na funkcje w naszym związku to bardzo dobrze by było wysłuchać co mają do powiedzenia. Podhasłem jest „ nic już nie będzie takie samo”. I fakt ta jaskółka jest bardzo pozytywna. Myślę, że jeśli nawet będą jacyś następni ludzie we władzach związku to powinniśmy od Nich wręcz wymagać takich programów , sprawozdań co np. dwa miesiące. W ten sposób wędkarz będzie zorientowany i zachęcony do dyskusji i działania. Bo jednak najłatwiej po prostu narzekać. Dlatego plus dla Panów Wiesława Heliniaka i Dariusza Dziemianowicza (nawet jakieś ryby łowią w programie, a to się zawsze miło ogląda).
Wiem, że wędkarze zawsze będą narzekać, ale jak potrafią lepiej to zapraszamy do działania jak mówią prowadzący. Niech to będzie mottem tych opisów.
Jak na razie opublikowano 4 odcinki. Zacznę recenzję, polemikę od ostatniego odcinka. Na początku poruszono problem odłowów rybackich w PZW. Na 42 okręgi (dlaczego nie 16, 49 lub 1 wielki?) odłowy są tylko w kilku (może o kilka za dużo). Jednak nie możemy wrzucać wszystkiego do jednego worka, moim zdaniem odłowy w formie szczątkowej muszą być. Inaczej pozyskanie tarlaków naturalnych (czyli najcenniejszych dla danej wody) będzie niemożliwe. Wiem co mówię bo 15 lat byłem dzierżawcą jeziora na Pomorzu i największym kłopotem przez cały ten czas było pozyskanie właściwego materiału zarybieniowego. Przychodzi czas zarybień, a materiału brak. Po prostu w Polsce takich typowych podchowalni i wylęgarni (oprócz PZW) nikt nie prowadzi. Jest to wieczna partyzantka, aż żal. Tylko wędkarzom się wydaje , że wystarczą pieniądze , samochód do przewożenia ryb i wszystko gra. Niestety w Polsce tak nie jest , nie ma rynku na tego typu działalność. Czasem można przywieść rybę z drugiego końca Polski bo tam akurat jest, ale nie każdy wie , że ryba urodzona i wychowana w Beskidach nie koniecznie się przyjmie na zachodnim Pomorzu w całkiem innych warunkach wodnych i terenowych. Więc proponuję nie rzucać kalumnii na prawo i lewo bo to nie jest takie proste. Oczywiście PZW ma swoje ośrodki zarybieniowe, ale jest ich za mało na miarę potrzeb. Pojawiają się nowe nowoczesne obiekty, ale idzie to niestety bardzo wolno. Właściwie w każdym okręgu powinny być w zależności od okręgu od 4 do 8 takich miejsc. Każde koło powinno się opiekować czynnie jakąś wodą wtedy naprawdę była by mowa o dopilnowaniu i opiece. Rzeki wystarczy podzielić jak na świecie na rewiry pod opieką danego koła bo kto to lepiej zrobi niż miejscowi wędkarze? Dobrym przykładem jest Koło „Trzy Rzeki” opiekujące się najciekawszym w Polsce łowiskiem lipieni na rzece Łupawie. Inna konieczność odłowów to odłowy Instytutu Rybactwa w Olsztynie robione w celach badawczych, myślę, że z tego też nie można zrezygnować. Inna sprawa to odłowy sielawy, każdy wędkarz wie , że nie jest to ryba poławiana na wędkę i inaczej jej pozyskać się nie da, a każdy nawet początkujący ichtiolog wie , że przerybienie też nie jest korzystne dla łowisk ( karłowacienie , brak pokarmu)- polecam ciekawy film na ten temat Bogdana Bartona. https://www.youtube.com/watch?v=fJo6sotjF24&feature=youtu.be&fbclid=IwAR1laafLdalTNKZmokukC-rF6UzMEDPONaZsv-vh5d9QGMmN0fzInKnAsP4 .
Kolejna konieczność odłowów to niestety odłowy ryb schodzących np. węgorzy. Jeśli ich nie odłowimy odpłyną bezpowrotnie do Morza Sargasowego i cześć pieśni tyle ich będziemy widzieć.
Ciekawym wątkiem była sprawa operatów wodnych. Okazuje się, że są to najczęściej operaty rybackie a nie rekreacyjno – wędkarskie. Zmienić to należy jak najszybciej, ale na to potrzeba pieniędzy , ichtiologów i czasu.
Rzadko, który wędkarz wie (bo nie było takich powszechnych informacji), że poprzednie władze PZW doprowadziły do sporu z UOKiK w sprawie poboru ogromnych opłat za łowienie od cudzoziemców, z tym też nowe władze musiały sobie dać radę byśmy nie płacili kar (my jako PZW czyli wszyscy). Widać tu jak na dłoni , że taka informacje jest nam potrzebna bo często nic nie wiemy co się dzieje w naszej organizacji.
Kolejny problem poruszony w programie to nowy RAPR. Czy nam się podoba czy nie musimy przyjąć do wiadomości, że filozofia tego rozwiązania była taka, że najlepiej wie jakie powinny być przepisy każdy okręg w swoich wodach. Można z tym dyskutować , ale tak jest dopóki nie wymyślimy czegoś nowego.
Panowie zasygnalizowali również pomysł na stworzenie Kodeksu Etyki Wędkarskiej. Może się kiedyś tego doczekamy? Inną sprawą jest , czy będziemy go przestrzegać jak już będzie? Chociaż niektórzy czasem nie wiedzą co jest etyczne , a co nie jest.
Prowadzący poruszyli też sprawę okręgów , które sobie nie radzą. Wymieniono tu akurat mój okręg koszaliński i wrocławski. Zganiono utratę Parsęty i Wieprzy – fakt karygodne (choć widać po połowach nowy właściciel Parsęty czyli Dorzecze Parsęty radzi sobie wzorcowo. Gorzej jest niestety z Wieprzą, która powoli traci swą dawna świetność. Okręg PZW Koszalin nie ma nawet gdzie porządnie rozegrać Muchowych Mistrzostw Okręgu (kiedyś w przepięknych Osieczkach nad Wieprzą właśnie). Pochwalono mój okręg za piękny ośrodek zarybieniowy w Liśnicy pod Białogardem. Widać jaskółki poprawy, może się uda!! Co do okręgu Wrocław to zasygnalizowano grubsze kłopoty o których wiele nie wiem. (pochwalono odnowienie ośrodka zarybieniowego kiedyś słynnego w Szczodrem).
Następnie Panowie dość emocjonalnie opowiedzieli o szykujących rokosz w Związku osobach związanych ze starym Zarządem. Grupa dawnych działaczy chce znów przejąć Związek, oczywiście każdemu wolno, ale chyba czas na prawdziwych pasjonatów , młodych pracowitych i wykształconych. Nie dajmy się zwieźć. Wszystko w rękach wyborców delegatów!
Ciekawie zabrzmiało tworzenie i użytkowanie nowoczesnej infrastruktury nad naszymi wodami. Dla wędkarzy i ich rodzin.
Zaistniał też wątek umowy Polska – Niemcy gdzie za 25 euro Niemcy mogli łowić na wodach PZW Suwałki – NIESTETY PIENIĄDZE NIE TRAFIAŁY DO OKRĘGÓW TYLKO BYŁY WYKORZYSTYWANE NA NARADY , ZJAZDY I WYPOCZYNEK NIEKTÓRYCH DZIAŁACZY. To JEST CIEKAWY WĄTEK DO PODRĄŻENIA.
Pod koniec poruszono wątek cyfryzacji PZW co ułatwiło by nam wszystkim sprawę opłat, legitymacji itd. Niestety ciągnie się to już kilka lat i miejmy nadzieję zmierza do szczęśliwego końca.
Przedostatnia rzecz poruszona przez Panów wiceprezesów to stworzenie Straży Uprawnionego do Rybactwa. Myślę, że inicjatywa godna wsparcie, bo bez ochrony wód daleko nie zajedziemy.
Na koniec całkowita bomba, postulowana od wielu lat przez liczne grono wędkarzy, mianowicie PZW składa wniosek do Ministerstwa o zwiększenie kar za kłusownictwo do 10 razy (mandat, grzywna itd.). W Kanadzie za niezagaszenie ogniska nad jeziorem płaci się 7 tys. dolarów kanadyjskich, a kamera łapie takich i są dowody.
Na tym kończę ten pierwszy opis przypominając za rok wybory. Umiesz lepiej – działaj!!!