Zaloguj się do konta

Wojna o władzę w PZW

Od pewnego czasu na internetowych forach oraz socjalmediach krążą dość sensacyjnie wyglądające informacje o „zawieszeniach” kolejnych prezesów okręgów lub nawet całych zarządów okręgów PZW. Może się wydawać, że nagle pewna grupa działaczy w Zarządzie Głównym rozpoczęła swoistą krucjatę mającą na celu oczyszczenie związku z osób, co do których są zastrzeżenia i które w opinii wielu wędkarzy odpowiadają m.in. za stan wód dzierżawionych przez PZW. Dlatego chcemy nieco przybliżyć tą sprawę i pokazać jakie jest tło tych działań.

Polski Związek Wędkarski to jedna z największych organizacji społecznych skupiających osoby fizyczne w Polsce. Wg. danych podawanych przez ZG PZW związek skupia ok 650 000 członkow. Ta ogromna organizacja dysponuje adekwatnym budżetem – na 2021 zapisano w budżecie kwotę ok. 190 mln zł. Władza w takiej organizacji daje ogromne możliwości oraz wpływ na wiele spraw. Jest więc o co walczyć.

Być może część wędkarzy już nie pamięta, ale od końca lat 80, przez 24 lata prezesem PZW był pan Eugeniusz Grabowski – emerytowany gen. brygady MO, odpowiedzialny w KG MO za pion oświatowo-wychowawczy a więc za ideologiczne wspieranie funkcjonariuszy w zakresie umiłowania do Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej oraz jej organów i przewodniej partii PZPR. Wraz z tym panem w struktury PZW weszło wiele osób związanych z resortem MSW, MON i innych służb mundurowych. Ludzie ci dobrze razem się znali i trzymali wspólny i jednolity front trwając przy władzy niezmiennie wiele lat. 

W 2013 roku wieloletnie sprawowanie urzędu prezesa PZW przez gen. Grabowskiego zostało zakończone. Na XXX Krajowym Zjeździe Delegatów prezesem wybrano pana Dionizego Ziemeckiego. Wtedy wywołało to euforię wśród wielu wędkarzy – internetowe fora pękały od huraoptymistycznych zapowiedzi rewolucyjnych zmian. Nowy prezes był bardzo mocno związany z Okręgiem Mazowieckim PZW – był wszakże jego wiceprezesem. Doszło wręcz do kuriozalnej sytuacji, że prezes OM PZW Zbigniew Bedyński był jednocześnie wiceprezesem ZG PZW. Zatem tandem Bedyński – Ziemecki pełnił jednocześnie funkcję prezesa i wiceprezesa w OM PZW i ZG PZW. Kto więc pod kogo podlegał?

Na kolejnym zjeździe wyborczym w 2017 roku doszło do kolejnej zmiany władzy w ZG PZW. Mazowiecki tandem został odsunięty na rzecz nowej ekipy obecnego prezesa ZG PZW – pana Teodora Rudnika z okręgu słupskiego. Znów powiał wiatr zmian i odnowy. Nowy prezes zapowiadał radykalne zmiany i uważne słuchanie głosu wędkarzy. Jednak poprzednia ekipa nie zamierzała tak łatwo ustąpić. Spora część delegatów na KZD po początkowym kredycie zaufania dla nowego prezesa z czasem zaczęła głośno wyrażać swoje niezadowolenie. Powstały w zasadzie dwa przeciwstawne obozy – popierający obecny ZG PZW i przeciwny na czele z odsuniętym prezesem największego liczebnie OM PZW. Na efekty nie trzeba było długo czekać. W grudniu 2019 roku delegaci opozycji złożyli do ZG wniosek o zwołanie Nadzwyczajnego Krajowego Zjazdu Delegatów, którego celem było odwołanie ZG z prezesem Rudnikiem włącznie. Pod wnioskiem podpisała się ponad połowa delegatów. Było oczywiste, że zwołanie zgodnie z wnioskiem NKZD będzie skutkowało odwołaniem obecnego ZG. Zgodnie ze statutem ZG miał obowiązek zwołania nadzwyczajnego zjazdu w terminie trzech miesięcy od złożenia wniosku jeśli by tego nie zrobił zjazd powinna zwołać Główna Komisja Rewizyjna. Jednak oba te organy zjazdu nie zwołały. A ponieważ wybory władz PZW w statutowym terminie i tak zbliżają się wielkimi krokami to i wojna pomiędzy obydwoma obozami rozkręciła się na dobre. Rozpoczęło się szukanie haków i dowodów na nieprawidłowości po obu stronach aby tylko pozbyć się przeciwnika przed wyborami. Jedna strona podważa legitymację ZG PZW do reprezentowania związku z powodu niezwołania w statutowym terminie NKZD - pisane są m.in. pisma do organu nadzoru tj. Prezydenta m.st. Warszawy Rafała Trzaskowskiego. Druga zaś przeprowadza kontrole w wybranych okręgach i zawiesza ich władze. Dlatego nie można się dziwić, że te sprawy pojawiają się właśnie teraz a nie zaraz na starcie obecnej kadencji. Wtedy nikomu nie zależało na walkach na górze. Teraz, u progu kolejnych wyborów, jest zupełnie inna sytuacja.

Będziemy pewnie świadkami coraz brutalniejszej walki o władzę i synekury. Bo nie ma co się łudzić, że od roszad personalnych poprawi się rybostan wód zarządzanych przez PZW. Być może skutkiem wojny na górze może być nawet rozpad związku lub też wprowadzenie komisarza ustanowionego przez organ nadzoru. Jedno jest pewne – z pewnością „nic nie będzie po staremu” tylko, że chyba nie o takie „nowe” członkom związku chodziło.


Wodom cześć!

Opinie (8)

kaziq

WWF Polska już wyczuła padlinę... [2021-02-21 20:20]

marcin-sz

Jest kasa jest walka. [2021-02-22 10:21]

Julian

Porzućcie wszelką nadzieję wy ,którzy wchodzicie. Taki cytat z Boskiej Komedii ( Napis na wrotach piekieł ) powinien znajdować się na siedzibie ZG PZW ul. Twarda Warszawa . Jeżeli nie wiadomo o co w tej całej ,,reformie " chodzi to Wiadomo że chodzi o pieniądzę ( czytaj władzę i profity ). Na Takich Samych hasłach obecne towarzystwo wjechało na Naszych plecach na Trwardą no i co . No i po tylu latach g......o . I taki jest stan Naszego związku czy komuś się to podoba czy Nie . Ps.Żrą się ? No i bardzo dobrze . Czym bardziej i dotkliwiej tym lepiej dla Nas wędkarzy . A przy okazji nie jeden szwindel może wypłynąć . [2021-02-22 10:47]

Iktorn

Warto pamiętać, że wielu działaczy, przez dzisiątki lat traktowali związek jak swój folwark. Od wielu lat (prawie pokoleń) załatwiali różne interesy. Nic dziwnego, że opór materii jest tak wielki. Jak wspomniał Julian, wiele czarnych kartek może ujrzeć światło dzienne. Ludzie w Polsce boją się zmian ale jeszcze bardziej boją się w takich firmach porządku i przejrzystości. Dlaczego? Bo jak wszystko jest poukładane i przejrzyste, to trudniej kombinować i udawać, że się coś robi, jeżeli do tej pory wystarczyło być.... W okrędu Słupskim, do którego należałem jako szeregowy płatnik składek przez ok. 20 lat było jak wszędzie. Zmiany, które zaczął wprowadzać wspomniamy wcześniej Teodor Rudnik również spotykały się z oporem a nawet protestami. Jednym z pierwszych działań nowego prezesa było zlikwidowanie odłowów kontrolnych na wodach okręgu Słupskiego. Działacze przecierali oczy : jak to, nie będzie odłowów w maju (okres komunii ;) i w grudniu (święta Bożego Narodzenia:)???? Skąd mamy wiedzieć, jakie ryby i ile pływa w danym jeziorze? Teodor na to: zapytajcie wędkarzy, oni wam powiedzą, co łowią a czego jest mało.... I tak było z innymi rzeczami. Wypowiedziano umowy dzierżawy na wody, które były trudno dostępne dla wędkarzy a korzytali tylko kłusownicy, zarybienia skupiono na wodach, które były łatwiejsze do upilnowania i lepiej dostosowane do wędkowania. Zmiany w małym okręgu słupskim zajęły kilka kadencji. PZW to wielki moloch i ma wielką bezwładność a ludzi, którzy mają tam swoje interesy od lat jest wielu zapewne. Jeden Teodor wiosny nie czyni ale zawsze to dobry początek. Nie jest łatwo zmienić coś wielkiego. Na pewno nie szybko i bez wsparcie. Nie dziwi mnie bunt części środowiska, które chroni swoje synekury albo boi się odpowiedzialności za interesy z przeszłości. Warto również zrozumieć, że Zarządy Okręgów są SAMORZĄDNE i ZG nie może im czegoś nakazać i egzekwować. Warto poczytać statut i zrozumieć, że to WĘDKARZE począwszy od kół i itd. w górę mogą cokolwiek zmienić. Jeżeli jednak na zebrania przychodzą tylko same tzw. dziadki ( z całym szacunkiem dla osób sędziwych wiekiem) a reszta ma to w dupie, to nic się nie zmieni. PZW można zmienić tylko i wyłącznie od środka... Niestety... Wymaga to wysiłku, zaangażowania , zszarganych nerwów i dużo, dużo cierpliwości. Wtedy jest szansa. Narzekanie i wrzucanie kupy w wentylator spowoduje tylko smrodek i gównoburzę ale nic nie zmieni. A zmiany są konieczne. Czego wszystkim życzę. Pozdro [2021-02-23 21:41]

kaziq

bolesna ale prawda... [2021-02-24 00:44]

boguskra

Zdelegalizować PZW i rozpisać nowe wybory nowej organizacji a tych wszystkich kombinatorów po prostu osądzić i wsadzić do p....dla. [2021-03-02 19:36]

ergie1

Potrzeba nam przemyślen i wypracowania koncepcji związku. Prawda jest niestety taka,że 95 % czlonków nie jest zainteresowanych związkiem, chcą tylko łowić a aby łowić muszą należeć do związku. I to się nie zmieni. Nie liczmy na to. We władzach związku wiekszość stanowią emeryci, bo oni maja czas zająć sie sprawami związku.Ci, którzy pracują- nie mają na to czasu. I chyba, to też sie nie zmieni.Tę sytuacje mogłoby zmienić, według mnie uczynienie pełnienia funkcji w zarządach okręgu i krajowym - funkcjami zawodowymi i odpłatnymi. Wtedy osoby młode zainteresowałyby sietakimi etatami.Obecnie jest śmieszna struktura,że zarządy okręgu są nieetatowe, nie płatne (pomijam diety) a związkiem rządzi odpłatna, etatowa administracja. Zamiast pensji dla dyrektora biura okręgu, winna to być pensja dla etatowego prezesa zarządu okręgu. Koszty te same a faktyczną władzę sprawowałby wtedy prawdziwy etetowy - zarząd, lub co najmniej prezes zarządu, a nie administracja. Teraz ci nieetatowi czlonkowie zarządów zbierają się od czasu do czasu,popoludniami, pogadają sobie i nie są w stanie panować nad calością funkcjonowania okręgu. Według mnie wielu wędkarzy nie za bardzo wie jakie ma uprawnienia i kompetencje PZW i myślą,że PZW zarządza gospodarką wodną w calości. Zapominamy ,że gospodarkę tę prowadzą organy państwa - głównie Wody Polskie. PZW nie jest włascicielem wód i nie odpowiada za calość gospodarki wodnej. Przed związkiem, wedlug mnie, stoi ważne zadanie znalezienia swojego właściwego miejsca w tych strukturach. Związek winien starać się zostać partnerem, konsultantem i w części wykonawcą polityki ekologicznej państwa. Niestety trudno będzie przekonać różne instytucje, aby chciały słuchać głosu PZW, np. opinii o budowie zapór, zbiorników itp. Winniśmy bardziej chronić nasze wody, i ściślej współpracować np. ze służbami ekologicznymi ( WIOŚ, Państwowa Straż Rybacka, Wody Polskie ), bo zasyfianie wód jest powszechne i przez nikogo nie ścigane. To także wyzwanie dla nas, wędkarzy. Sam mialem kilkukrotnie do czynienia z sytuacją,że ktoś spuszcza ścieki do rzeki, a na drugim brzegu siedzą wędkarze, łowią ryby i nie reagują na chamstwo truciciela. To właśnie taki "wdupizm" wędkarzy, którzy mają tylko roszczenie do związku, chcą tylko łowić, żądają, aby związek przez zarybienia dał im ryby, posprzątał im łowisko, chronił za nich - wody itp. a oni - nic. Nawet nie zadzwonią na 112 jak cham spuszcza ścieki do rzeki. [2021-03-03 09:00]

cierpliwy1

Zgadzam się z postami napisanymi przez kolegów i dodam ,że struktury naszego stowarzyszenia są tak zorganizowane, aby nie było odpowiedzialności i tak oto od lat nikt za nic w PZW nie odpowiedział . Chya, że stanął przeciwko ZO,ZG, ZK ,wówczas natychmiast stawiano delikwenta przed sądem koleżeńskim . Proszę kolegów wędkarzy, to wszystko jest kpiną a nie zarządzaniem i prowadzeniem gospodarki na wodach SP. Jak wcześniej kolega pisał potrzebni są menadżerowie na etatach ,którzy będą w pełni odpowiadali za wykonywaną pracę .W dzisiejszej sytuacji wybieram prezesa kol. Rudnika ,który w troszkę wolnym tempie ,ale odchodzi od rybactwa, a warszawka rządziła przez kilkadziesiąt lat i coraz głębiej wchodziła w rybaczenie nie licząc się ze słowem wędkarzy . [2021-03-04 20:29]

Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za komentarze Internautów.

Czytaj więcej