Refleksje

/ 4 komentarzy

Czasem nachodzi mnie nostalgia. Przypominam sobie jak będąc dzieckiem, podbierałem mamie słoik i leciałem nad Wisłę nazbierać robaków. Wtedy to stawiałem tatę przed faktem dokonanym i szliśmy na ryby. Nad Wisłę oczywiście. Efekty były różne: czasem kilka płotek, czasem same ukleje a zdarzał się piękny kleń lub brzana. Nasze wyposażenie było więcej niż skromne: kije bambusowe( ciężkie to było jak wszyscy diabli), wojskowa raportówka a w niej pudełko z haczykami, pudełko z ołowiem , kilka przyponów.

Generalnie cały „majątek” wędkarski w torbie. Pamiętam taty gruntówkę, którą tylko on potrafił rzucać – a rzuty miał piękne – aż chciało się patrzeć. Po jego śmierci kij wziął szwagier i przy pierwszym zarzucie przyprawił mnie o ból brzucha ze śmiechu ponieważ kij go przeważył. Ale nie o tym chciałem. Ja miałem taki trzy częściowy bambusik ze spławikiem z korka i taki mały kołowrotek dziecięcy z ruchomą szpulą –„multiplikator” z przełożeniem 1:1. Później jak zacząłem chodzić do szkoły to wolno mi było chodzić na ryby samodzielnie – w końcu wychowałem się nad Wisłą. Teraz ja miałem swój chlebak ze sprzętem wędkarskim + jeden bambus, trochę dłuższy (bat). Wtedy robiliśmy konkursy kto więcej uklei z nurtu wygoli.

Lata mijały a ilość i jakość sprzętu się zmieniała. Najpierw przyszła kolej na teleskopy radzieckie i grunty epoksydowe Tokoz prod. czeskiej. Jako kołowrotek to nieśmiertelny REX. Torba na sprzęt też musiała być większa, bo to żyłki takie i zapasowe szpule i podpórki do wędzisk i siatka na metalowych kołach (woreczek foliowy to już nie to). Człowiek robił się wygodniejszy i krzesełko targał ze sobą. A ryby były takie same jak wcześniej: płocie, ukleje czasem trafił się okoń i leszczyk, tylko zaczęło brakować kleni i brzan. A ryby miały coraz dziwniejszy zapach i smak. Później przyszła epoka Germiny niemieckiej i kołowrotki Forelle i pierwsze Prexery z Łodzi. Taszczyło się już podbierak i ze cztery kije (a nóż się któryś złamie?)

Do torby przymocowany był ciężki płaszcz przeciwdeszczowy. Coraz to wszystko było cięższe. Na ryby trzeba było wybierać się już dalej, na jeziora, bo wiślana rybka była śmierdząca a samo przesiadywanie nad wodą nie było przyjemne. Wisła była rynsztokiem. Potem niewiadomo kiedy lata poleciały. Wyprowadziłem się z toruńskiej starówki pod miasto. Jawką odwiedzałem wszystkie możliwe wody w okolicy. Jadąc na ryby miałem już poważny bagaż za sobą. Wszystko mogło się przydać. Zacząłem wozić nawet kanapki i termos z herbata. Potem kupiłem samochód – więcej miejsca to i więcej można zabrać – wiaderko z zanętą, większy fotel do siedzenia inne wędki w pokrowcach, czasem grill.

Jeszcze trochę później łódka z przyczepą, echosonda, silnik ,akumulator, skrzynka (o której moja żona mówi że jest to jedyne miejsce gdzie mam porządek) wyposażona we wszystko co może się przydać na łowisku, kilka wędek (kilkanaście?), specjalna szafa żeby było gdzie ten cały majdan schować. A ryby takie same – no może trochę większe i bardziej różnorodne. Kiedyś , aby rozpocząć wędkowanie po przybyciu na łowisko potrzebowałem 3 do 5 min, teraz nim się ze wszystkim wykocę to i dobra godzina zejdzie.

Siedząc tak i rozmyślając dochodzę do wniosku ,że to gromadzenie sprzętu nie wynika z chęci posiadania. To znak , że każdy czas rządzi się swoimi prawami i ma swoje wymagania. Po co? Po to abyśmy nie zatrzymali się na kościanych haczykach i abyśmy mogli się rozwijać i aby nam było miło i fajnie.

PS. Niedawno przechodziłem spacerem nad Wisłą i zaszedłem aż do portu zimowego i wiecie co? Wisła pachnie tak jak za mojego dzieciństwa.

 


4.5
Oceń
(15 głosów)

 

Refleksje - opinie i komentarze

spines21spines21
0
fajnie napisałeś,tak to właśnie było z początkami naszego lapania rybek.fakt -klamotów przybyło.czasami bez widocznej potrzeby się wozi,bo może się przydać.
ja odchudziłem bagaże i okazalo się,że moge się obejść bez wielu dupereli.
czasami zabiera się coś bo to mamy.masz u mnie-5
pozdrawiam (2009-04-12 17:51)
krzkwi5krzkwi5
0
TEN ETAP POCZĄTKOWY TO CHYBA PRZECHODĄ WSZYSCY , JA POCZĄTKOWO NA RYBY JEŻDZIŁEM Z REKLAMÓWKĄ DROBIAZGÓW PLUS SKŁADANY TELESKOPIK 2M. TERAZ PO PARU LATACH SĄ TO CAŁE WYPRAWY Z EKWIPUNKIEM ,WĘDKI W POKROWCACH TORBA Z AKCESORIAMI WIADRA PODBIERAK (2009-04-14 09:34)
DekasDekas
0
Za Pana czasów brało się radość i przyjemność nie z tego czym się łowi ale jak i z kim ;> ... bynajmniej takie odebrałem wrażenie czytając ten tekst... teraz się wszystko zmieniło , doszedł nowy sprzęt a jak wiadomo to nie sprzęt za nas łowi ;> Ale jak by nie spojrzeć to przeżył Pan więcej jeśli chodzi o wędkarstwo niż młodzik który zaczyna w takim samym wieku jaki miał Pan a mając do dyspozycji taki najróżniejszy sprzęt oraz zanęty;>. Daje Panu 5 za mile spędzony czas czytając ten artykuł ... Pozdrawiam (2009-06-28 02:37)
u?ytkownik70140u?ytkownik70140
0
5 (2013-06-04 11:15)

skomentuj ten artykuł