Rekordowe sumy i karpie z Ebro
Andrzej Zdun (Andrzej)
2008-11-14
Dodam na początku, bo to niecodzienne zjawisko, że woda w rzece, w przeciwieństwie do poprzednich lat, nie została obniżona do tak niskiego poziomu. Zwykle jest to nawet 10-14 metrów mniej, teraz było to jakieś 3-4 m. Jak się okazało, to efekt protestu ekologów, którzy przekonywali, że tak gwałtowne obniżenie poziomu wody w zbiorniku powoduje jego znaczną degradację. Taka taktyka nie tylko sprzyja zbiornikowi i istotom w nim żyjącym, ale również znacznie ułatwia wędkowanie. Nie musieliśmy już jeździć z tonami sprzętu, bo łowienie było możliwe bardzo blisko domku, w którym mieszkaliśmy, a to nad Ebro naprawdę rzadkość. Pogoda też zaskoczyła. Na początku października było chłodniej, niż w połowie miesiąca – lepsze wyniki osiągaliśmy oczywiście w tej drugiej, cieplejszej turze.
Przypomnę, że w Hiszpanii można łowić na dwie wędki, łowiąc w 4-osobowej grupie zazwyczaj wystawialiśmy więc siedem kijów na suma i jeden na karpie. Ryby łowi się tam głównie na pelet, który ryby po prostu uwielbiają. To, że karp w Ebro nabiera tak szybko wagi to właśnie efekt peletu. W miasteczku nieopodal łowiska sprzedaje się tygodniowo kilka ton tego specyfiku. My w ciągu tygodnia wrzuciliśmy do wody ok. 12 worków peletu, a w każdym jest ok. 20 kg! Tak tam się łowi - nie ma bowiem sensu wrzucać 1 kg zanęty, bo sum nie będzie szukał jednej czy dwóch kulek.
W przypadku suma zakładaliśmy jakieś 5-10 kulek, chodzi o punktowe zanęcenie łowiska i w tym miejscu wkładanie zestawów sumowych – codziennie trzeba nęcić w tym samym miejscu. Sprzęt wywoziliśmy łódkami, a łowiliśmy 70 m od brzegu. Dno sprawdzaliśmy wcześniej echosondą, aby wiedzieć gdzie zanęcić. Takie właściwe miejsce, to czyste dno o głębokości 7-7,5 m - chodzi o to, aby pelet osiadł na drobnych kamyczkach, a nie zakopał się w mule. Dodam, że w przypadku wędkowania takich ryb z brzegu powinno używać się specjalnej wędki – 3,30 m, o c.w. do 500 g, głównie multiplikatorów, plecionki min. 50-tki, na końcu krętlik, ciężarek – 150-200 g, przypon – ok. 70 cm i na końcu haczyk z zamkniętym do środka grotem. Można znaleźć specjalne modele, które uniemożliwiają zacięcie ryby wewnątrz, są więc bezpieczne dla ryby. Przewaga multiplikatorów polega natomiast na tym, że doskonale zastępują kołowrotki z wolnym biegiem, więc nie ma ryzyka, że będzie wysnuwał żyłkę.
Wracając do złowionych okazów – największy karp ważył 24 kg, w dwa tygodnie złowiliśmy 5 sztuk 20-kilowych, tych o wadze 17-18 kg już nawet nie liczyliśmy. Oczywiście ryby z powrotem trafiły do wody. Złowiliśmy też sześć sumów, największy miał 2,20 m i ważył 62 kg, najmniejszy miał 1,75 m i 42 kg.