Medalowy lin z jeziora
Marek Dębicki (marek-debicki)
2018-02-22
Medalowy lin z jeziora
To magiczne jezioro zawsze kojarzy mi się m.in. z dziką przyrodą oraz pięknymi linami
i karasiami. Szczególnym okresem jest w pierwsza połowa maja, kiedy to grążele i nenufary zaczynają coraz śmielej pokazywać swoje liście na powierzchni wody. To właśnie w takich miejscach, w małych oczkach pomiędzy roślinnością lub na obrzeżach tych roślin wodnych, szukamy tej pięknej ryby.
To kolejny dzień, kiedy po cyklicznym nęceniu parzoną kukurydzą, wyruszam rankiem na łowisko. Trochę jestem zły sam na siebie tego dnia, gdyż tą najlepszą porę jakim jest niewątpliwie wschód słońca mam już za sobą. Trzeba było wstać nie o 4.30. a co najmniej godzinkę wcześnieji jeszcze o szarówce dotrzeć na łowisko!
Dwa lekkie feedery z zestawami do metody zostają szybko uzbrojone i pierwszy zestawz pojedynczym ziarenkiem kukurydzy puszkowej, zostaje ulokowany po prawej, w rejonie kępki grążeli. Pamiętać trzeba jednak, że te, które są obecnie widoczne nad wodą, to tylko znikoma część tego, co nadal pozostaje skryte pod wodą i przy samy dnie stanowi swoiste podwodne kobierce..
Przy drugim zestawie muszę trochę popracować, gdyż zasadniczą przynętą na włosie haczyka nr 6, będzie pływająca kulka 10mm Nash Pineapplee Crush z serii Instant Action.
Nad tą przynętą i ziarnem parzonej kukurydzy zastanawiałem się długo, jednak za jej wyborem zadecydowały wszelkie warunki panujące na tym łowisku. Po pierwsze to muliste dno, a po drugie denne liście grążela ścielące się jak zielone dywany tuż przy dnie.
Wspomniana kulka posiada intensywny ananasowy zapach i smak, wzbogacony kwasem masłowym. Co by to nie miało znaczyć, to 10mm pływająca aromatyczna przynęta, kształtem, wielkością i kolorem przypominająca ziarno kukurydzy zwyciężyła.
Po chwili zestaw feedera Jaxon EXT Grand Virtuoso 3,60m, c.w. 25-75g z koszyczkiem 35g i kulką Nash na włosie, został precyzyjne ulokowany na skraju szerokiego pasa grążeli.
Przez dobre trzy godziny jakieś rybki podskubywały raz jedną, to drugą przynętę. Jednak ani nie zostało to zakończone zdecydowanym braniem. Postanowiłem więc po 10.00 spróbować szczęścia z żywcówką. Uzbroiłem żywcówkę, następnie przystąpiłem do uzbrajania 4m uklejówki w celu złapania żywczyka. Wszystkie te czynności wykonywałem za stanowiskiem mając cały czas wgląd na drugi zestaw i całe łowisko.
Jedno, drugie i w końcu trzecie silne ugięcie szczytówki feedera spowodowało, że dosłownie w jednym doskoku znalazłem się przy wędzisku, aby po chwili poczuć pulsujący ciężar na blanku. Bzyyy, bzzyy zagrała szpula leciwego Votusa. W tym samym czasie doszło do mnie, ze holuję ładną sztukę. Karp by raczej wdał się w ucieczkę, więc to karaś, a może ładny lin???
Złapawszy w lewą dłoń czterometrową sztycę podbieraka, jak w transie zanurzyłem jego kosz, a by po chwili walki wprowadzić do niego złocisty okaz. Po podniesieniu ryby sam sobie nie wierzyłem. Będzie mały rekordzik powiedziałem sam do siebie. Uroczy, przepiękny lin 45 cm o wadze 1,65kg został przechytrzony.
Ta piękna ryba sprawiła mi niesamowicie wiele radości i kiedy tylko o niej pomyślę, uśmiech pojawia sią na mojej buzi . Od samego początku pewien byłem, że jej miejsce jest zdecydowanie nadal w tym jeziorze. Dlatego bez wahania po zmierzeniu i zrobieniu foto, ryba cała wróciła do jeziora.
https://youtu.be/dhXW67-hnmQ
Dawno temu widziałem tu na tarle takie liny powyżej 50cm. Wierzę, że dzięki ich ochronie, jeszcze takiego w tej wodzie spotkam.