Rippery Robinson Wasabi
Jakub W (Jakub Woś)
2016-07-31
Do zeszłego roku byłem zatwardziałym zwolennikiem przynęt twardych. W moich pudełkach można było znaleźć niemalże same woblery i żelastwo w postaci wahadłówek i obrotówek. Zeszłego roku za sprawą dwóch przynęt i odrobiny szczęścia zostałem przekonany aby przynętom miękkim dać szansę. Miałem w swoim arsenale Clasic Twist Robinsona i Daiwa Duckfin Shad. Okazały się strzałem w dziesiątkę przy połowie szczupaka. Jednakże były to gumy sporych rozmiarów, dedykowane raczej pod szczupaka czy sandacza. Ja wiosną potrzebowałem czegoś mniejszego, czegoś na co połakomiłby się wygłodniały po tarle okoń.
Wybrałem rippery Robinson Wasabi. Pierwsze opakowania tych przynęt dotarły do mnie już wczesną wiosną. Twistery jak zapewnia producent są szczególnie skuteczne na okonia, szczupaka i sandacza. Z dostępnych trzech rozmiarów 53mm, 75mm i 93mm wybrałem te mniejsze a więc 53mm i 75mm.
Już wczesną wiosną na podwyższonym stanie wody w rzekach zacząłem szukać żerujących okoni. Zacząłem od łowienia przynętą na lekkiej główce jigowej. Dosłownie kilka pierwszych rzutów i pierwsze branie. Branie bardzo agresywne. Już w myślach cieszyłem się z okazałego okonia kiedy po niedługim holu w wodzie błysnęło srebrnym kolorem. To nie był okoń, ofiarą twistera padł ponad 30 cm jaź. Kolejne rzuty tej wyprawy przyniosły mi dwa niewielkie okonki i kilka kleni w okolicach wymiaru.
Tydzień później w innym miejscu, płytszym i bardziej zarośniętym znów zdecydowałem się na poszukiwania okonia Tym razem przynętę uzbroiłem w hak offsetowy schowany w korpusie aby uniknąć zaczepów w postaci rozwijającej się roślinności. Pierwsze rzuty nie zapowiadały udanych połowów ale po wyjściu słońca zaczęło coś skubać. Grubo ponad setkę rzutów. Kilka naście brań. Wyciągnięte dwa niewielkie okonie, dwa jazie i kilka niewielkich kleni.
Dopiero po zmianie zbiornika i zastosowaniu metody bocznego troka częściej od klenio-jazi zaczęły uwieszać się okonie.
Jestem przekonany, że jesienią będzie to prawdziwy killer na okonie i szczupaki. Żebrowana guma pracuje praktycznie przy najmniejszym ruchu czy to szczytówką czy kołowrotkiem. Malutki ogonek pracuje zarówno przy opadzie, podbijaniu szczytówki jak i przy równomiernym prowadzeniu. Ta przynęta nie robi sobie przerwy od pracy.
Jak wspomniałem wcześniej jest dostępna w trzech rozmiarach. Do wyboru w każdej długości mamy osiem kolorów. Daje to niezły wachlarz możliwości dla wędkarza. Jeśli ktoś używa atraktorów w połowie drapieżników również powinien być zadowolony. Jak zapewnia producent „ Żebrowany korpus pozwala na łatwe umieszczenie atraktora zapachowego, co zwiększa łowność przynęty”. Osobiście nie stosuję atraktorów, staram się kusić drapieżniki samą pracą przynęty więc tu opieram się na zapewnieniach producenta a nie swoim doświadczeniu. Materiał, z którego zrobiona jest guma jest bardzo rozciągliwy i elastyczny dzięki temu możemy podziwiać piękną pracę przynęty. Zapewne dodatkowym atutem tej przynęty będzie jej niewielka cena. Na internetowych aukcjach można znaleźć twisterki robinson wasabi nawet poniżej złotówki. Jedynym minusem jaki do tej pory zdołałem wyłapać to trwałość materiału, przy cienkim korpusie trzeba uważać przy zbrojeniu gumy. Zbyt wielki hak lub nieumiejętne zbrojenie może spowodować że zniszczymy naszą przynętę.
Już wkrótce jesień i czas drapieżników. Będzie to jedna z moich głównych pozycji w jesiennym arsenale.