Robienie woblerów - lipne struganie cz.1
Piotr Tarkowski (patark)
2009-10-27
Robienie woblerów - Nie lubię zimą marznąć na lodzie, więc kiedyś postanowiłem zimowe wieczory wykorzystać pożytecznie. Po kilku próbach udało mi się własnoręcznie przygotować, w bardzo prosty sposób kilka przynęt spinningowych. Chciałbym podzielić się z Wami kilkoma radami dotyczącymi domowego wyrobu woblerków. Nie jestem profesjonalistą i na pewno wiele rzeczy możnaby robić lepiej, ale może ktoś początkujący znajdzie tu coś interesującego i przydatnego.
Po pierwsze trzeba zgromadzić niezbęne materiały i narzędzia, takie jak:
1.Drewno lipowe – suche (kiedyś używałem pianki poliuretanowej, ale była ona zbyt miękka – przynajmniej przy wybranej przeze mnie obróbce).
2.Drut stalowy ,nierdzewny (używam dentystycznego o średnicy 0,6mm i 0,8mm, kiedyś korzystałem z mosiężnego 1mm, ale wydawał mi się on zbyt miękki).
3.Przezroczysty plastik na stery (nie dotyczy jerków).
4.Klej dwuskładnikowy (używam poxipolu szarego i przezroczystego).
5.Farby, lakiery do paznokci, sreberka z papierosów...
6.Brzeszczot.
7.Ostry nóż.
8.Kombinerki.
9.Szczypce.
10."Okrągłe szczypce"
11.Szlifierka (ja swoją zrobiłem ze starego silnika i kamienia).
12.Mini szlifierka.
Zaczynamy od ucięcia odpowiedniego kawałka drewna (Ilustracja 1). następnie nacinamy tenże kawałek wzdłuż, tak aby od razy było miejsce na stelaż z drutu (Ilustracja 2). Oczywiście można to zrobić po wystruganiu woblerka, ale przynajmniej mi łatwiej jest zacząć od nacięcia, na pewno będzie ono we właściwym miejscu i w środku. Po prostu strugam woblerka tak, aby nacięcie było symetralną przynęty(Ilustracja 3).
Bardzo ważny jest ostry nóż, lipa co prawda jest bardzo miękka i stosunkowo łatwo dostępna, ale im ostrzejszy nóż, tym łatwiejsza i przyjemniejsza obróbka drewna. Należy pamiętać, o tym, że im bliżej jesteśmy naszego zaplanowanego kształtu, tym delikatniej, mniejszymi kroczkami zbliżamy się do finalnego wyglądu (Ilustracja 4). Oczywiście kształt przyszłej przynęty można wymyśleć przed obróbką, na przykład przeglądając ofertę rynkową ,czasami jednak po prostu strugam i dopiero w tracie podejmuję decyzję co do ostarecznego kształtu.
Następny etap to szlifowanie na szlifierce i tu uwaga na obroty szlifierki, jeśli będą za duże drewno zacznie się zwęglać (co prawda miło to pachnie, ale chyba nie oto nam chodzi). Poza tym należy pamiętać, że im bliżej osi szlifierki tym mniejsza prędkość liniowa kamienia, czyli pracując na bocznej powierzchni kamienia mamy możliwość "decydowania o szybkości" kamienia. W czasie szlifowania powinniśmy usunąć większość nierówności i kantów (Ilustracja 5)(muszę zrobić coś podobnego do ziemniaków, to żona nie będzie narzekać, że za grubo je obieram), ale nie musimy koniecznie usuwać wszystkich, część wgłębień zniknie po nałożeniu troszkę grubszej warstwy kleju w późniejszym etapie obróbki.
Po oszlifowaniu drewienka wyginamy stelaż z drutu. Po wygięciu każdego fragmentu przymierzam go do korpusu, tak aby każde oczko odpowiednio wystawało. Tu znów można sobie pozwolić na drobne niedociągnięcia, jeśli drut sprężynuje, ale po dociśnięciu wszystko pasuje możemy docisnąć go w czasie klejenia i wszystko będzie grać. Po dopasowniu stelażu przy pomocy szlifierki nadajemy plastikowi kształt steru (lepiej żeby był za duży niż za mały, w razie potrzeby damy radę go zmniejszyć, w drugą stronę będzie trudniej) a brzeszczotem robimy nacięcie na ster. Nacięcie zaczynam robić ze stelażem, tak aby dopasować się do przedniego oczka przynęty. Później wyjmuję stelaż aby go nie uszkodzić i pogłębiam nacięcie, aby mały kawałek plastiku był dobrze wklejony. W związku z głębokością nacięcia w sterze trzeba zrobić brzeszczotem małe nacięcie na stelaż druciany, tak aby dało się dostatecznie głęboko włożyć ster po wcześniejszym wciśnięciu stelarza(Ilustraca 6). No i w końcu mamy coś, co zaczyna przypominać nasz finalny produkt, choć droga jeszcze daleka(Ilustracja 7).
Aby proces klejenia był jak najbardziej wydajny staram się przygotowywać kilka woblerków. Dzięki temu, jak strugam, to strugam, jak kleję to kleję itd. Nie wiem, czy ma to jakieś logiczne uzasadnienie, ale tak lubię, poza tym zawsze mogę wykorzystać resztki rozrobionego kleju na następną przynętę.
Koniec części pierwszej.
P.S. Dziękuję mojej Kochanej Żonie za korektę.