Robimy we własne gniazdo

/ 8 komentarzy / 2 zdjęć


Do napisania tego artykułu skłoniły mnie wyniki akcji sprzątania akwenu „Glinianki” w Zielonce. Zespół tych stawów cechuje się wyjątkowo korzystnym położeniem – zaledwie kilkanaście kilometrów od centrum Warszawy, różnorodnością – pięć stawów o zróżnicowanym charakterze, przyzwoitą infrastrukturą – sporo stanowisk o dobrej dostępności, ścieżki (w tym dydaktyczna), plaża, boisko do siatkówki i śmietniki.

No właśnie… śmietniki. Wydawać by się mogło, że dzięki tym ostatnim, teren zielonkowskich glinianek powinien być wolny od śmieci. Nic bardziej mylnego. Udowodniła to akcja sprzątania „Starych Glinianek”, która miała miejsce w maju b.r.

Akcja została przeprowadzona w celu przygotowania łowiska do dwóch imprez: II Spławikowych Zawodów Grand Prix o Puchar Burmistrza Miasta Ząbki, oraz Zawodów z okazji Dnia Dziecka. W akcji wzięli wędkarze z Koła PZW Nr 61 Ząbki i Koła PZW Nr 23 Zielonka. Ich zadaniem było wykoszenia zarośli na ścieżkach komunikacyjnych, wyciągnięcie roślinności i zaczepów z wody przy stanowiskach i w końcu zebranie śmieci wokół i z wody.

Kiedy dwa pierwsze zadania nie przysporzyły problemów i można powiedzieć, każdy spodziewała się jak sytuacja się przedstawia, to ilość śmieci i ich rodzaj wzbudził w sprzątających nie tylko zdziwienie, ale i złość.

Kiedy sprzątający ruszyli z workami wzdłuż brzegu, okazało się, że największymi skupiskami śmieci były stanowiska dla wędkarzy. Niemal przy każdym można było znaleźć nieczystości. Najbardziej jednak zaskakującym i bulwersującym był fakt, że oprócz butelek po piwie i napojach, które mogli zostawić spacerowicze, były… opakowania po zanętach, robakach, folie po haczykach oraz innych akcesoriach i w końcu puszki po kukurydzy, która jest jedną z najpopularniejszych przynęt na tym łowisku.

W sumie zebranych zostało w sumie 500 litrów śmieci. Jeśli wziąć pod uwagę wielkość Starych Glinianek, to jest to ilość zatrważająca, a rodzaj śmieci wyraźnie wskazuje na winowajców.

Problem nie dotyczy tylko zielonkowskich stawów. Powszechnie wiadomo, że śmiecący wędkarze to plaga w naszym kraju. Gdzie by nie pojechać, na brzegach widać sterty wędkarskich odpadów. Oczywiście w zależności od lokalizacji łowiska i regionu kraju, sytuacja wygląda nieco inaczej. Bo np. w regionach wiejskich, można natknąć się na śmieci, które pochodzenie z całą pewnością przypisalibyśmy gospodarstwom rolnym. Nie jest zaskoczeniem też widok sprzętu agd oraz mebli w rzekach. Widok ten nie dziwi, ale zaskakuje. Taki sprzęt stanowi, bowiem nie lada gratkę dla zbieraczy złomu, czy też amatorów darmowego opału. Jednak jak pokazuje rzeczywistość, zdecydowanie „łatwiej” jest wywieść niepotrzebne rzeczy nad rzekę niż do specjalnych punktów, w których legalnie można pozbyć się odpadów.

Przyczyn problemu nie powinniśmy doszukiwać się w niewiedzy, ale raczej w lenistwie i bezgranicznej głupocie osób, które dopuszczają się podobnych procederów. Jak bowiem można nazwać osobę, która kilkadziesiąt metrów od stanowiska, na którym łowi ma pusty, przestronny śmietnik, a mimo to wyrzuca odpady w zarośla lub do wody. Kolejnym przykładem, jest delikwent, wyrzucający wspomniany wcześniej sprzęt, zamiast go sprzedać np. w skupie złomu.

Trzeba oczywiście wspomnieć, że wszystkie te działania są niezgodne z prawem. Każdy, kto dopuszcza się zaśmiecania lub zanieczyszczenia wód, musi się liczyć z tym, że w najlepszym wypadku zostanie ukarany mandatem, a w najgorszym może tłumaczyć się przed sądem. Nie powinno tez być zaskoczeniem dla żadnego wędkarza, że obowiązek sprzątania stanowiska przed rozpoczęciem wędkowania i pozostawieniu jego w stanie nienaruszonym, jest wpisany w RAPR. Nieprzestrzeganie tego przepisu jest w pełni egzekwowany przez służby do tego uprawnione.

Czy zatem warto ryzykować? Otóż nie! Ile kosztuje zabranie wyprodukowanych przez siebie odpadów? Niewiele, albo nic. Wystarczy odrobinę dobrej woli i chęci. Przecież wszystkie te rzeczy, które chcemy pozostawić na łowisku, jakoś ze sobą przynieśliśmy. Oczywistym jest fakt, że wracając, ilość rzeczy, które będziemy musieli ze sobą zabrać, będzie mniejsza o ilość wypitego piwa, zużytej przynęty i zanęt. Wyjątek stanowić mogą ekskrementy, na które notabene można też często natknąć się nad wodą. Jednak w tym przypadku, mała saperka załatwi problem. Pozostawianie tego typu zanieczyszczeń jest najmniej estetyczną z form śmiecenia. W końcu później inny wędkarz lub spacerowicz (w tym dzieci) mogą w tę niespodziankę zwyczajnie wdepnąć.

Wracając jednak do wcześniejszego wywodu. Jeśli mamy na tyle siły, aby cały sprzęt i zapasy przydźwigać na łowisko, powinno się mieć również siłę, żeby je ze sobą zabrać i wyrzucić do najbliższego kosza na śmieci. Jeśli takowego nie ma. Należy zabrać śmieci do domu. Wystarczy mieć ze sobą pustą reklamówkę lub worek na śmieci. Nawiasem mówiąc, rolka worków na śmieci powinna się znaleźć w każdej skrzynce ze sprzętem wędkarskim. Ich waga, wielkość i cena nie stanowi żadnych przeciwwskazań do takiej praktyki.

Podsumowując. Nie ma, co zwalać opłakanego stanu polskich łowisk na wszystkich, tylko nie na wędkarzy. W dużej mierze, to właśnie „my”, przyczyniamy do obecnego stanu rzeczy i trzeba umieć się do tego przyznać. Jeśli nie przez czynne śmiecenie, to przez pasywną postawę wobec tych, którzy to czynią.

Oczywiście nie można wrzucać wszystkich do jednego worka i szczerze mówiąc, nazywanie śmieciarzy wędkarzami ujmuję prawdziwym wędkarzom, którzy dbają o środowisko, jest nadużyciem z mojej strony. Jednak w 99% wszyscy oni uważają się za 100% wędkarzy.

Oby takich wędkarzy jak najmniej!

 


5
Oceń
(16 głosów)

 

Robimy we własne gniazdo - opinie i komentarze

JKarpJKarp
0
Trzeba oczywiście wspomnieć, że wszystkie te działania są niezgodne z prawem. Każdy, kto dopuszcza się zaśmiecania lub zanieczyszczenia wód, musi się liczyć z tym, że w najlepszym wypadku zostanie ukarany mandatem, a w najgorszym może tłumaczyć się przed sądem. Nie powinno tez być zaskoczeniem dla żadnego wędkarza, że obowiązek sprzątania stanowiska przed rozpoczęciem wędkowania i pozostawieniu jego w stanie nienaruszonym, jest wpisany w RAPR. Nieprzestrzeganie tego przepisu jest w pełni egzekwowany przez służby do tego uprawnione. - No to ilu wędkarzy zostało ukaranych na Gliniankach w Zielonce za śmiecenie? Jak się każe to w większości tych co są na stanowisku a nie tych co nasyfili i sobie poszli.JK (2013-06-14 09:01)
piotr-strzalkowpiotr-strzalkow
0
Karanie mandatami za śmiecenie było faktem. Mandaty otrzymywali wtedy głównie ci, którzy śmiecili w danej chwili. Odpowiedzialna była za to Straż Miejska, która bardzo często pojawiała się na Gliniankach. Aktualnie sytuacja uległa pogorszeniu. Powodem tego jest likwidacja SM w Zielonce na rzecz monitoringu. / Jeśli chodzi o śmieci, które już były na łowisku, to jeśli nie chce się sprzątać, można wybrać inne stanowisko. Nie widzę problemu. Tylko idąc tym tokiem myślenia, niedługo nie będzie już czystych stanowisk. / Patrole SSR każdorazowo przypominają o tym obowiązku. Większość wędkujących przyznaje rację i sprząta bałagan. / Uczulanie na tę kwestię jest kluczowe, bo jeśli raz się sprzątnie czyjeś śmieci, to może w przyszłości taka osoba nie będzie tolerowała śmiecenia przez innych. / Temat rzeka, ale trzeba o tym mówić, bo to wstyd, kiedy wędkarze sami degradują wody i ich okolice. To nic innego, jak właśnie robienie we własne gniazdo. Ciekawe czy w domu rzucają pety na dywan, wypróżniają się na korytarzu lub ciskają pustą puszką po piwie na ogród za oknem. Pewnie nie... / Najdziwniejsze w tym wszystkim jest to, że na tym łowisku nie brakuje śmietników. Wychodzi zwykłe lenistwo. (2013-06-14 10:14)
kabankaban
0
I tu jest problem: na łowiskach PZW "można" śmiecić a na komercyjnych (znam kilka przypadków z opowieści kolegów) kary za wyrzucenie czegokolwiek włącznie z utratą licencji bez zwrotu kosztów. Jakoś jeżeli się chce to można po sobie pozbierać... . Chodząc brzegami Wisłoka często znajduję opakowania po żyłkach, zanętach,robakach itp. i czy to tak trudno wziąć te drobiazgi ze sobą "po rybach"... . (2013-06-14 16:29)
plotka97plotka97
0
U mnie na łowiskach w okolicy jest też masakra ze śmieciami. Miejscami całe brzegi są w pudełkach po robakach, kukurydzy i zanętach. Butelek i puszek jest też pełno. Może być dobrze jeśli każdy sprzątał by po sobie. Przecież jak napisał kol. kaban to nie jest takie trudne. (2013-06-25 21:42)
marek-debickimarek-debicki
0
Dla świętego spokoju niektórzy zamykają po prostu oczy. Głupio przecież zwrócić uwagę Koledze! (2013-06-25 22:18)
esox61esox61
0
A ja tam się nie pipię w szczype i walę prosto z mostu : "ten niedopałek to nie do wody tylko do puszki" a i sikania do wody też oduczam :) (2013-06-26 19:40)
esox61esox61
0
A tak z innej strony to kultura we wszelakich odmianach (osobista, techniczna) leży u "Tych" co śmiecą. Brak wyobraźni też "Im" można zarzucić i do tego zwyczajną głupotę a także zero szacunku dla przyrody oraz kolegów po kiju. (2013-06-26 20:19)
slawekkiel17slawekkiel17
0
Samo zycie , co tu duzo mowic, czy pisac. Kazdy z nas przezyl tyle roznych sytuacji nad woda, ze prawdopodobnie moglby ksiazke napisac !!!. tego sie juz nie da zmienic, ale nie trzeba zamykac oczu i warto powiedziec co sie mysli *****5-ka (2013-11-29 09:26)

skomentuj ten artykuł