Robinson Goffer
Jakub W (Jakub Woś)
2020-12-04
Sezon spinningowy zacząłem od bardzo lekkiego łowienia. Głównym powodem był zakaz połowu na przynęty dłuższe niż 5 cm w okręgu mazowieckim. Ten zakaz wymusił inne niż dotychczas podejście do spinningu wiosennego. W lecie używałem głównie żelaza i woblerów. Każda pora roku to inna taktyka i przynęty, inne gatunki. Tak musiało byc też jesienią.
Zacząłem odwiedzać nowe łowiska. Głównie na mazowieckim odcinku Bugu. Moim celem były szczupaki ewentualnie okonie. Nowe łowiska to nowe doświadczenia, podróż w nieznane. Jednak jedna część odkrywania nowych łowisk jest stała. To masowe zrywanie przynęt. Nie ma lepszej metody poznania łowiska bez echosondy niż prowadzenie przynęty po dnie. Biorąc pod uwagę, że najlepszymi kryjówkami ryb są przeszkody na dnie a więc kamienie, zalane darnie trawy, gałęzie czy całe drzewa zaczepów jest mnóstwo. Nie wszystkie przynęty udaje się „odstrzelić” na skutek czego moje pudełka szybko pustoszały. Masowa utrata przynęt zmusiła mnie to przejżenia całego mojego zapasów.
Wśród nich znalazłem opakowanie gumowych przynęt Robinson Goffer. 8 cm przynęty o wadze blisko 5g i kolorze katalogowym gold. Powtarzałem juz kilka razy, że staram się kupować przynęty kolorystycznie zbliżone do naturalnego pokarmu. Kiedyś te złote przynęty, z czarnym grzbietem i czerwonym ogonkiem miały być rozwiązaniem na wodzie pełnej niewielkich wzdręg. Plany się zmieniły a przynęty czekały na swoją chwilę.
Ta chwila nadzeszła tej jesieni. Uzbroiłem więc kilka sztuk i wybrałem się nad wodę. Agresywna praca ogonka zaczyna się już po kontakcie gumy z wodą nawet przy niewielkim obciążeniu. Ogonek zamiata tak mocno, że zaczyna kołysać całą przynętą. Jak się wkrótce okazało to bardzo skutecznie prowokuje drapieżniki do ataku. Dodatkowym atutem są liczne wcięcia na brzuchu gumy. Mają wywoływać silną falę hydroakustyczną na którą drapieżniki nie są obojętne. A przy tym mogą być świetnym nośnikiem zapachów jeśli ktoś stosuje atraktory.
Wielu wędkarzy wyznaje teorię, że drapieżniki jesienią najadają się maksymalnie ale minimalnym kosztem energii. Dlatego według nich wybierają większe ofiary niż latem. Moim zdaniem druga część tej toerii nie jest do końca zgodna z prawdą. Drapieżniki zawsze wybierają drogę jak majmniejszej utraty energii co nie zawsze oznacza wybór dużej ofiary. Na rzekach i starorzeczach połączonych stale z rzekami dominującym pokarmem jest ukleja. Uklei po prostu jest najwięcej a zbierająca się jesienią w duże stada jest łatwy celem dla szczupaka czy okonia. Moim zdaniem dlatego bardzo skuteczne okazują się przynęty o długości 7-10cm
W listopadzie trafiałem na takie dni, w których inni wędkarze łowiący dużymi przynętami schodzili o kiju a mi udawało się przechytrzyć szczupaki czy okonie. Wiem, że duża w tym zasługa przynęty jakim jest Goffer. Niedroga przynęta, której strata miała mniej boleć okazało się, że jej skuteczność sprawiała, że z każdym zaczepem walczyłem dłużej zanim wreszcie zdecydowałem się pozostawić ją w wodzie. Utrata skutecznej przynęty boli jednak bardziej niż utrata drogiej przynęty.
Do końca sezonu jeszcze miesiąc. Wierzę, że jeszcze Goffer skusi jeszcze kilka sztuk.