Rozmyślanie na temat sezonu wędkarskiego

/ 4 komentarzy / 6 zdjęć


Kiedy zbliża się koniec roku to przychodzi czas na rozmyślania nad kończącym się sezonem wędkarskim, zbliżających się wyprawach z podlodówką, jeśli nie będzie takiej słabej zimy jak ostatnia oraz o zbliżającym się sezonie. Czy będzie on lepszy, gorszy, a może nie wiele będzie się różnił od poprzedniego. Warto sobie podsumować dany sezon, powspominać wyprawy, może jakieś wędkarskie rekordy, a może przeanalizować porażki... No własnie, jaki on był u mnie? Co ciekawego się działo?

Powiem wprost, że był to jeden z gorszych dla mnie sezonów, chociaż początek tego nie zapowiadał. Miałem spore plany co do nagrywania filmów wędkarskich, jednak kilka czynników wpłynęło na to, że na materiałach z kamery było mało ryb i nie były one zbyt wielkich rozmiarów. W takiej sytuacji montowanie filmów i zanudzanie widzów malutkimi rybami nie miało sensu. Mimo, że nie był to jeden z najlepszych sezonów, to w nim po raz pierwszy wybrałem się na nockę na karpie, czy dołączyłem do dłuższych wypraw grillowanie i przygotowywanie posiłków nad wodą. Najlepszy posiłek nie jest w stanie zastąpić tego nad wodą, na łonie przyrody. Lecz czemu sezon przyniósł takie słabe wyniki? Zacznijmy od początku...

Kwiecień potraktowałem jako " rozgrzewkę"  przed właściwym sezonem. Skupiłem się tu na delikatnym spinningu i ganianiu za okoniami oraz na połowie wzdręg na spławik i feeder. Okonie łowiłem z opadu na małe kopyta, rippery i twistery. Czasami zastosowałem boczny trok. Łowiłem głównie nieduże ryby, chociaż zdarzyły się czasem takie w granicach 20-25 cm. Z rozmiarem wzdręg było podobnie, chociaż w przyszłości zastosuję bardziej selektywne przynęty. Trzeba uczyć się na błędach. W jednym z moich filmików podsumowałem kwiecień, możecie zobaczyć go tutaj.


Po kwietniu przyszedł maj, wiec ruszyłem na szczupaki. Wyniki były zadowalające, chociaż bez żadnych rekordów. Łowiłem ryby w okolicach 50 cm. Sprawdzał się zarówno spinning jak i żywiec. Przez maj i czerwiec połowiłem też trochę białej ryby. Nastawiałem się głównie na karasie i liny. Wyniki były dobre. Łowiłem ryby nieco większe niż w poprzednim roku, a liny zaskoczyły mnie swoją niespotykana jak dotąd walecznością. Wrzucam wam tutaj dwa krótkie filmiki z pojedynczych wypraw.



Pod koniec czerwca ryby w moim prywatnym stawie przestały reagować na zanętę, przynęty, woda stała się jakby martwa, mimo, że nieraz widywałem spławiające się ryby. Sytuacja ta nie działa się na innych okolicznych łowiskach. Była to pierwsza oznaka letniej przyduchy, a ja nie byłem o tym w pełni świadomy. Wiedziałem tylko, że dzieje się coś dziwnego. Od upałów poziom wody obniżył się o ponad 60 cm. W lipcu przyducha wyszła na jaw. Ryby pływały przy powierzchni w poszukiwaniu tlenu, część ich zdychała. Ja odławiałem martwe ryby i zakopywałem. Próbowałem też napowietrzyć nico wodę pompą. Lecz była to kropelka w morzu. Po jakimś tygodniu sytuacja się opanowała, jednak zginęło sporo ryb i ciężko będzie odbudować taki stan jak był przed przyduchą. Na brania w swoim stawie nie miałem co liczyć, potrzeba było czasu, żeby wszystko się unormowało. Musiałem jakoś to wędkarsko "odreagować" . Z kolega zaplanowaliśmy wyprawę na karpie. Zanęciliśmy kilka dni wcześniej i wybraliśmy się pewnego razu rano. Jednak karpie nie chciały współpracować, ale za to złowiłem piękną wzdręgę. Mateusz zauważył żerujące okonie i po chwili udało mu się na czerwonego robaka przechytrzyć jednego z nich. Cała ta wyprawa przedstawiona jest w tym filmie.


W lato też dostałem zaproszenie od Adama nad jego prywatny staw. Postanowiłem łowić z powierzchni, a drugą wędkę uzbroiłem w klasyczny spławik. Jednak to metoda powierzchniowa i kawałek skórki chleba okazał się skuteczniejszy i w rezultacie dał mi niedużego karpia. Lecz z tej wyprawy zapamiętam przede wszystkim gościnność Adama i miłą atmosferę. W połączeniu z rybami okazała się czymś wspaniałym. Z wypadu do Adama tez powstał krótki film, który zamieszczam w tym miejscu.


Od końcówki lata po dzień dzisiejszy skupiam się na szczupaku. Połowiłem go trochę, ale tez bez szału. W planach mam film o połowie listopadowych esoxów, bo odkryłem rybny i bardzo klimatyczny staw. A czy wszystko pójdzie zgodnie z planem? Odpowiedź przyniesie nam przyszłość :)

Oczywiście nie muszę chyba mówić, że zachęcam was do dzielenie się w komentarzach własnymi spostrzeżeniami na temat tego sezonu, a może planach na przyszły. Z chęcią je poczytam, a kto wie, może sam zrealizuję jakiś pomysł. Połamania!

 


5
Oceń
(17 głosów)

 

Rozmyślanie na temat sezonu wędkarskiego - opinie i komentarze

rysiek38rysiek38
+2
U mnie też sezon niezbyt udany ,wczesnowiosenne krasnopiórki co prawda nie zawiodly ale do mojego rekordu nawet się nie zblizyłem a potem? raczej słabo ,kilka linkow,okoni,karasi i szczuplych czasem na wypadzie -razem może wszystkiego pod dwusetkę a były sezony gdzie nieraz seta dziennie padała (2015-11-16 22:39)
barrakuda81barrakuda81
+3
Ten sezon to porażka nie do opisania.Może teraz późną jesienią dałoby się coś złowić bo to mimo chłodu najgorętszy okres ale oczywiście co? WIEJE! Szlag by trafił tą pogodę gdzie huragan goni huragan.Gdzie piękne mgły jesienne, szarże okoni na spokojnej tafli wody? Cały rok wieje a dni spokojnych niewiele i to akurat wtedy kiedy nie ma wolnego czasu. Jak łowić spinningiem na lekko czy nawet z opadu gumą w ogóle kiedy rzucasz na 40 metrów a wiatr wyciąga z kołowrotka drugie tyle... Żal i czarna rozpacz. Na taką pogodę jak w tym roku nawet Kim Dzong Un nie pomoże:-((( (2015-11-17 08:44)
game30355game30355
+1
No pogoda ogólnie całym rokiem nie za dobra, jak nie susze i upały w lato, to wiatr teraz...ale co można zrobić... (2015-11-17 17:00)
LeoAmatorLeoAmator
0
U mnie białoryb tylko wiosna a później to nieopisana kicha , trochę udało mi się połowić na spinning ,ale też tylko koło wymiaru. (2015-12-21 23:14)

skomentuj ten artykuł