
Rozpoczęcie sezonu wędkarskiego - 3,2,1,0, Start ! - zdjęcia, foto - 5 zdjęć
Jest niedziela, trzeci dzień miesiąca kwietnia godzina 05:27 (jeszcze ciemno), temperatura powietrza 0oC, bezwietrznie. Stoję sobie przed domem i czekam na sąsiada, może uda się wreszcie rozpocząć sezon 2016, wyjazd zaplanowaliśmy na godzinę 05:30. Jest już 05:28 a sąsiada jak nie było, tak nie ma. Zaczynam się lekko denerwować, w głowie kołacze mi się jedna myśl ,,a jak zakała zaśpi’’, co nie byłoby niczym nadzwyczajnym w jego przypadku. Spojrzałem na koniec ulicy, samochód sąsiada stoi przygotowany do wyjazdu (zapakowany wieczorem poprzedniego dnia), tyle że kierowcy nie widać. Zacząłem sobie wyobrażać ,,ćwiartowanie z posoleniem’’ jakiemu poddam sąsiada jeżeli tak wyczekiwane przeze mnie rozpoczęcie tegorocznych połowów opóźni się choćby minutkę a tu nagle………… Jak spod ziemi przy samochodzie wyrósł sąsiad, spojrzałem na godzinę, była 05:29, SZOK, minutę przed czasem, normalnie nie poznaję sąsiada. Dopakowałem swój sprzęt i w drogę. Inauguracja nowego sezonu niestety bez młodego. Małolat postanowił świętować 18 urodziny koleżanki i tu trudno mu się dziwić że wolał takie towarzystwo niż dwóch starych grzybów.
Po około 30 minutowej podróży meldujemy się nad Wisłą (kwadraty k. Maciejowic). Nad brzegiem widać kilka samochodów a my postanowiliśmy ruszyć na mój ulubiony cypelek. Na miejscu niespodzianka, rozbity namiot i dwóch wędkarzy. Biorąc pod uwagę nocną temperaturę to lekki hardcore tym bardziej, że dookoła namiotu nie widać choćby dymu z ogniska, ale nic to, jedziemy na miejscówkę sąsiada. Koniec jazdy, sąsiad wyciąga sprzęt, ja zabrałem się za zanętę. Godzina 06:37 pierwsze zestawy lądują w wodzie, zaczynamy zabawę. Poziom wody nie powala i nie napawa zbyt optymistycznie na początku sezonu. Na wprost pojawiają się już łachy piaskowe, przelewy przez główkę nie są spowodowane wysoką wodą a postępującą z roku na rok degradacją sztucznej konstrukcji. Coś mi się wydaje, że w tym roku znów na Wiśle długo nie połapiemy. Moje obserwacje okolicy brutalnie przerywa sąsiad – dzwonek na twojej, nie słyszysz? Spojrzałem na szczytówkę, faktycznie wpadła w miłe dla oka drgania ale nie jaram się, na haczyku czerwony więc może to być jedynie podskubywanie. Chwilę później drgania ustały na kilka minut, po to by wrócić już z większą mocą. Zacinam, siedzi, w głowie tylko jedno ,,Krzysiu nie spie…. Tego’’. Rozpoczęła się walka, z jednej strony spragniony trofeów po zimowej przerwie łowca a z drugiej walcząca o życie ryba – kto wyjdzie zwycięsko z tego pojedynku. Po holu trwającym pewnie jakieś 15 sekund, wygrałem walkę z rybą otwierającą sezon. Oczom naszym ukazał się ,,ON’’, z łacińska zwany ,,Abramis brama’’, z angielska ,,Carp bream’’, z hiszpańska ,,Brema’’ a po Polsku, pierwszy tegoroczny Pan Leszcz. Wyglądał przepięknie: cały pokryty łuską średniej wielkości (w linii bocznej powyżej 50 łusek) srebrzył się a raczej skrzył w porannym słońcu, poprzez śluz przebijały się odcienie koloru niebieskiego przełamując niejako szaro – srebrny kolor. Z charakterystyczną wydłużoną płetwą odbytową i zawadiacko wysuniętym ryjkiem. Jak dodamy do tego ciemny grzbiet wpadający w barwę pomiędzy brązem a zielenią to mamy przecudowny pokaz barw i kształtów. Gdy miałem już rybę na brzegu musiałem poświecić chwilę na dojście do siebie. Już miałem wołać sąsiada z miarką żeby zmierzyć tego wyczekanego, upragnionego, wytęsknionego potwora gdy zwróciłem uwagę że nie widzę ryby. Cholera, upadła na trawę i dupa, nigdzie jej nie widać. Padliśmy z sąsiadem na kolana i systematycznie podnosząc źdźbło po źdźble w końcu ją odnaleźliśmy. Z racji tego że to pierwszy tegoroczny okaz postanowiliśmy darować jej życie wypuszczając bezpośrednio do wody. Wiem że to było nieodpowiedzialne z mojej strony. Czytałem o zaleceniach Pana ichtiologa (wpis Jakuba W) aby wymęczoną holem i przestraszoną rybę przed wypuszczeniem umieścić w siatce aby w komfortowych warunkach doszła do siebie ale nie mogłem tego zrobić z jednego prostego powodu. Bałem się że oczka siatki są za duże i ucieknie………………………………………………………….. :))).
Ryba to jednak ryba i choć na rekordy przyjdzie jeszcze poczekać to w końcu otworzyliśmy sezon. Przez następne 30 minut złowiłem jeszcze malutką ukleję a i sąsiad nie siedział bezczynnie. Jego wynik to malutki leszcz i ……………. a jakże malutka ukleja J jeżeli były między naszymi osiągnięciami różnice to mierzone w milimetrach. Mimo wszystko pierwszy wypad okraszony 4 złowionymi sztukami to bardzo dobry wynik a coś czuję że gdyby młody nam nie pozazdrościł to i rekord sezonu mógł paść już pierwszego dnia. Po kilku godzinach wiatr ostatecznie zniechęcił nas do dalszych połowów, najważniejsze że wystartowaliśmy.
Pozdrawiam
połamania
Autor tekstu: Krzysztof Jankowski
![]() | mikg |
---|---|
Super artykuĹ. aĹź Ĺźal, Ĺźe mĂłj sÄ
siad nie wÄdkuje he, he. Pozdrawiam (2016-04-05 20:02) | |
![]() | deathmanm |
Super. Też właśnie w niedziele otwierałem sezon. Znaleźliśmy nowy cypelek i z Andrzejem już zaczęliśmy się rozpakowywać. Jak zawsze dwa baty 7m i Andrzej zaczyna mieszać zakarmę, dwie pinki i zestaw wylądował w wodzie. Nie trwało to nawet 10s i branie! Kromp około 25cm. Powiedziałem że będzie to dobry dzionek. Złapaliśmy dużo gatunków ryb. Krąpie, okonie, uklejki, jaź jeden nawet, lin no i potwór który mnie najbardziej ucieszył tj. leszczu 42cm :) Piękny dzionek był i już marzę o tym żeby znowu tam być. Ja praca,szkoła inne pierdoły. na 17.04 już jesteśmy ustawieni :P (2016-04-05 22:34) | |
![]() | dendrobena |
Gratuluję udanego wiosennego wypadu. Ja się zbieram pomalutku. Rozpocznę sezon w maju.Pozdrawiam. (2016-04-07 16:07) | |
![]() | ryukon1975 |
Świetny wpis, ujmuje to co bardzo ważne w wędkarstwie czy każdej innej pasji. Zawsze i wszędzie trzeba zachować dystans do siebie i swojego hobby, umieć śmiać się z niego i samego siebie jeśli tak nakazuje zaistniała sytuacja. Nigdy nie należy popadać w skrajności robiąc się przy tym tylko i wyłącznie śmiesznym. (2016-04-08 11:03) | |
![]() | rysiek38 |
masz ci chl0opie poczucie humoru -wpis oczywiście na piątala .mnie niestety się jak na narazie nie powodzi ale co tam,w końcu to początki a planety czekaja-zamierzam skupić się na linku byle tylko pogoda doszla do ładu (2016-04-13 00:31) | |
![]() | rysiek38 |
Dziś w końcu udalo9 mi się dopaść kulki wodne tak ze nadzieja jest na weekend bo takiej posuchy już nie miałem parę ładnych latek A W KOŃCU TRZA BY ZACZĄĆ SEZON NA POWAŻNIE ! (2016-04-13 18:13) | |
![]() | miki19862pf |
Fajny artykuł ja otworzyłem sezon bardzo niespodziewanie.... Podczas załatwiania spraw przed ślubnych miałem dłuższą chwilę więc odwiedziłem brata.... Oczywiście pierwsza rozmowa to ryby :-) byłeś? A gdzie? Jak efekty? Oznajmił że dopiero przygotowuje sobie miejsce więc zaproponowałem odwiedzenie go a przy okazji zanęcić ...brat w bagażniku samochodu jak zwykle trzymał kilka wędzisk.... Robaki masz? Mam odpowiedział,no to lecimy.... Dwie godzinki zasiadki i wpadł malutki ogonek oraz 5 małych płotek. Zaskoczenie miłe :-) teraz sam szykuje miejsce i mam nadzieję że trafi się kilka ładnych okazów... SEZON ROZPOCZĘTY (2016-04-17 11:53) | |
![]() | rysiek38 |
No i mnie sięw końcu udało po kilku miesiącach totalnej posuchy ale niedziela w końcu wunagrodzila wszystko co prawda bez okazow ale banan na gębie się pojawil a szczegóły na moim blogu (2016-04-18 23:55) | |
![]() | krisbeer |
Rysiek, kupiłem kulki wodne, musisz mnie podszkolić :) (2016-04-19 08:03) | |