Zaloguj się do konta

Ryba mojego życia (pierwszy wpis)

Na wstępie chciałbym wszystkich serdecznie powitać. Bardzo długo zbierałem się do napisania mojego pierwszego tekstu na tym portalu, a głównym powodem mojej opieszałości były genialne teksty niektórych użytkowników:) Ale do rzeczy. W ubiegłym roku pod koniec sierpnia wyjechałem do Holandii w charakterze zarobkowym. Bardzo szybko pożałowałem decyzji o pozostawieniu sprzętu do spinningowania w domu ponieważ po wjechaniu do Holandii mało mi się głowa nie urwała od rozglądania na lewo i prawo za kanałami wodnymi…

Jest tam ich na prawdę mnóstwo. Z drugiej strony moje rozczarowanie brakiem sprzętu tonował fakt ze nie posiadam pozwolenia na wędkowanie w Holandii a biorąc pod uwagę doświadczenie z naszego kraju w kwestii zdobywania takich uprawnień spodziewałem się że ich po prostu nie zdobędę. Na szczęście już pierwsza wyprawa ""krajoznawcza"" nad kanał w pobliżu mojego miejsca zamieszkania pokazała mi jak bardzo się mylę. Spotkałem wędkarza który okazał się Polakiem i oświęcił mnie ze wystarczy iść do wędkarskiego lub nawet na pocztę poprosić visspass, zapłacić 35€ i juz możemy się cieszyć legalnym wędkowaniem!! Uradowany ta wiadomością przemęczyłem się pierwszy tydzień w oczekiwaniu na pierwsza wypłatę.

Kiedy w końcu dostałem kasę do łapy poleciałem biegiem do najbliższego wędkarskiego i nie dbając o to za co będę później jadł, kupiłem wędkę, kołowrotek, żyłkę i jakieś 3 biedne blaszki które jak się później okazało nadawały się tylko do wyrzucenia:) no i oczywiście visspass.. Jeszcze tego Samego dnia wybrałem się na ryby. Szału nie było bo złapałem tylko dwa średnie pasiaki jednak sam fakt wędkowania był dla mnie wystarczającym powodem do zadowolenia. Dni mijały a ja praktycznie codziennie byłem nad wodą. Kolekcja moich przynęt powoli rosła jednak były to przynęty ""budżetowe"" i być może to było powodem braku efektów.. W końcu lekko zniechęcony i wątpiący w swoje umiejętności postanowiłem kupić jedna ale porządna przynętę.. Padło na naszą rodzimą firmę Salmo a model Pike 11 która kosztował mnie 11€ (tyle co moja wypasiona wędka) jednak 3 wyprawy i nic... Tyle się naczytałem o holenderskich szczupakach, wręcz o przeszczupaczeniu wody a na drugim końcu mojej wędki ciągle cisza... Nadeszła sobota15 października, na następny dzień miałem wracać do Polski. Wychodząc z domku standardowo krzyknąłem do ludzi z którymi mieszałem; ""dzisiaj na pewno coś złapię!"" jednak oni już dawno przestali w to wierzyć a i mi tej wiary zaczynało brakować choć po głowie cały czas krążyła myśl ""teraz albo nigdy"". Dzień był upalny wiec nie spodziewałem się zbytniej aktywności zębaczy, postanowiłem zatem ze w ostatni dzień dam szanse pasiakom i udałem się na odnogę pobliskiego kanału przepływowego pod mostek. Woda na całej długości tej odnogi rzadko przekraczała pół metra jedynie właśnie pod mostkiem jest głębiej. Zachodzę nad wodę. Patrzę na wędkę, jest uzbrojona w stalkę i wspomnianego Pike"a. Chwila zastanowienia i postanawiam wykonać kilka pożegnalnych rzutów nim przezbroję wędkę mimo iż żar się leje z nieba a woda płytka. Pierwszy rzut, drugi, trzeci...

Zaczynam się zamyślać nad tym jak pięknie było by złapać szczupaka na koniec. Bez większego zastanowienia wykonuje dwa, może trzy kolejne rzuty i nagle z letargu wyrywa mnie głośne chluśnięcie wody w miejscu gdzie powinna być moja przynęta!!! W sekundzie robi mi się jeszcze bardziej gorąco, w emocjach przyspieszam ściąganie woblera... Nie czuję oporu... Nic tam nie wisi... W głowie z prędkością światła przelatują mi flashbacki sytuacji sprzed momentu. Mnożą się pytania, nie trafił? A może trafił i się wypiął i juz po zabawie. Następne 3 sekundy zweryfikowały moje niepewności kiedy tuż pod moimi nogami nastąpił kolejny atak, niestety... Zgrał się on idealnie z momentem kiedy wyjmowałem przynętę z wody... Znowu pudło. Szczupak majestatycznie przewalił mi się pod nogami ukazując swoje rozmiary a mi te same nogi ugięły się kiedy przez głowę przeszła mi myśl że to była moja ryba życia... Nie mogłem jednak dać za wygrana!! Szybki plan gdzie ten potwór mógł się przemieścić. Uznałem ze zatrzyma się na środku kanalika, pierwszy, drugi, trzeci szybki rzut i... Opór! Na jedno uderzenie serca waham się czy to nie zaczep ale zaczepy nie odjeżdżają! Woda jest płytka i zębacz nie ma pola do manewru jednak nie przeszkadza mu to w wykonaniu kilku efektownych skoków i tańców na ogonie. Kątem oka spoglądam na wydający z siebie dziwne dźwięki kołowrotek za całe 12€:) chyba nie daje rady... Luzuje hamulec i daje szczupakowi trochę więcej swobody pilnując tylko żeby nie skierował się w stronę mostku a tym samym głębszej wody i nie uciekł mi do prostopadle płynącego kanału przepływowego.. Na moje szczęście szczupak nie wpada na taki pomysł i lawiruje na przestrzeni kilku metrów co rusz zmieniając kierunek ucieczki bądź pokazując mi się nad wodą. Po minucie może dwóch
-naprawdę ciężko mi to określić-zaczyna słabnąć i pozwala doprowadzić się do brzegu. Kiedy zbliża się na odległość ręki, szybkie podebranie i mój przeciwnik ląduje na brzegu.. Emocje zaczynają opadać i rozglądam się dokoła. Spostrzegam ze nie jestem sam i mam widownię w postaci kilku Holendrów którzy głośno gratulują mi udanego połowu:) walka była na prawdę emocjonująca a moja radość nie do opisania… w końcu to ryba życia!

Wróciłem do Holandii jeszcze tego samego roku i już ze swoim sprzętem ale nie udało mi się złapać podobnej wielkości szczupaka.

Opinie (9)

bonek18

Tekst super. Przeżywałem go czytając:p Cierpliwość w końcu zostaje wynagrodzona. Gratulacje i piątal [2012-07-10 09:55]

ryukon1975

Najbardziej podoba mi się cytat "wędkarza który okazał się Polakiem i oświęcił mnie ze wystarczy iść do wędkarskiego lub nawet na pocztę poprosić visspass, zapłacić 35€". Mam nadzieję że i u nas tak kiedyś będzie a nie tak jak dziś związek-egzaminy-urzędy do tego wszystko FIKCJA I POZORACJA a chodzi w sumie o to samo co w Holandii czyli żeby zapłacić,tylko po co utrzymywać przy tym stanowiska np. w ZG? [2012-07-10 14:41]

Blancos

Dzięki bonek Hefeed8 dokładnie tak prosto jest tam zdobyć kartę. Płacisz 35€ dostajesz papierek na który wedkujesz przez 2 tygodnie a po tych 2 tygodniach przychodzi na podany Adres plastik jak prawo jazdy i ot cała filozofia:) nikogo nie interesuje czy jesteś tam zameldowany czy siedzisz tam miesiąc. A najciekawsze jest to ze uprawnienia obejmują całą Holandie:) ponadto z tego co się dowiedzialem(nie wiem czy prawda) na wędkowanie w morzu nie trzeba żadnych pozwoleń.. Pozdrawiam [2012-07-10 20:05]

ryukon1975

Widzisz Blancos a u nas trzeba zdać egzamin,którego i tak nikt nie zdaje.:) Trzeba jednak za niego zapłacić,cały PZW.:)Niestety "zwykły" wędkarz jest zawsze bity w tyłek a w zarządach na stołkach się śmieją że mogą ustalać prawo jak chcą nawet bezprawnie. [2012-07-11 09:58]

Amitaf

No proszę w "normalnych" krajach wszystko jest normalne - nie związkowe! Tak, jak piszesz, że idziesz kupujesz i łowisz. Bo tam nie traktują ludzi jak niedouczonych kłusoli. [2012-07-11 13:17]

tomfilip1

Super!!! Ja czekam na swojego Szczupaka powoli zaczynam na niego polować:) [2012-07-11 20:46]

Blancos

Amitaf ale to też może być kwestia czasu tylko oczywiście u nich. Bo tam niestety jeżdżą często Polacy przez których u nas takie przepisy jakie są, być po prostu muszą. W Holandii jest np zakaz łowienia na żywca co oczywiście popieram ale Polaków ten zakaz nie obowiązuje.. Tzn tak im się wydaje i notorycznie spotykalem Polaków łowiących właśnie na żywca. [2012-07-13 16:38]

pike98

Ciekawie opisane ;) Oczywiście 5!! [2012-07-13 22:27]

bronek3021

Super opis piątal. [2012-07-15 12:18]

Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za komentarze Internautów.

Czytaj więcej

Łowisko Tuszynek

ŁowiskoNa Łowisko Tuszynek wybraliśmy się w drugiej połowie lipca na k…