Rybia łuska
Ryszard Pluciński (troc)
2012-11-23
Nad wodą jestem w czwartkowy- listopadowy, mglisty, chłodny poranek- pogoda dla samobójców.
Przez chwilę słońce zaczęło przedzierać się przez chmury- kaczki wypłynęły z trzcin czyniąc przy tym harmider nie do opisania, okonki gdzieś odeszły, drobnica przestała się pokazywać.
Nic tu po mnie, zmiana pomostu. Kolejne skradanie się, rzut i lekkie przytrzymanie przynęty, zacięcie, lekki opór i pusto- na haczyku została tylko rybia łuska. Jeszcze parę rzutów, kolejny pomost i również nic- oj, powrócę ja tutaj na pewno w sobotę, teraz pora wracać do domu…….