Wstając rano podjąłem decyzję, że jadę na ryby. Zostało jeszcze podjąć decyzję na jaką rybę się wybiorę. Przygotowałem dwa spinningi oraz dwie gruntówki. Sprzęt do samochodu i jazda. Godzina może nie była zbyt odpowiednia, bo zrobiła się już 11.00, ale jadę. Po przejechaniu paru kilometrów decyzja zapada ostateczna. Spinning na bok, pobawimy się gruntówką. W duchu myślę Sobie, nic nie przemawia za wielkimi sukcesami wędkarskimi. Godzina późna, pogoda do niczego, z kalendarza brań wynika że słabo ale przynajmniej posiedzę nad wodą i miło spędzę czas. Po dotarciu nad ulubiony staw rozkładam stanowisko wędkarskie. Na jeden zestaw zakładam dwa ziarenka kukurydzy a na drugi PELLETS HACZYKOWY PRO CARP 16mm JAXON. Zestawy w wodzie. Pogoda bez zmian. Raz chmury, raz słońce, raz wieje a raz nie. Po chwili parę kropli deszczu i tak cały czas. Nagle sygnalizator podskoczył w górę. Zanim dobiegłem było już po braniu. Lekko zdziwiony bo miałem posiedzieć i pooglądać roślinność wodną, przyrodę, porobić zdjęcia a tu może nie będzie tak najgorzej ryby żerują. Przez kolejną godzinę cisza. Pokręciłem się po brzegu, nalałem Sobie kawy i chciałem zapalić papierosa a tu nagle kolejne branie. Tym bardziej zaskoczony bo skupiony byłem na zestawie gdzie założyłem ziarenka kukurydzy a ryba wzięła na drugi zestaw, tam gdzie założyłem pellets. Dobiegłem, zaciąłem i jest. Siedzi coś ładnego. Walczy jak lew, ale na szczęście po 4 minutach mam ją przy brzegu. Już widzę, że to ładny karpik. Jeszcze chwilę walczy i mam go w podbieraku. Miało być nieciekawie a tu ładna rybka. W tym samym czasie coś pukało na drugim zestawie, więc szybko karpia do siatki, bo może kolejne branie. Ale niestety spóźniłem się. Dopiłem spokojnie kawę, zmierzyłem i zważyłem złapanego karpia, zdjęcie na pamiątkę i do wody. Miał 57cm i ważył 3,2 kg. Całkiem niezła sztuka. Do godziny 17.00 jeszcze trzy brania, ale bez sukcesu. Czas kończyć. I tak było lepiej niż myślałem. A swoją drogą człowiek siedzi przed komputerem, śledzi ciśnienie, wiatry, temperaturę oraz inne czynniki wpływające na branie ryb a ryby robią i tak co chcą. Nie odkryję Ameryki twierdząc, że ryby są równie nieprzewidywalne jak nasze piękne i kochane kobiety. A właśnie to jest najpiękniejsze w wędkarstwie.
Autor tekstu: WIESŁAW KLAWELI
troc | |
---|---|
Femina est canna diaboli- podobnie z rybami- nigdy nie wiesz co i kiedy oraz którą skusi przynęta którą im podamy. Za artykuł oraz wolę walki pozostawiam***** i pozdrawiam. (2011-09-27 20:41) | |
blutu | |
Brawo za cierpliwość , no i ładnie napisane. Pozdrawiam*****. (2011-09-28 09:46) | |
marek-debicki | |
Wiele prawdy jest w tym co Kolega napisał w swoim artykule. Jednak najgorsze jest to, że kiedy się wydaje, że coś już rozumiemy, że jesteśmy tak blisko, następuje nagły zwrot sytuacji i trzeba wszystko zaczynać od początku. Pozdrawiam i *****pozostawiam. (2011-09-28 10:34) | |
mateozet21 | |
Nie wież kalendarzom brań, one kłamią. Ja zawsze jezdze jak kalendarz wskazuje na słabe brania i zawsze mam sukcesy, ani razu brania doskonałe nie były doskonałe a słabe naprawdę słabe. Racja ryby i kobiety są nieprzewidywalne. ***** (2011-09-28 21:36) | |
camelot | |
To jest to ! ***** Zawsze mówię, że babom i rybom jednakowo z oczu patrzy ! A różnica jedynie taka, że ryby nie zawsze biorą ....... Pozdrawiam serdecznie ! (2011-09-29 00:41) | |
michallo212 | |
za artykuł oraz oczywiście karpia 5***** ;) Pozdrawiam (2011-09-29 08:20) | |
Roger 1 | |
RACJA !!! RYBY SĄ NIEPRZEWIDYWALNE NICZYM KOBIETY - BIORĄ KIEDY CHCĄ :O) (2011-09-30 07:30) | |
pstrag222 | |
he he zeby moja zonka to czytała ha ha za wpis ***** i pzdr, pstrag222 (2011-10-05 19:13) | |
koles | |
Z tą nieprzewidywalnością się zgadzam, że to cecha wspólna dla ryby i kobiety. Szkoda że nie mają jeszcze jednej cechy wspólnej tej z której słyną ryby nawet w przysłowiu, że "głosu nie mają" bo czasem to by się przydało. :-). Pozdrawiam i ***** zostawiam. (2011-10-21 14:14) | |
u?ytkownik70140 | |
5 (2013-05-11 09:40) | |