Ryby zatrzymały kłusownika
użytkownik 61658
2012-01-26
Pewnego pięknego czerwcowego dnia udaliśmy się z trzema kolegami na patrol malowniczego odcina rzeki Bóbr . Będąc w małej miejscowości za dużym mostem zauważyliśmy jak to pewien Pan, który już dwa razy nam zbiegł stoi sobie z wędką i namiętnie łowi . Za pomocą lornetki zza traw patrzyliśmy na jego poczynania. Przyznam szło mu nieźle podczas obserwacji dwie sztuki wpadły do jego reklamóweczki leżącej obok niego . Był w znacznej odległości od nas i ukształtowanie terenu nie dawało szansy aby go ująć .Tak sobie wybierał miejsca połowu aby w razie kontroli mógł bezpiecznie uciec, często się rozglądał. Postanowiliśmy we trzech udać się w jego kierunku. Wyszliśmy z trawy i oczywiście bez nadziei na schwytanie –może raczej na kolejne przepłoszenie (niczym kormorana) i uświadomienie , że tak łatwo to tutaj nie ma. Mężczyzna na nasz widok znowu reklamówka w rękę i starym swoim stylem zaczął uciekać –przyznam chody miał dobre, my zaczęliśmy biec za nim i wiedzieliśmy, że jeszcze kawałek i znowu ucieknie. Nagle ów Pan zaczął się przewracać , widok dość dziwny , komiczny . Biegniemy jesteśmy coraz bliżej, mężczyzna podnosi się i po około 3 długich krokach znowu leży na plecach. Byliśmy już bardzo blisko i nagle ja wpadam w poślizg i leżę (myślę sobie co jest grane?), kolega mnie wyprzedził też leży, patrzymy tak na siebie zdezorientowani?. Obserwujemy uciekającego mężczyznę , który znowu się przewrócił i w czasie upadku z ręki wypadła mu reklamówka i krzyczy pod nosem jaki ch…? . Trzeci z naszych Kolegów już był przy nim. Mina ujętego mężczyzny zatrwożona i zdziwiona z rysującym się na twarzy znakiem zapytania. Zdezorientowani podnosimy się i szukamy przyczyny naszych „lotów”. Za chwilę zauważamy, że przyczyną bolesnych upadków uciekającego Pana i naszych były ryby, które podczas ucieczki wypadały z cienkiej dziurawej reklamóweczki łowiącego . Uwierzcie poślizg jak na skórce od banana . W dziurawej reklamówce było kilka lipieni .Idąc dalej tam gdzie się przewracaliśmy znaleźliśmy jeszcze kilka. Nazbierało się 12 lipieni i okazało się ,że ten Pan uciekający tyle razy przed nami nie posiada w ogóle karty wędkarskiej. Tak sobie często myślę o tej śmiesznej sytuacji i dochodzę do wniosku, że to ryby w tym przypadku postanowiły się zemścić na swoim oprawcy i wypadając z reklamówki dokonały obywatelskiego zatrzymania kłusownika i przypłaciły to życiem :) Pozdrawiam.