Rzeka Radunia i wyprawa na lipienie
Paweł (Pawel19777)
2014-09-16
Witam serdecznie po długim sezonie, który nie pozwolił mi na obcowanie z rybkami.
Nie mniej jednak pozwoliłem sobie we wrześniu spełnić obietnice związane z Piękną rzeką Radunią.
Pewnego dnia kiedy delikatna lecz nieprzenikniona mgła otulała moje osiedle niczym kołdrą zaspane miasto wpadłem na pomysł by właśnie wybrać się nad rzekę - Radunia i jej Lipienie były moim celem.
Spakowałem sprzęt i potrzebne muchy wsiadłem do samochodu i w drogę.
Po drodze mijałem piękne krajobrazy Kaszub. Niesamowite pola uprawne i lasy. Czasami miałem ochotę się zatrzymać i pobyć sam na sam z przyrodą lecz w głowie widniała piękna rzeka i jej niesamowite Ryby.
Dojechałem do miejscowości Kiełpino gdzie wcześniej zaciągnąłem języka co by tu właśnie pomachać.
Szybko okazało się, że bez sprzętu do brodzenia nie da się podejść nie mocząc nogi do brzegu Raduni. Pomyślałem: " Skoro nie Ryby to może grzyby :)?
I tak wracając po godzinnym szukaniu miejsca do oddania rzutu przyszło mi przejść przez las i nazbierać wiaderko maślaczków co też okazało się miłym akcentem.
Doszedłem do auta i stwierdziłem. tyle dni w sezonie odpuściłem, nawet nie wyszedłem na święto jętki majowej a miałem ich całe mnóstwo w pudełku. I mam się teraz poddać?
O Nie!
Podjechałem do Żukowa. Zaparkowałem tuż za mostem w mieście i podszedłem nad rzekę.
Urzekła mnie czystość wody i bez żadnego problemu widziałem swoje cele tuż nad dnem. Usiadłem i znanym zwyczajem popatrzałem co te rybki dziś jedzą. Zdziwiło mnie, że tak ochoczo podchodzą do suchej i to nie tylko Lipienie ale także kropki stanąłem w dość ciekawym miejscu i zacząłem podawać różne sucharki i większość była niesamowicie skuteczna. Niestety wszystkie kropki okazały się maluchami taki po 20 cm, choć wiedziałem, że w jednym miejscu stoi piękny Kardynał.
Niestety nie reagował na żadne podane egzemplarze mojego pudełka.
Postanowiłem jemu dać odpocząć i poszedłem dalej. Dalej malownicza rzeczka okazała się mniej przychylna i wielki czerwony fotel na jej brzegu też mnie wkurzył.!!!
Po dłuższym przechodzeniu po brzegu Raduni postanowiłem wrócić. Okazało się, że ktoś zajmuje się wspomnianym kardynałem lecz podobnie bez skutecznie. Na zmianę próbowaliśmy różnych suchych i nimf.
Kolega postanowił dać mi szansę.
Mijały kolejne minuty wpatrywania się jak kolejna nimfa przepływa koło pyska "marudy".
W końcu sięgnąłem po nimfę, której nigdy bym nie założył. Była paskudna, jedna z pierwszych, które robiłem...
Pocisnąłem przed nim, w głowie cisnęła mi się myśl" nie chcesz niczego, nażryj się tym.
Ku memu zdziwieniu popatrzałem jak powoli przepływa koło "niego" nimfa i nagle widzę jak trzyma ją w pysku....
Ze zdziwienia zapomniałem zaciąć ale dość sprytnie się zahaczył jakby dając mi ostatnią szansę
podciągnąłem linkę i czuję, że siedzi.. Walczył chwilę i też musiałem chwilę z nim powalczyć gdyż podejście było trochę wysoki więc nie mogłem wyciągnąć go na przyponie w górę.
Po wyciągnięciu go na brzeg szybka fotka i do wody
Wtem pokazał się kolega i nie omieszkałem się pochwalić lecz już był w wodzie.
byłem dumny iż nie pozwoliłem sobie na poddanie się.
Kończąc muszę powiedzieć, ze sezon przespałem i cieszę się, że udało mi się wpaść nad Radunię.
W jeden dzień 16 pstrążków, 3 Kardynały to wynagradza odpuszczoną Jętkę Majową i dodać muszę, że bardzo spodobała mi się Radunia a to ze względu na czystość wody. Oczywiście zamiarem były Lipienie a pstrągi jako przyłów. :)
Na pewno tam powrócę i tak nawiązując do tematu, który poruszę jeszcze w tym roku a zdradzić wypada:, planuję nakręcić trochę much typu Salomon czyli piękne muchy nie przypominające niczego:) lecz to w następnym artykule. Może uda się jakąś troć wyciągnąć z mojej bliskiej Redy.
Pozdrawiam i postaram się wrzuć kilka zdjęć z wypadu bo na tym komputerze mam tylko jedno.