Rzeka Wąglanka - wspomnienie
Krzysztof Maj (KYLON)
2009-05-07
Parę lat wstecz rzeka Wąglanka była moim najlepszym łowiskiem,z racji ciszy spokoju i małej presji wędkarskiej.Ot pojechał któryś z moich kolegów Motyl czy Pliku opowiadałem o tym miejscu wielu wędkarzom,ale nikt tam nie zaglądał.Z Opoczna do Wąglan jest 10 km jak jeszcze nie miałem samochodu jeździłem rowerem.Rzeczka nie duża, ale przyjemnie się na niej łowi,sporo podmytych brzegów,korzeni,zarośli.Od mostku przy którym jest spiętrzenie z kamieni chodzę w dół jakieś 150m po jednej i po drugiej stronie,jak nie w dół to idę po dołeczkach w górkę,od kamieni do łowienia po jednej i po drugiej stronie jest jakieś 400m aż do drogi na Białaczów gdzie jest dość duże spiętrzenie i rozlewisko bo jest młyn.Od tego młyna do zapory czołowej zb. Miedzna Murowana jest ok.1km.i na tym odcinku też było bardzo przyjemnie powędkować,było pełno płoci,leszcza trafił się lin,karp pełno okoni,można było złowić dorodnego szczupaka i sandacza.Po prostu rzekę w ryby zasilał zb. Miedzna Mur. przez zaporę spadały różne gatunki ryb jak też i ikra.Z wielką przyjemnością łowiło się dorodne płocie nawet długość niektórych dochodziła do 40 cm,leszcze takie od 1kg do 2kg po prostu one w tej rzece dorastały i mogę powiedzieć,że miały doskonałe warunki.Przepięknie było kiedy byłem nad wodą już wcześnie rano kiedy jeszcze była szarówka i mgiełka,to była przepiękna sceneria tej rzeczki.Miałem kilka swoich takich miejsc siadałem na wiadereczku w którym miałem też troszkę zanętki wśród drzew olchy i po cichutku wstawiałem cieniutki zestawik,jak już pisałem po kilku minutach wchodziły w lowisko piękne plocie i leszcze.Można było za każdym razem przeżyć piękne nie zapomniane chwile,ryb nie zabierałem do domu,ot leszcza dla mnie i jednego dla żony,bo lubimy zjeść od czasu do czasu tą rybkę-jest bardzo smaczna.Jak nie raz trafiłem na tarło leszczy to można powiedzieć,że tak jakby kąpały się dzieci.Ale wszystko co dobre kiedyś się kończy i moje wspaniałe łowisko po mału zaczyna przypominać ściek.Jak zaobserwowałem już od ok 3 lat robi się bezrybie, już nie raz przysięgłem sobie,że tam nie pojadę,ale wracam tam bo mam do tego miejsca wielki sentyment.Ostatnio byłem tam 03-05 z bratem i kol. Motylem-taką ma ksywkę,normalnie szok płycizna,cała rzeka w takich/kupach/co odrywają się od dna, aż nie szło w ogólę połowić,ale spróbowaliśmy brały leszczyki takie po10 cm.Po ok.2godz.zwinęliśmy się i pojechaliśmy właśnie do młyna.Na tym rozlewisku o dziwo też brały takie leszczyki,a już jak napłynęły te /kupy/ i nie było jak zarzucić wędki to się zwinęliśmy i do domu.Po drodze wspominaliśmy dobre czasy naszej wspaniałej rzeki Wąglanki a mój brat i kol. Motyl zapwiedzieli,że już tam nie pojadą, miałem im przytaknąć,że ja też tam nie pojadę,ale jak przypomniałem sobie te urokliwe miejsca i ile pięknych chwil tam przeżyłem to się powstrzymałem.Już nie raz tam miałem nie jechać,pewnie jeszcze nie raz tam będę.