Zaloguj się do konta

Sandacz, a zbiornik zaporowy - skuteczne przynęty na sandacze

Te kilka dni poprzedzających rozpoczęcie sezonu na sandacze to ostatni moment do zrobienia porządków w pudełkach i do uzupełnienia przynęt. Gum, woblerów i innych sandaczowych wynalazków na rynku jest bez liku. Momentami można pogubić się co jest do czego i których wabików użyć w zależności od sytuacji. W przypadku sandaczy sprawa komplikuje się dodatkowo, ponieważ ryby te są kapryśne i mają swoje upodobania. Co gorsza upodobania zależą również od charakterystyki zbiornika w którym zamierzamy je łowić. Niestety nie ma przynęt na sandacza uniwersalnych jak choćby w przypadku szczupaka, co jeszcze bardziej utrudnia dobranie odpowiedniego wabika. Postaram się zaprezentować Wam kilka rodzai przynęt, które z reguły stosuję podczas łowienia na zbiornikach zaporowych lub które stosują z powodzeniem moi znajomi. Zacznę od przynęt których używam najrzadziej, kończąc na tych, którymi wypchane mam całe pudła, skrzynki i torby. 


Miejsce VII - obrotówki 

Obrotówki na sandacze!? W zaporówkach? Tutaj zapewne wielu z Was puka się w głowę i wcale się nie dziwię. Osobiście zazwyczaj nawet nie mam przy sobie obrotówek podczas sandaczowych eskapad. Być może to błąd. Zdarza się, że sandacze choć są, a nawet prawdopodobnie żerują (widać to na echu) nie chcą dać się oszukać na żadną z używanych przynęt. Już od kilku wędkarzy słyszałem, że dobrym sposobem w takiej sytuacji jest sporych rozmiarów błystka obrotowa wystartowana z dna w stronę powierzchni. Jeśli któremuś z Was uda się w ten sposób sandacza oszukać i obrotówka otworzy Wam wodę, nie zapomnijcie podesłać mi wiadomość na pw. Postaram się wtedy już więcej obrotówek nie zapominać. Ponieważ sprawę znam tylko ze słyszenia, obrotówki jako przynęty na sandacze umieściłem na miejscu VII. 


Miejsce VI - cykady

Cykada jest przynętą rzadko przeze mnie używaną ale potrafiącą dać bardzo ciekawe wyniki. Jest to doskonała przynęta na rzeczne sandacze. W wodzie stojącej ma również szerokie zastosowanie, tym bardziej, że cykadę można poprowadzić nie tylko w toni ale również w opadzie. Moim zdaniem cykada jest przynętą niedocenianą (niestety również przeze mnie, dlatego załapuje się na miejsce VI) 


Miejsce V - woblery

O skuteczności woblerów w wodach płynących nie ma co dyskutować. W zbiornikach zaporowych uklejo podobne woblery można używać do obławiania różnych partii wody. Wiadomo przecież, że sandacze nie żerują tylko i wyłącznie przy dnie ale również w toni. W takich wypadkach wobler jest przynętą nieocenioną. Większość wędkarzy używa głównie woblerów podczas trolingu. Efekty takich łowów są zatrważające, a niektóre akweny dzięki tej zabójczej metodzie są dosłownie wyrybione. Osobiście na troling łowię rzadko albo wcale więc w tym temacie wymądrzać się zbytnio nie będę. Woblerem można również łowić z dobrymi efektami "z ręki" Latem warto poszperać nimi na płyciznach, w okolicy trzcinowisk i grążeli. Wieczorami gdy drobnica jest przy powierzchni można woblerem przeczesać górne partie wody. Szansa na oszukanie żerującego na drobnicy sandacza są całkiem duże. 


Warto je mieć ale niełatwo je kupić

Miejsce IV - twistery

Pudło w twisterami jest obowiązkowym wyposażeniem. Na osiem pudeł z przynętami silikonowymi mam zazwyczaj jedno pudło pełne twisterów. Co prawda sięgam po nie rzadziej niż kilka lat temu, jednak czasem twister potrafi być przynętą, która akurat sandaczom pasuje i bywa bardzo skuteczna. Oczywiście mam swoje ulubione kolory twisterów. Najlepiej sprawdzają mi się barwy od białego po wszelkiego rodzaje perły, nieśmiertelny seledyn i przezroczysty pomarańcz. Bardzo ciekawym twisterem jest "kaloryfer" firmy Relaks. Zdarzało mi się, że akurat tylko na ten model brały większe osobniki. Co ciekawe kolor w przypadku kaloryferów nie miał większego znaczenia. Fenomen tej przynęty zapewne tkwi w jej fakturze, która wytwarza dodatkowe drgania. 



Miejsce III - Jaskółki 

Od razu zaznaczę, że nie przepadam specjalnie za metodą drop shot. Wszystkie jaskółki kończą u mnie jako przynęty uzbrojone w główkę jigową. Moim zdaniem wszystko zależy od tego w jakim nastroju jest sandacz. Jeśli faktycznie dobrze żeruje, będzie elegancko brał na klasyczne gumy. Jeśli jest niespecjalnie zainteresowany pobieraniem pokarmu, zainteresować może go konająca nad dnem rybka. Do udawania konającej rybki jaskółka nadaje się znakomicie. Pracując odpowiednio szczytówką, można nadać tej przynęcie bardzo ciekawe ruchy, które uatrakcyjnią jej pracę, a raczej brak pracy. Jaskółki można również poprowadzić jak koguta. 



Perłowy ripper? - obowiązkowo!

Miejsce II - kopyta i rippery

Tu można by się rozpisać na całkiem oddzielny artykuł. Ponieważ traktuję ten tekst jako materiał poglądowy, a moje podpowiedzi mają raczej zmusić do myślenia i działania, a nie są gotową receptą bo takiej nie ma, postaram się jak najbardziej streścić. Aby wybrać odpowiednią gumę, zastanówmy się najpierw jakie ryby pożera sandacz w zbiorniku zaporowym. Latem mętnooki drapieżnik żeruje głównie na mniejszych rybkach. Nie musi być to oczywiście regułą, ponieważ w zbiorniku zdominowanym przez sandacza dochodzi prawdopodobnie nawet do aktów kanibalizmu. Znalezienie takiej wody w Polsce to raczej niełatwa sprawa więc wróćmy do naszych realnych warunków. Nawiązując do letniej drobnicy na której sandacz będzie żerował, używam właściwie dwóch rodzajów gum: Drobno pracujące gumy udające ukleję lub inne niewielkie rybki oraz gumy szersze typu ripper przypominające niewielkiego leszczyka, również drobno pracujące. O tej porze roku sprawdzają się najlepiej gumy w rozmiarze między 7 a 9 cm. Gumy szeroko i agresywnie pracujące zostawiam na szczupaki (chociaż to również nie reguła) W klarownej wodzie lepiej się sprawdzają podobno przynęty w kolorach naturalnych dla tego też posiadam w swoim arsenale gumki przypominające ukleję w różnych odcieniach. Napisałem podobno, ponieważ koniec końców podczas dobrego żerowania używam kolorów jaskrawych. Jeśli brania są słabe, trzeba się ostro nakombinować. Dla tego jesteśmy skazani na trzymanie na łodzi ogromnych kojbrów wypełnionych silikonowymi przynętami i różnymi gramaturami główek jigowych. Jeśli ktoś twierdzi, że można opędzić łowienie sandaczy jednym niewielkim pudełeczkiem gumek to zna wodę jak własną kieszeń i "ora" ją od lat albo jest niesamowitym szczęściarzem albo mieszka nad jakąś super rybną wodę. Nieraz spotkałem się z sytuacją, w której sandacze brały akurat tylko na jeden model i kolor gumy, a całą reszta silikonu tego dnia była całkowicie nieskuteczna. 


Mocno wysłużony kurnik

Miejsce I - koguty

Choć gum mam zdecydowanie więcej, koguty umieściłem na pierwszym miejscu, ponieważ najchętniej łowiłbym na nie przez cały rok. Jest to chyba najfajniejsza przynęta na sandacze. Uderzenie sandacza w prawie goły ołów objawia się fantastycznym "kopnięciem" lub przynajmniej porządnym pstrykiem. To oczywiście również nie jest reguła, ponieważ czasami sandacze "liżą" koguta tak delikatnie, że brania są ledwo albo prawie wcale wyczuwalne. Koguta można prowadzić w różnych prędkościach i na różne sposoby. Sandacze jednego dnia będą walić w kuraka ostro podbijanego, innego dnia wystarczy nadawać mu ruch samym kołowrotkiem lub prawie wlec po dnie. Tu znowu wszystko zależy od temperamentu ryb. Koguta nie należy się bać, choć pewnie dla nowicjusza kogut wygląda jak coś, co ryba zje w ostatniej kolejności. Sandacze uwielbiają koguty, a nawet zdarzają się zbiorniki w których w pewnych okresach sandacze biorą tylko i wyłącznie na koguty. Doświadczyłem tego na własnej skórze. Co imituje ołowiana kulka przystrojona piórkami i ostrą kotwicą. Zapewne, raka, jakieś żyjątko wodne lub po prostu niewielką uciekającą rybkę. Zauważyłem, że piórka najskuteczniejszych kogutów pod wpływem wody zlepiają się w cieniutki paseczek. Pracy to nie ma właściwie prawie żadnej i zapewne moment uderzenia przynęty w dno i wzbijany obłoczek mułu najbardziej pobudzają wyobraźnie i zmysły sandaczy. Kupując koguty, wybieram zazwyczaj te skąpo ubrane. Trzy piórka i omotka całkowicie wystarczą. Te najpiękniejsze kuraki napuszone kiścią wspaniałych piór nie sprawdzały mi się nad wodą. Co do kolorystyki znowu trzeba kombinować. Oprócz kolorów jaskrawych, sprawdzały mi się wszelkiego rodzaju brązy z delikatnymi elementami koloru żółtego lub pomarańczowego. Niezły jest również kolor fioletowy. Pamiętajcie, że do skutecznego użycia kogutów trzeba mieć mocną i sztywną wędkę. Wbić w twardy pysk sandacza trzy haki to nie to samo co wbić tylko jeden. Ze zbyt miękkich wędzisk, sandacze będą po prostu spadać. Z kolorami wszystkich przynęt trzeba ciągle eksperymentować


A jakie są wasze ulubione przynęty na zaporowe sandacze? Piszcie w komentarzach.

Opinie (10)

ZanderHunter

Podpiszę się Seba też pod kogutami jako przynęta nr. 1 na sandacze...na zbiornikach zaporowych nie łowię za to doskonale sprawdzają się na jeziorze a i nawet na rzece...:) siadają na nie też sumy...dodał bym tu jeszcze starą poczciwą przynętę jaką jest wahadłówka wartą ją mieć w pudełku...potrafi czasami zdziałać cuda...prowadzę w opadzie...gdy sandacze nie reagują na żadne wabiki...w żelazo \"walą\" aż miło...:) [2015-05-24 11:34]

marek-debicki

Ach te sandacze! Może uda mi się w tym sezonie coś wyłuskać z Warty. Pozdrawiam. [2015-05-24 18:57]

slawekkiel17

Fajny wpis, ale ... jak kolega ZanderHunter napisal :\".dodał bym tu jeszcze starą poczciwą przynętę jaką jest wahadłówka\". Ja rowniez uwazam, ze ta przynenta powinna byc w kazdym wedkarskim pudelku. *****5-ka Pozdrawiam Slawek [2015-05-25 08:29]

barrakuda81

Sandacze tuż tuż więc warto odświeżyć sobie informacje o ich przynętowych upodobaniach. Jeziorowy sandacz (nie \"zaporowy\") to dla mnie olbrzymie wyzwanie. Bardzo chciałbym mu sprostać ale dotychczasowe b. słabe wyniki nie rokują najlepiej i w związku z tym morale przed D-day nie jest zbyt wysokie. Beznadziejnie słaby maj jakiego nie odnotowałem chyba nigdy wcześniej każe już koncentrować się na czerwcowych łowach bo gorzej i tak już nie będzie:-) *****.Pozdrawiam. [2015-05-25 09:21]

zurawinowy

jeszcze tydzień i czas mętnookiego smoka [2015-05-26 00:12]

Jakub Woś

Sandacz to mój słaby punkt. Niby się trafiają ale nie wtedy kiedy się tylko na nie nastawiam. Muszę nad nimi jeszcze popracować. Dlatego ten wpis bedzie przydatny. Nie pozostaje nic innego niż ocenić na 5 [2015-05-26 00:25]

grisza-78

Świetny artykuł. Dobre rady, których nigdy nie za wiele. ***** i pozdro. [2015-05-26 06:50]

koles

Ja się wcale nie mogę do kogutów przekonać, dla mnie nic w nich z mitycznej skuteczności nie ma ,rąbnąć dobrze w dno mogę główką 20gr z zielonym lub niebiesko perłowym reno kilerem i to jest mój numer 1. Koguty u mnie wypadają cieniutko. Pozdrawiam [2015-05-26 09:24]

florek13

Ja tez próbowałem na koguty, ale oprócz tony śmieci nic mi nie przyniosły. W naszej okolicy reno killer rządzi... Perła lub biały (ew. seledyn) i można naprawdę wszystkiego się spodziewać. Najmniej sandaczy, bo i ich pogłowie skromne. Podczas nocnych przygód z reno killerem oprócz sandaczy nawet udało mi się zdjąć czujnego bolenia, masę szczupłych i okoni. Drobniutki (5 cm) ripperek, ale wymiata... [2015-05-26 17:01]

Sebastian Kowalczyk

Są zbiorniki w których sandacze świetnie reagują na koguty. W innych wodach lepiej sprawdzają się gumy. Kogut to moja ulubiona przynęta, którą najchętniej łowiłbym cały rok. Sam wiem najlepiej, że bez gum i innych przynęt nie da się obejść, łowiąc na różnych akwenach w różnych porach roku. Niestety nie ma w przynętach spinningowych jednego \"Świętego Grala\" :) [2015-05-27 12:39]

Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za komentarze Internautów.

Czytaj więcej