Sandacz dla adeptów-1 Wstęp.
Aleksander Foryś (ekoolo)
2011-08-31
Temat jak wiele innych,będzie poruszany na łamach,czy to gazet czy na forach setki razy.Maglowany ciągle od nowa,a to za sprawą młodych adeptów wędkarstwa,których przybywa z roku na rok coraz więcej.Zadają jednak te same pytania.Zadaniem moim będzie przybliżenie paru informacji,które dla niektórych są oczywiste,jednak młodemu wędkarzowi pomogą w skutecznym łowieniu sandacza z gruntu z żywą lub martwą rybką.Postanowiłem mój wpis rozłożyć na kilka części,aby nie zamęczyć czytelnika:)))
Już od dawna chciałem napisać coś na temat sandacza i moich praktyk w tym temacie.Przeglądałem posty na naszej stronce.Wciąż te same pytania,jak to,jak tamto,czym i gdzie.Przypomniałem sobie taką historię.
Kilka lat wstecz pojechałem z kumplem na parę dni do mojego wodnego raju jakim jest Mietków.Po pierwszej nocy nad brzegiem zaparkował fiat panda.Wysypało się z niego pięciu młodych ludzi.Jeden z nich podszedł i zapytał co złapałem.Jednego sandacza odparłem,wskazując na siatkę w wodzie.
-"...ojej!Sandacza widziałem tylko w książce,na zdjęciu."
Rozpakowali swoje wędki obok mnie,na pięciu metrach,jeden obok drugiego.Powgniatali coś w sprężyny i zestawy powędrowały do wody.Wygłupiali się przy tym,nie długo trzeba było czekać na poplątane zestawy.Widząc to wstałem i zapytałem co zamierzają łowić.Leszcza odparli zgodnie.Powiedziałem,że właściwie leszcz nie bierze może spróbujcie na sandacza.
Młody człowiek,który podszedł do mnie jako pierwszy spytał czy pomogę mu zmontować zestaw.Zgodziłem się chętnie.
Obudziło mnie w nocy jakieś zamieszanie.Podchodzi do mnie ten chłopak i mówi:
-"Złapałem swojego pierwszego sandacza w życiu!"
Pomyślałem wtedy,że zestaw,który mu zmontowałem będzie od teraz mógł zrobić sam.Natomiast wiedza,która posiadł tej nocy podzieli się z kolegami.Nowe doświadczenie.
Może to nie był olbrzym,ale to zdarzenie zmotywowało mnie do napisania tego artykułu.Byłem z siebie dumny.
cdn...