Łowienie sandaczy nocą
Jacek Wargocki (wobek)
2011-12-03
Witam napiszę kilka słów o sandaczach na wobki - sandacz na wobler. Mam to szczęście że teraz mieszkam w Płocku gdzie Wisła jest jeszcze z odrobiną ryb. Mam zamiar w roku 2012 wprowadzić do swojej oferty woblery do połowu sandacza wieczorową porą i w nocy. Na początek wybór miejsca, opaska których jest tu wiele.
Następnie obserwacja czy wieczorem są charakterystyczne dla sandacza zagonienia.Dosyć łatwo je poznać po delikatnych ucieczkach uklejek i charakterystycznym zawirowaniu wody na powierzchni. Następnie rozmyślania nad woblerem jak ma pracować. Ameryki nie wymyślę jak powiem że drobno kształt uklejki. Głębokość pracy podczas nocnego wędkowania do jednego metra.Polując w dzień wobek musi zejść na głębokość dwóch do trzech metrów tak by szukać ryb które stoją u podstawy opaski na trzech metrach i taki wobler ma już trochę agresywniejszą pracę ale beż przesady nadal musi być szybki nie powinien szeroko zamiatać ogonkiem. Wielkość wobków od pięciu do dziewięciu centymetrów.A następnie kilka kawałków drewienka i struganie kilku modeli o różnych sterach i obciążeniach. Woblery z ciężarkiem bliżej przedniego oczka będą szybsze. Kolejny etap nie ukrywam że bardzo przyjemny bieg nad wodę i testowanie. Kolory nie mają dla mnie jakiegoś większego znaczenia więc by przyspieszyć prace woblery są nie malowane tylko raz lakier by nie piły wody.Niestety prace te mogę wykonywać po sezonie kiedy mam chwilę na dojście do siebie po realizacji zamówień a co z tym związane pooddychanie świeżym powietrzem bez lakierów z warsztatu. Pewnie czerwiec i lipiec są bardziej wskazane na takie wypady za sandaczem.Ale jak się nie ma czasu to trzeba korzystać z takich chwil. Na szczęście w tym roku jesień była ciepła i sandacze długo wychodziły polować na drobnicy pod powierzchnią.Woblerka rzucam w stronę nurtu i pozwalam mu chwilkę spłynąć a następnie zaczynam zwijanie po łuku w stronę opaski w dosyć wolnym tempie czasami przytrzymując w nurcie by popracował w miejscu. Brania są dosyć charakterystyczne puknięcia raz mocniejsze innym razem delikatniejsze ale efekt jest zawsze taki sam ostre zacięcie i jak szczęście dopisze to hol sandacza. Używam cienkiej plecionki lub żyłki ale mam takie doświadczenia z żyłką że jak jest za cienka to jest problem z wyholowaniem ryby. Następnym miejscem na takie połowy to są napływy główek. Najlepiej jak woda na napływie płynie wzdłuż główki. Sandacze bardzo lubią wychodzić za drobnicą w przelewie lub napływie.Ważna sprawa Przy takim łowieniu to cierpliwość bo sandacze czasami żerują chwilkę i możemy nie wstrzelić się w ten moment. Nigdy nie zrażam się jak nie mam brań nawet przez godzinę lub dwie. Jak czuję że one tu podchodzą to czekam na to swoje piętnaście minut.A bywa tez tak że uśmiecham się do nich i mówię że jak nie dziś to innym razem powalczymy. Nie zawsze trzeba dusić te rybki. Często sandacze mają określone pory żerowania i jak poznamy lepiej daną miejscówkę to warto wpadać na tę chwilkę by pobawić się z tym drapieżnikiem - sandacz na wobler. Niestety w Płocku nie ma takich główek a ja jeszcze nie poznałem wody na tyle dobrze by w tej okolicy znać takie główki i kamieniste rafki. Pozostają mi opaski lub dalszy wyjazd nad Wisłę w rejony Wyszogrodu, Rakowa i Podgórza.Jak długo zostaję po zmierzchu nad wodą? Już rozpoznaję pierwsze oznaki starości i dwie do trzech godzin, ale można nawet o drugiej w nocy łowić tak sandacze.Czego Wam koledzy po kiju szczerze życzę.Zapomniałem napisać że bardzo ważne jest by w tym naszym miejscu było dużo drobnicy. Kiedyś w Wyszogrodzie jak budowali most w pobliżu wyspy usypali opaskę wychodzącą w stronę nurtu i biegnącą wzdłuż wyspy. Jak nocą szedłem po opasce to pod nogami gotowało się od uklejek, sandaczy i innych drapieżników było tam chyba więcej niż kamieni na opasce.No ważna sprawa ja będę nazywał tego wobka może a może ktoś mi podpowie...