Scubeł, podrywka, barany i ja
Jerzy Makara (makaron47)
2011-04-28
W związku z licznymi pytaniami dot. okresu ochronnego szczupaka, wyjaśniam, że tegoroczny szczupakowy sezon zaczynamy w niedzielę 1 maja. Sobota (30 kwietnia) jest ostatnim dniem okresu ochronnego, który mógłby być skrócony o dzień, gdyby był dniem ustawowo wolnym od pracy. Sobota, niestety, takim dniem nie jest . W tym roku po wieloletniej przerwie, do łask powróciła podrywka. Stąd też przypominam, że ten rodzaj sprzętu wędkarskiego (nie rybackiego) służy tylko i wyłącznie do pozyskiwania żywca a nie do połowu ryb i to w gromadnych okresach tarłowych. To byłoby zwykłym kłusownictwem. Wymiary podrywki to 1m x 1m i rozstawie oczek 0.5 cm. Powrót tego sprzętu do wędkarskiego rynsztunku, niestety skutkuje znacznymi ograniczeniami, które dla mnie i wielu wędkarzy nie do końca są zrozumiałe. Oto one:
1.Mozliwość użycia podrywki do połowu żywca, została ograniczona tylko do akwenu w którym wędkujemy.
2. Pozyskane przy pomocy podrywki ryby nie mogą zostać użyte na innym akwenie, nie mogą być transportowane np. z „kaczego dołka” w którym karasi jest w bród, na ulubione jezioro lub rzekę w którym praktycznie tego gatunku nie uświadczysz. Pozostaje zatem tylko miejscowa płotka, krąpik, uklejka oraz okoń i krasnopiórka(oba gatunki mają wymiar ochronny 15 cm). Odpadają sklepy wędkarskie z całym karasiowym asortymentem. 3.Pozyskane na „żywczyka” ryby nie mogą być przechowywane w wiaderkach, plastikowych pojemnikach czy drucianych sadzykach będących reliktami ubiegłego wieku. Ryby w stanie żywym przechowujemy tylko w siatkach lub sadzach wykonanych z miękkich nici rozpiętych na obręczach.
4. Ustawodawca przewidział nakładanie grzywien w postaci mandatu karnego a w przypadku braku zgody ukaranego na jego przyjęcie, skierowania sprawy na drogę postępowania sądowego
Wyobrażam sobie, co się będzie działo nad brzegami wód w nadchodzącym okresie połowu, tego najpopularniejszego w naszym kraju drapieżnika. Wypada tylko „pogratulować” ustawowemu pomysłodawcy za zastosowanie wobec wędkarzy tak restrykcyjnego i niepraktycznego rozwiązania.
W nadchodzącym sezonie życzę wędkarskiej braci wielu niesamowitych wrażeń, radosnych, prawie codziennych poranków spędzanych nad brzegami naszych wód oraz spełnienia marzeń związanych nie tylko z wędkarskim hobby. Swoje przygody wędkarskie proszę opisać i przesłać drogą mailową na adres klubu „Jurmen”. Będą z pewnością publikowane. Kilka lat wstecz redaktor Piotr Pawłowski opowiedział mi następującą anegdotę: Wędkarz opowiada koledze, „Wyobraź sobie, wczoraj w niedozwolonym miejscu złowiłem wielkiego sandacza, wziąłem go na plecy i idę, a tu zza drzewa wyskakują strażnicy i biegną w moja stronę”. „Kolega: „No i co było dalej?” Wędkarz: ”To ja tego sandacza z pleców do kieszeni...”
W latach 70-tych posiadanie francuskich błystek obrotowych „mepps” graniczyło z cudem. Te cudeńka były świetnie wykonane, bardzo łowne i do dzisiaj z powodzeniem je używam. Nie mogło być mowy o zerwaniu błystki. To byłoby czyste barbarzyństwo. Każda zahaczona w nurcie lub pod przeciwległym brzegiem była odzyskiwana. Po prostu w adamowym stroju, po upewnieniu się, że tekstylnych w okolicy brak, przeprawiałem się przez rzekę i nurkowałem po nie. Kiepska wczesnowiosenna lub jesienna pogoda, w tym przypadku, nie była żadną przeszkodą. W pewien lipcowy poranek, skoro świt, wędkowałem na mojej ulubionej rzeczce Dębosznicy (m.Sarbia). Piękne położenie miejscowości, kwieciem obsypane łąki i szmer rzeczki tworzyły sielską atmosferę. Złowiłem dwa piękne kropkowańce. Z zadumy wyrwał mnie jakiś nieznośny hałas. Było to duże stado pasących się baranów. Przewodził wielki tryk, który oprowadzał swój harem tuż za moimi plecami. Z początku tolerowałem łobuza, lecz jak długo można słuchać jednobrzmiącego bee i bee.... Próbowałem odgonić go wędka, lecz tak nieszczęśliwie, że błystka wczepiła się w jego obfite runo. Tryk wyrwał na pastwisko a postronny obserwator przecierał oczy ze zdumieniem, bo oto po łące biega duży baran, tuż za nim z wygiętą wędką i terkoczącym kołowrotkiem wędkarz a za nimi stado baranów. Goniłem go dość długo, aż zmęczony przystanął. Błystkę odzyskałem. Pozdrawiam – Jerzy Makara