Sierpniowe sumy - miało być lepiej
Ryszard Pluciński (troc)
2014-10-14
Początek sierpnia przywitał nas suchą i ciepłą pogodą- wprost wymarzoną na nocny wypad nad Wartę. Planowaliśmy to już z portalowym kolegą Markiem od pewnego czasu ale, jak to w życiu bywa- nie każdemu pasowało. W końcu nadszedł ten dzień, jedziemy! Dylematu nie mieliśmy, metoda ustalona- nastawiamy się na suma. Miejscówkę mieliśmy upatrzoną już dawno, trzy tygodnie z rzędu co sobota lub niedziela po 4-6 godzin obławialiśmy to miejsce z różnymi skutkami. Jakiś czas temu Marek poddał myśl abyśmy zasadzili się właśnie na wąsatego, nie ukrywam- w tym temacie jestem (byłem) całkowicie zielony, zasiadka sumowa była dla mnie matrixem. Coś tam co prawda czytałem na ten temat ale teoria bez praktyki to jest nic. Sierpniowe sumy na które potrzeba mocnego sprzętu a jako, że nie cierpię pożyczać sprzętu od kogokolwiek wybrałem kupiony na ostatniej „Rybomani” feederek Mikado UV Range 3,90m o cw. 90g. do tego kołowrotek karpiowy Jaxon Vertigo FRM 500. Kolega Marek zadbał o przynętę czyli niesamowicie cuchnącą wątróbkę, ja natomiast asekuracyjnie zabrałem kilka opakowań dużej dendrobeny i jak się później okazało był to strzał w dziesiątkę.
Na łowisku byliśmy około godziny 16. Niski poziom wody odsłonił przepiękną piaszczystą łachę- idealne miejsce na nocne stanowisko- długi na około 15 metrów warkocz oraz minimalny prąd wsteczny dobrze wróżył. Marek zajął stanowisko po mojej lewej stronie- ostroga również wyglądała bardzo obiecująco, warkocz właśnie tam miał swój początek a granica pomiędzy warkoczem a cofką przebiegała około 6 metrów od mojego stanowiska- czyż potrzeba czegoś więcej?
Trochę czasu zajęło nam urządzenie naszych stanowisk, odpowiednie ustawienie podpórek oraz rozmieszczenie pozostałego sprzętu tak aby po zachodzie słońca nie popaść w paranoję związaną
z szukaniem czegokolwiek. Po niecałej godzinie przygotowań zestawy lądują w wodzie. Pierwsze branie następuje u Marka- gwałtowne przygięcie szczytówki feddera, pojedyncze szarpnięcia. Minęła chwila i u mnie zaczęło się to samo- kiedy zaciąć? Wątroba okazała się przynętą tak samo skuteczną jak i kłopotliwą, następowały brania których nie sposób było zaciąć, nie pomogło obwiązywanie przynęty, hak co chwila pozostawał pusty . Po około 30 minutach odpuściłem, zmiana haka na rozmiar mniejszy- na haku zagościły 3 sztuki dendrobeny. Po zarzuceniu długo nie trzeba było czekać- zdecydowane branie i odjazd. Chwila walki i mój pierwszy sumik ląduje w podbieraku, niewielki co prawda bo tylko 50 cm ale jaka radość. Po sesji zdjęciowej powraca do wody. Apetyt urósł niesamowicie- pierwsze koty za płoty, tym bardziej że u Marka też się coś dzieje- brania są zdecydowane i częste, wątroba jest przygotowana wyśmienicie, gorzej z efektami (tymi dużymi).
W międzyczasie zrobiło się ciemno, brania jednak nie ustawały. Rano zrobiłem krótkie podsumowanie: złowionych 8 sumików a właściwie przedszkolaków- największy 50 cm a najmniejszy 20 cm- kijanka prawie. A gdzie podziały się te większe? Łowiłem na dendrobenę a sumiki były wręcz wypchane Markową wątróbką- dosłownie, zastanawiająca jest żarłoczność tych sympatycznych rybek. Obawiam się, że właśnie zachorowałem na kolejną odmianę wędkarstwa a mianowicie wędkarstwo sumowe…..