Siła muchy - zdjęcia, foto - 11 zdjęć
Zakończyliśmy dnia 22 sierpnia w naszym Kole Garnizonowym sezon muchowy 2015 i trzeba obiektywnie przyznać, że był on w pełni udany. Piotr wygrał dwukrotnie zawody i wystartuje w Muchowych Mistrzostwach Polski. Ja wypracowałem satysfakcjonujące rekordy życiowe: potokowiec na 40 cm i lipień na 35. Janusz łowił widowiskowo i tym stylem przyholował pod obiektyw klenia na 45 cm, a Boguś zachowując żelazną konsekwencję w traktowaniu wody podprowadził pod kamerę z zupełnie małego ciurka bolenia na 45 cm. Hitem była jednak brzana na 75 cm wyjęta przez Piotra w dniu 12 lipca. Na końcówkę w tym roku spotkaliśmy się nad naszą ulubioną Rabą, na odcinku, gdzie obowiązuje zasada: złów i wypuść. Zdecydowanym rzutem posłałem nimfę w miejsce, gdzie już dwukrotnie odnotowałem sukces na 32. Potem drugi i kolejny raz. Widzę, że po prawej mam Janusza, blisko po lewej Bogusia i dalej po lewej Piotra. Za każdym rzutem spodziewam się brania i widzę, że one są, lecz u moich kolegów. Najpierw Piotr zgłasza rybę, za chwilę robią to Janusz i Boguś. Pomyślałem, że na zdeptanej wodzie nic nie złowię, bo dziś szczęście chodzi trójskokiem i z nadzieją na lepsze ruszyłem w górę rzeki. Za mną podążył Boguś. Zaprowadziłem go w sprawdzone miejsce. Boguś złowił kolejną rybę, a ja swoją pierwszą i drugą. Za chwilę przychodzą do nas Janusz i Piotr, po czym wolno schodzimy z prądem, obławiając bystrzyny i ich granice. Piotr przechodzi w awangardę i tym sposobem łowi najwięcej ryb. My w peletonie jakoś sobie radzimy. A to potok, a to kleń, a to mucha na drzewie i kręci się, i wiąże się, i tak dobrnęliśmy do końca zawodów. Ponad 4 godziny brodzenia po kamieniach w wodzie to dobre ćwiczenie na kondycję. I nie chodzi już o to kto wygrał (wiadomo, że Piotr), lecz o te widowiskowe brania, których tylko ja miałem 7 a inni podobnie i towarzyszące im emocje. otóż Rabą spływało mnóstwo glonów, a my łowiliśmy na prowadzącą i na skoczka. Czując, że glony są przykładowo na prowadzącej, ściągam zestaw do czyszczenia, a w tym czasie potok nieudanie atakuje mojego skoczka. Widzę go, czasami ma ponad 50 cm, jak rozmija się z muchą i odchodzi z pluskiem, a żal serce ściska. W tym roku to koniec. Adijos las truchas. Hasta en el febrero.
Autor tekstu: Roman Dryk